Wybuch rakiety w Przewodowie. Prokuratura zawiesza śledztwo

Paweł Basiak

Oprac.: Paweł Basiak

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Śledztwo dotyczące eksplozji rakiety w Przewodowie zostało zawieszone - przekazał Interii dział prasowy Prokuratury Krajowej. W wyniku wybuchu ukraińskiego pocisku śmierć poniosło dwóch polskich obywateli w wieku 59 i 62 lat. Prokuratura tłumaczy, że powodem zawieszenia śledztwa było długotrwałe oczekiwanie na wykonanie wniosków skierowanych "o międzynarodową pomoc prawną". Wcześniej polskie władze informowały, że strona ukraińska pozostawia wnioski bez żadnej odpowiedzi.

Prokuratura zawiesza śledztwo w sprawie wybuchu w Przewodowie
Prokuratura zawiesza śledztwo w sprawie wybuchu w PrzewodowiePawel WodzynskiEast News

Do tragedii w Przewodowie w województwie lubelskim doszło 15 listopada, gdy Rosja prowadziła pełnoskalowy atak na Ukrainę. Ok. godz. 15:40 na terytorium Polski spadła rakieta, która uderzyła w suszarnię zbóż. W wyniku eksplozji zginęło dwóch mężczyzn w wieku 59 i 62 lat.

Po ponad roku od tragedii śledztwo prokuratury zostało zawieszone. Jako pierwsze o decyzji informowało we wtorek RMF FM.

"Śledztwo dotyczące eksplozji rakiety w Przewodowie zostało zawieszone z uwagi na długotrwałą przeszkodę uniemożlwiającą dalsze prowadzenie postępowania polegającą na oczekiwaniu na wykonanie wniosków skierowanych o międzynarodową pomoc prawną" - przekazał dział prasowy PK w odpowiedzi na pytania Interii. W efekcie niemożliwe jest ustalenie, skąd wystrzelono rakietę, ani kto tego dokonał.

Pod koniec września prokuratura informowała, że na etapie śledztwa w Polsce "wyczerpano wszystkie czynności dowodowe" i skierowano do Ukrainy wniosek o pomoc prawną. Wnioski strony polskiej nie doczekały się odpowiedzi.

Eksplozja w Przewodowie. Ukraina nie odpowiedziała na polskie wnioski. "Brak współpracy"

W wyniku ustaleń polskiego śledztwa stwierdzono, że na Przewodów spadł ukraiński pocisk przeciwrakietowy S 300 5-W-55 rosyjskiej produkcji. Z ustaleń śledztwa, do którego jako pierwsza dotarła "Rzeczpospolita" wynikało, że pocisk mający zasięg od 75 do 90 km nie mógł być wystrzelony przez siły rosyjskie. Wykluczano również możliwość wystrzelenia pocisku z terytorium Białorusi.

Ustalenia pod koniec września potwierdził ówczesny prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

- Śledztwo prowadzone przez polskich prokuratorów doprowadziło do wydania opinii, która w sposób kategoryczny wskazuje, iż ta rakieta była rakietą ukraińską - produkcji jeszcze sowieckiej, rosyjskiej. Jeżeli chodzi o miejsce wystrzelenia i przynależność do konkretnego zgrupowania wojskowego, była to rakieta ukraińska - podkreślał Ziobro.

Minister sprawiedliwości ubolewał nad tym, że od wielu miesięcy "nie ma w sprawie współpracy ze stroną ukraińską". Wskazywał jednocześnie, że polscy prokuratorzy pomagali sąsiadom m.in. w dokumentowaniu rosyjskich zbrodni.

- To już trwa miesiące. Nie sądzę, żeby to były decyzje na szczeblu prokuratorskim. Sądzę, że są to decyzje raczej na wysokim szczeblu politycznym państwa ukraińskiego - podsumowywał Zbigniew Ziobro.

Szef NATO reagował: Wypadek, nie uderzenie Rosji

Po tragedii w Przewodowie sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg w wywiadzie dla publicznego nadawcy CBC mówił, że rakieta, która spadła w Polsce to wypadek, a nie uderzenie Rosji przeciw NATO.

Po pierwszych informacjach o zdarzeniu zastanawiano się, czy Polska zdecyduje się na uruchomienie artykułu 4. NATO, który stanowi, że "strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze stron".

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Ejchart w "Graffiti": Życie i wolność panów Wąsika i Kamińskiego są wyłącznie w rękach pana prezydentaPolsat News
Przejdź na