Europejskie elity w panice po ruchach Trumpa. Ujawniają "druzgocące" kulisy
Do Europy dociera, w jakiej rzeczywistości znalazła się po ostatnich ruchach Donalda Trumpa w sprawie wojny w Ukrainie i podejścia do Rosji. W obliczu ostatnich "dyplomatycznych" ciosów wymierzonych w UE i Kijów w Brukseli wielu miało być "zszokowanych". Trump burzy dotychczasowy porządek świata, wpuszcza Kreml z powrotem na salony, a na Starym Kontynencie panuje strach - opisuje Politico. "Mamy teraz sojusz Ameryki z Putinem" - dochodzi zza kulis.

"Wojna ma to do siebie, że zmusza do opowiedzenia się po jednej ze stron, a Donald Trump, jak wydaje się wielu w Europie, staje po stronie Władimira Putina" - rozpoczyna artykuł Politico.
W ostatnich dniach sytuacja na linii USA - Ukraina mocno się zaostrzyła. To efekt bezpośrednich pertraktacji Amerykanów z Rosjanami, a także wymownych reakcji prezydenta Ukrainy, który podkreślał, że Kijów nie został na rozmowy zaproszony. W efekcie doczekał się ostrych ciosów ze strony Donalda Trumpa, który nazwał go dyktatorem i sugerował, że w Ukrainie potrzebne są nowe wybory. Echem odbiły się także słowa o nieistotnej roli Europy w ewentualnych negocjacjach pokojowych, co na Starym Kontynencie wywołało poważne poruszenie.
O zakulisowych wydarzeniach i reakcjach pisze w piątek Politico. Z tekstu wyłania się obraz Europy przestraszonej i zaskoczonej tym, jak po zmianie w Białym Domu zrewolucjonizowało się stanowisko USA w kwestiach, które - zdawać by się mogło - nie podlegały dyskusji.
Autorzy piszą o rozmowach USA z Rosją, które "urzeczywistniły koszmar Ukraińców i europejskich sojuszników oraz podważyły wartość budowanych od lat transatlantyckich relacji w sferze bezpieczeństwa".
Donald Trump zmienia porządek świata. "Do Europy zaczyna docierać"
"Europejscy politycy zaczynają rozumieć, jak głęboko zmienił się ich świat. Muszą teraz radzić sobie z Ameryką, która jest w najlepszym razie sceptyczna, a w najgorszym wroga wobec reprezentowanego przez nich starego świata" - stwierdzają dziennikarze.
W publikacji czytamy o bezpardonowych słowach Trumpa, który oskarżył Europę i Ukrainę o "rozpoczęcie" wojny z Rosją. "Tak jawne sprzeciwienie się faktom zaszokowało nawet najbardziej lojalnych przyjaciół USA w regionie" - oceniono. - Jezu - powiedział tylko jeden z brytyjskich urzędników, komentując słowa Trumpa.
- Mamy teraz sojusz rosyjskiego prezydenta, który chce zniszczyć Europę z amerykańskim prezydentem, który też chce zniszczyć Europę - mówił anonimowo Politico jeden z europejskich dyplomatów.
"Nowy człowiek (w Białym Domu - red.) powtarza słowa Putina" - pada wprost w tekście. Ruchy USA "są dla Europejczyków druzgocące" - wybrzmiewa.
Autorzy wyliczają działania Waszyngtonu, który wielokrotnie atakował UE, wycofywał się z kluczowych zobowiązań w Europie i "powitał Putina z powrotem na arenie międzynarodowej". "Podczas dyskusji w Brukseli niektórzy dyplomaci bezpośrednio mówią o rzeczach, które niegdyś były nie do pomyślenia: liderzy USA znajdują wspólny język z Rosją w dążeniach do zniszczenia UE" - diagnozują dziennikarze, powołując się na ustalenia zza kulis i dodają: "W Brukseli zaczyna docierać do polityków nowa rzeczywistość: USA nie są po naszej stronie".
Media o sojuszu Putina z Trumpem. W Europie nie nikną podziały
W reakcji na działania administracji Trumpa europejskie partie wydały oświadczenie, w którym przyznają, że "Europa nie może już dłużej polegać w pełni na USA" oraz że "trzeba pilnie działać, by zabezpieczyć własną obronę". W Europie nie można mówić jednak o jednomyślności, bowiem w formacjach, które zbliżone są w swej polityce do Trumpa, nie brakuje głosów sprzeciwu.
Pod komunikatem nie podpisała się np. Partia Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, której od niedawna liderem jest były premier RP Mateusz Morawiecki (zastąpił na stanowisku premier Włoch Giorgię Meloni). Politico przytacza też słowa polskiego urzędnika, który stwierdził, że mocne słowa Trumpa mają "obudzić Europę i zmusić ją do wzięcia większej odpowiedzialności".
"Nawet jeśli wiele słów Trumpa to tylko pozycjonowanie przed rozmowami, co dokładnie będzie negocjowane? W czyim interesie? I która strona odczuwa największą presję?" - wyliczają autorzy, wskazując obrazowo, że Ukrainy i Europy nie ma obecnie nawet w sali negocjacyjnej. Odczuwają presję, podczas gdy w Rosji media i urzędnicy Putina triumfują.
"Jak źle może być?". Rewolucja Trumpa, w tle wojna w Ukrainie
W kontekście negocjacji autorzy stwierdzają też, że wyobrażenie Trumpa o porozumieniu korzystnym dla niego, może znacznie różnić się od tego, co za korzystne dla Trumpa uważa Europa, bo negocjuje on w interesie "swoich Stanów Zjednoczonych", nie Ukrainy i Europy.
- Prawda jest taka, że obecnie grupa republikanów uważa Rosję i Ukraińców za, w pewnym sensie, równych sobie - ocenia smutno dyrektor ds. Rosji i Eurazji w londyńskim think tanku Chatham House James Nixey.
"Jeśli, jak obawiają się europejscy urzędnicy, podstawy sojuszu transatlantyckiego zostaną naruszone, jak źle może być?" - pada pytanie, a zaraz potem konkluzja Nixey'a: "Putin ma ambicje znacznie wykraczające daleko poza Ukrainę i zamierza rozszerzyć kontrolę na część Europy Wschodniej".
Źródła: Politico, Reuters, Interia
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!