Najbliższe dni politycznie upłyną pod znakiem konsultacji u prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami partii, które dostały się do Sejmu. We wtorek prezydent przyjął u siebie reprezentację Prawa i Sprawiedliwości. W imieniu PiS stawili się premier Mateusz Morawiecki oraz Ryszard Terlecki, szef klubu PiS i rzecznik partii Rafał Bochenek. Konsultacje u prezydenta w sprawie nowego rządu Chwilę wcześniej prezydent powołał na szefa swojego gabinetu Marcina Mastalerka, który dotychczas pełnił rolę społecznego doradcy głowy państwa. Mastalerek zastąpił w tej roli Pawła Szrota, który uzyskał w wyborach mandat posła. O tym, że Marcin Mastalerek zakończył swoją pracę w zarządzie Ekstraklasy i rozważa powrót do polityki pisaliśmy w Interii na początku września. W Pałacu Prezydenckim nikt nie kryje, że ta nominacja to sygnał wysłany zarówno do obozu PiS, jak i liderów obecnej opozycji, że Andrzej Duda na dobre wchodzi do twardej politycznej gry. - Marcin ma swoje porachunki zarówno z PiS, jak i z Donaldem Tuskiem. Nie będzie miękkiej gry - śmieje się jeden z polityków PiS. W PiS jednak ta nominacja, mimo wszystko, została przyjęta pozytywnie. - Mastalerek to człowiek, który rozumie politykę, myśli politycznie i który mimo rozstania z PiS w wielu sprawach pozostał lojalny, więc linki z Nowogrodzką nie zostały całkiem zerwane. Choć mógłby już medialnie nie dywagować o wieku emerytalnym prezesa - dodaje nasz rozmówca. Komu Andrzej Duda powierzy władzę Nasi rozmówcy z okolic PiS, ale także Kancelarii Premiera są zdania, że prezydent Andrzej Duda, pomimo wtorkowego apelu liderów PO, PSL, Polski 2050 i Lewicy, powierzy tworzenie rządu Mateuszowi Morawieckiemu. - Powie, że taki jest polityczny zwyczaj, że tak robili jego poprzednicy. I że on jako prezydent ma mocny mandat społeczny do podejmowania własnych decyzji - uważa jeden z naszych rozmówców. Taki scenariusz byłby bardzo na rękę PiS. Kalkulacja partii zakłada, że im dłużej będą trwały negocjacje między PO, PSL, Polską2050 a Lewicą, tym więcej różnic będzie wychodziło na jaw i tym więcej chaosu wkradnie się do koalicji jeszcze zanim ona na dobre powstanie. Druga sprawa to głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Morawieckiego, które pozwoli, przynajmniej na jakiś czas, zakopać spory wewnętrzne. Nasi rozmówcy z kierownictwa partii mówią, że nie wyobrażają sobie sytuacji, w której którakolwiek z frakcji Zjednoczonej Prawicy nie zagłosowałaby za wotum zaufania dla rządu premiera. - Spory wewnętrzne są i będą, ale jak przychodzi co do czego, to wiadomo, że jedziemy na tym samym wózku. Nikt nie jest samobójcą - mówi nam jeden z polityków PiS. - Zobaczymy, co się wydarzy dzisiaj na pkpie (prezydium komitetu politycznego PiS - red.). Na razie prezes ucina jakiekolwiek próby rozliczeń czy przerzucania się winą. Chce rozmawiać o wyborach samorządowych, europejskich, o konieczności zmian w strukturach partii i o strategii na najbliższe dni i tygodnie - dodaje inny z naszych rozmówców. Spotkanie najwyższych władz partii Spotkanie najwyższych władz partii ma się odbyć dzisiaj po godzinie 16 w siedzibie partii przy ulicy Nowogrodzkiej. Ma dotyczyć strategii na najbliższe dni i tygodnie oraz rozmowy na temat różnych scenariuszy, które mogą się wydarzyć w zależności od decyzji prezydenta. Nasi rozmówcy z PiS wskazują jednocześnie, że wyzwań przed PiS stoi wiele. Po pierwsze i najważniejsze: utrzymanie jedności całego obozu, co przekłada się także na utrzymanie obecnej liczby mandatów. PiS ma ich 194. Oprócz polityków PiS wliczają się w to jednak także ziobryści, ludzie Pawła Kukiza czy Marcina Ociepy. - Przyszłej większości parlamentarnej, powiększonej o Konfederację, brakuje zaledwie 10 posłów, by móc odrzucać prezydenckie weto. Na tym musimy się skupić. Na zachowaniu swojego stanu posiadania - zdradza nam jeden z polityków PiS. Tymczasem Paweł Kukiz wspominał publicznie, że rozważa powołanie własnego koła w Sejmie. PiS nie jest także pewne pojedynczych posłów, którzy mogą "dać się przekonać" innym partiom, np. Trzeciej Drodze. PiS myśli o wyborach samorządowych i europejskich Spekuluje się także, że łowić zniechęconych posłów PiS może chcieć Konfederacja. - Gdyby przynieśli Tuskowi na tacy brakujących 10 posłów do odrzucania weta, mogliby mieć swój udział w rządzeniu. Nie da się wykluczyć tego scenariusza - uważa nasz rozmówca. Drugi i kolejny cel to wybory samorządowe i europejskie. Z jednej strony politycy PiS przyznają, że trudno będzie je wygrać, bo to Donald Tusk i pozostałe partie, które utworzą rząd będą cały czas "na fali". Z drugiej jednak mają nadzieję, że nie uda się drugi raz wywołać takich samych emocji i porównywalnej frekwencji, które dały większość obecnej opozycji. W tym między innymi PiS upatruje swojej szansy na przyszłość.