Szef PO Donald Tusk zjawił się we wtorek po godz. 6 rano w piekarni Roberta Sworackiego w wielkopolskim Kościanie. Jego zdaniem, dzisiaj w Polsce rozmawia się o tym, czy "robota" od świtu - taka, jak w tym zakładzie - "będzie miała sens". - Gdy z właścicielem rozmawiałem o rachunkach, okazało się, że mąka kosztuje niemal 100 proc. więcej niż w sierpniu. Wtedy za jej tonę płacił 1200 zł, a dzisiaj - ponad 2000 zł. Gaz zdrożał mniej więcej o 300 proc. W złotówkach oznacza to absolutny dramat - wyliczył Tusk. Tusk: Pod znakiem zapytania stoi przyszłość firm takich, jak ta piekarnia Jak dodał polityk, w piekarni Sworackiego pracuje 13 osób i po podwyżkach cen gazu kalkulacja w zakładzie "przestaje się spinać". - Statystyki, programy, hasła z punktu widzenia rządzących można ładnie ubrać w słowa. Ale rzeczywistość jest wyjątkowo ponura z punktu widzenia zatrudnionych w takich firmach - ocenił. Tusk stwierdził, że przed właścicielem piekarni stoi wybór: albo chleb będzie droższy, albo ludzie straciliby pracę. - On nie wyobraża sobie tej drugiej opcji, a jednocześnie sytuacji, w której chleb przestałby być dostępny dla najbiedniejszych. Nasza rozmowa była smutna, bo pod znakiem zapytania stoi przyszłość tego typu przedsiębiorstw - powiedział. Zdaniem szefa PO, rzeczywistość "staje się ciężka" nie tylko ze względu na inflację, ale również na "niepewność związaną z Polskim Ładem". Zadeklarował, że będzie spotykał się z tymi, "którzy ciężko pracują". Jako przykłady podał przedsiębiorców i sprzedawców. - Z ich punktu widzenia sytuacja wygląda trochę inaczej niż w oficjalnej propagandzie - powiedział. Lider PO przypomina o "60 mld zł dla PGNiG". Zaapelował do rządu Jak przyznał, ma nadzieję, iż dzięki jego wizytom "więcej dotrze do głów decydujących o tym, co dzieje się w Polsce". - Rozmawiam też z ekspertami, z którymi staram się odcyfrować zagadkę, dlaczego podwyżki cen gazu w Polsce są najwyższe w Europie, a jego cena rynkowa jest wyższa niż w Niemczech. Jest dość dużo ponurych tajemnic - podkreślił.Według niego, jeżeli polska piekarnia "ma płacić 500 czy 700 proc. więcej za gaz" to "nikt tego nie rozumie". - Apeluję do rządzących i odpowiedzialnych za politykę gazową o uczciwą informację, co takiego się stało, że trzeba gwarantować dla PGNiG 60 mld zł, a mimo to podwyżki cen gazu są tak druzgocące - powiedział Donald Tusk. Jego zdaniem należy "zapomnieć o podarku od pana Sasina". - To 25 proc. (mniej) od tych podwyżek po kilkaset procent. Wpierw zabrać bardzo dużo, a później obniżyć minimalnie i to tylko na miesiąc. To pomysły, które tylko ludzi wkurzają i upokarzają - ocenił. Tusk: Czy musimy zapłacić za to, ze zagrali niczym w kasynie? Szef Platformy Obywatelskiej przyznał, że "w telewizji rządowej będą pisali swoje słynne paski o 'podatku Tuska'". - I że ja, chociaż od siedmiu lat nie jestem premierem, według rządu też za to odpowiadam. Ale zostawmy te ich ponure zabawy. Istota problemu to ujawnienie prawdy, co PGNiG robi z tymi pieniędzmi. Czy prawdą jest, że zagrali niczym w kasynie na rynkach finansowych i stracili miliardy złotych? Czy za to musimy zapłacić? - pytał.Tusk poruszył również temat fuzji Orlenu i Lotosu, jak i "zamierzeń" tego pierwszego koncernu związanych z przejęciem PGNiG. - Czy są one związane z gigantycznymi kosztami, których źródła nie rozumiemy? Przydałaby się uczciwa informacja dla wszystkich Polaków, co dzieje się z tymi pieniędzmi. Dlaczego taka polityka ma być finansowana z kieszeni tych, którzy najwięcej pracują i niekoniecznie najwięcej zarabiają? - dodał. Lider PO stwierdził, że ochrona przed rosnącymi cenami powinna przysługiwać nie tylko instytucjom użyteczności publicznej, ale także "rodzinnym, drobnym przedsiębiorstwom". - To absolutne minimum. Przy takiej podwyżce, jaką zafundowała władza, polskiej gospodarce - szczególnie opartej na takich przedsiębiorstwach - będzie bardzo trudno przeżyć - mówił. Zauważył, że "wodospady, rzeki pieniędzy płyną do administracji państwowej i na rzecz utrzymania władzy". - Nie ma żadnego powodu - a tak w Polsce się stało - żeby kilkaset procent więcej za gaz płaciła piekarnia w Kościanie i kilkaset procent więcej szło na utrzymanie kancelarii premiera. Nie będę powtarzał PiS-owskich sloganów sprzed lat: "Pieniądze się znajdą, wystarczy nie kraść", ale czasami ciśnie się na usta, ze pierwszy raz te słowa brzmiałyby serio - podsumował. Właściciel piekarni podziękował Tuskowi Głos zabrał również przedsiębiorca, którego odwiedził Donald Tusk. Robert Sworacki podziękował mu "za zainteresowanie się problemem" w imieniu polskich firm rodzinnych. - Nie chcemy zwalniać pracowników, ani zawyżać cen naszych produktów. Dążymy do tego, aby każdego Polaka było stać na powszedni chlebek i aby nikt z głodu nie cierpiał przez nietrafione decyzje - zadeklarował Sworacki.