O niepokojących praktykach w Kancelarii Senatu po raz pierwszy pisaliśmy w styczniu 2022 r. Jak twierdzi pokrzywdzony pracownik, Anna Godzwon miała m.in. publicznie go krytykować i oceniać jego pracę, zarzucać mu niewłaściwy ubiór, monitorować jego aktywność w mediach społecznościowych, okazywać niczym nieuzasadnioną niechęć czy kierować w stosunku do niego nieprecyzyjne polecenia oraz oczekiwania. Sama Godzwon, proszona o komentarz w sprawie, zasłaniała się tajemnicą służbową. Sytuacja okazała się jednak na tyle poważna, że zajęła się nią senacka komisja ds. przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji. Chociaż jeden z jej członków - była posłanka KO Joanna Augustynowska - złożyła zdanie odrębne, gremium przyjęło konkretne stanowisko: o dręczeniu pracownika nie ma mowy, bo podobne zachowania miały trwać za krótko. Komisja zarzuciła jednak Godzwon m.in. tworzenie nieustannej presji, nagminną organizację pracy po godzinach, brak jasno sformułowanych wymagań względem pracowników, chaos informacyjny, czy wydawanie kilku różnych poleceń dotyczących tego samego zadania albo wydawanie poleceń, których pracownik nie zdoła, bądź nie zdąży wykonać. W podsumowaniu swoich prac gremium jasno stwierdza, że praca z Anną Godzwon podczas wyjazdu służbowego doprowadziła poszkodowanego pracownika do wizyty w szpitalnym oddziale ratunkowym. Co więcej, nie mógł on wykonywać nawet prostych czynności ze względu na stan emocjonalny, który wywołała u niego "współpraca" z byłą już panią wicedyrektor. Trup wypadł z szafy Wydawało się już, że sprawę uda się zamieść pod dywan, ale pokrzywdzony złożył zawiadomienie do prokuratury. I chociaż 16 sierpnia 2022 r. prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie odmówił wszczęcia dochodzenia, pełnomocnik pokrzywdzonego mec. Michał Rosa skutecznie zaskarżył decyzję oskarżyciela publicznego. - W zażaleniu wskazałem na to, że decyzja prokuratury była przedwczesna, bo nie przesłuchano świadków. Maciej Berek, Adam Kądziela, Jakub Stefaniak to przecież osoby zajmujące stanowiska kierownicze w ówczesnym CIS - tłumaczy Interii mecenas. - Dopiero po tej czynności można wyciągnąć właściwie wnioski i w tym zakresie sąd się z nami zgodził. Sprawę trzeba zbadać bardzo głęboko. Nie jest też problemem, na co zwracała uwagę komisja antymobbingowa, że mój klient był zatrudniony na umowę zlecenie. To ważne w kontekście różnych spraw w Polsce - podkreśla Rosa. Dokładnie 25 kwietnia 2023 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia zobligował śledczych do dochodzenia w sprawie o czyn kwalifikowany z art. 218, par. 1 a Kodeksu karnego. Chodzi o złośliwe lub uporczywe naruszenie praw pracownika zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat. W uzasadnieniu postanowienia sądu, które widziała Interia, zażalenie pełnomocnika byłego już pracownika Kancelarii Senatu uznano za zasadne. Dlaczego? Tu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia przytacza cały szereg argumentów. "W opinii sądu postanowienie prokuratury o odmowie wszczęcia dochodzenia w niniejszej sprawie wydane zostało przedwcześnie. Materiał dowodowy (...) nie jest na tyle jednoznaczny, aby na jego podstawie już na tym etapie można było podjąć decyzję, co do tego, że w zachowaniach, o których zawiadamiał pokrzywdzony brak jest znamion czynu zabronionego" - napisała sędzia Urszula Gołębiewska-Budnik. Jak stwierdził sąd, chociaż Anna Godzwon nie była bezpośrednim przełożonym pokrzywdzonego pracownika wypowiedzi osób zeznających przed senacką komisją ds. przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji "mają ważkie znaczenie". "Niedopuszczalne zachowanie" O nieprawidłowych zachowaniach mieli być informowani zarówno szef Kancelarii Senatu Adam Niemczewski jak również były dyrektor Centrum Informacyjnego Senatu Maciej Berek, były wicedyrektor Działu Nowych Mediów Jakub Stefaniak oraz były kierownik tej samej komórki, Adam Kądziela. Poza Niemczewskim, żaden z nich nie gryzł się w język, kiedy opowiadał o mobbingu w Senacie. Warto dodać, że jednoznacznie wypowiadał się w tej sprawie również Grzegorz Furgo - także były dyrektor CIS, który po zeznaniach przed komisją oberwał od swojego pracodawcy po kieszeni. "Mieli oni stwierdzić, że (nazwisko pracownika do wiadomości redakcji - red.) nie jest pierwszą osobą, która przekazuje tego rodzaju informacje (...). Adam Kądziela podał m.in., że zachowanie Anny Godzwon podczas wyjazdów służbowych mogło nosić znamiona mobbingu" - czytamy w uzasadnieniu sądu. Z kolei Jakub Stefaniak nie ukrywał, że "wyjazdy z udziałem Anny Godzwon obarczone były dużym stresem i presją, a sposób komunikowania jej oczekiwań oceniał jako niejasny i nieprecyzyjny". Chyba najbardziej jednoznaczne wydaje się stanowisko Macieja Berka. Były dyrektor CIS, niegdyś bliski współpracownik Donalda Tuska cieszący się jego poważaniem oraz zaufaniem wyraził się jasno, na co zwrócił uwagę sąd. "Z perspektywy czasu ocenia zachowanie Anny Godzwon w odniesieniu do niektórych pracowników jako niedopuszczalne. Co istotne stwierdził, iż pracę w Kancelarii Senatu odchorował, martwiło go nieprawidłowe zachowanie Anny Godzwon wobec pracowników Działu Nowych Mediów" - stwierdziła sędzia Urszula Gołębiewska-Budnik. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia zalecił prokuraturze przeprowadzenie postępowania przygotowawczego. W jego opinii, prokurator powinien przesłuchać w charakterze świadków Berka, Kądzielę i Stefaniaka oraz "rozważyć" przesłuchanie Niemczewskiego. Do zaleceń należy również rozważenie "celowości i zasadności przesłuchania innych osób, które występowały przed komisją ds. przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji, w szczególności tych świadczących na korzyść Anny Godzwon". - Po zakończeniu prac senackiej komisji powołanej do zbadania przypadku mobbingu na moim kliencie, wykorzystaliśmy wszystkie dostępne możliwości prawne: zawiadomienie do prokuratury i pozew o odszkodowanie do sądu pracy - podkreśla mec. Michał Rosa. - Powództwo w sprawie odszkodowania jest w toku, czekamy na pierwszą rozprawę. Strony zajęły swoje stanowiska, oczywiście nie są zbieżne. Kancelaria Senatu uważa, że nie doszło do mobbingu - dodaje. Jakub Szczepański