O tym, co dzieje się w Kancelarii Senatu, piszemy od kilku tygodni. Oficjalnie komisja mobbingowa zaczęła pracę 14 grudnia 2021 r., po tym jak jeden z pracowników Działu Nowych Mediów Centrum Informacyjnego Senatu (CIS) poskarżył się na mobbing, którego miał doświadczyć m.in. podczas zagranicznych wyjazdów służbowych. Oskarżenia były kierowane pod adresem Anny Godzwon, wicedyrektor CIS. Tak jak podaliśmy wcześniej, informację o zakończeniu prac komisji przekazał senackim dyrektorom Adam Niemczewski, szef Kancelarii Senatu. Minister powiedział im, że według gremium nie ma mowy o mobbingu. Potwierdził także, że jeden z członków komisji nie zgodził się ze swoimi kolegami i zgłosił zdanie odrębne. Jak ustaliła Interia, to kluczowa informacja. Po pierwsze dlatego, że podpis został złożony już po oficjalnym zakończeniu prac komisji. Po drugie, obala on tezy forsowane przez Kancelarię Senatu. Ale po kolei. Senat odmawia współpracy Oficjalnie Kancelaria Senatu nie chciała udostępnić Interii protokołów z prac komisji, ani sprawozdania, które przyjęła. Jak jednak ujawniliśmy, senaccy urzędnicy potwierdzili niewłaściwe zachowania Anny Godzwon. Chodzi m.in. o tworzenie nieustannej presji, nagminną organizację pracy po godzinach, brak jasno sformułowanych wymagań względem pracowników, chaos informacyjny czy wydawanie kilku różnych poleceń dotyczących tego samego zadania albo wydawanie poleceń, których pracownik nie zdoła, bądź nie zdąży wykonać. W dokumentach czarno na białym zapisano, że praca z Anną Godzwon doprowadziła poszkodowanego pracownika do wizyty w szpitalnym oddziale ratunkowym, a on sam nie mógł wykonywać nawet prostych czynności ze względu na ciężki stan emocjonalny. Według komisji to jednak za mało by mówić o mobbingu. Dlaczego? Bo naganne zachowania trwały za krótko, zaś pracownik został "odseparowany" od swojego przełożonego. Już w ubiegłym tygodniu dochodziły do nas sygnały, że prace komisji pozostawiają wiele do życzenia. Posiedzenia nie były nagrywane, a zeznania świadków okazały się niekompletne. Przewodniczący gremium Maciej Telec z senackiego Biura Spraw Legislacyjnych przekazał poszkodowanemu informacje o zakończeniu prac i poinformował o zdaniu odrębnym jednego z członków komisji. Powiedział też, że... czeka na jego sporządzenie. - Mówiąc wprost: mamy zdanie odrębne jednego z członków komisji, które nie jest publikowane w sprawozdaniu z prac. A później ktoś ogłasza ich zakończenie. Oceniam to działanie jako niezgodne z polityką przeciwdziałania mobbingowi w Kancelarii Senatu przyjętą przez szefa Kancelarii Senatu. Z całą pewnością taka sytuacja jest niepokojąca i może godzić w ogólnopojęty interes mojego klienta - przekazał Interii mec. Michał Rosa, adwokat pokrzywdzonego. Fałszywe ustalenia Chcieliśmy się dowiedzieć czegoś więcej o zdaniu odrębnym i uzasadnieniu, które sporządzono już po zakończeniu prac. Centrum Informacyjne Senatu odmówiło nam przekazania jakichkolwiek szczegółowych informacji, dlatego zadzwoniliśmy bezpośrednio do pokrzywdzonego. - Kancelaria Senatu utrzymuje, że prace komisji są niejawne. Mogę jedynie potwierdzić, że brakujący podpis złożono 2 lutego, czyli po oficjalnym zakończeniu prac. Co więcej, uzasadnienie podważa końcowe ustalenia gremium - powiedział nam mężczyzna, który od 3 lutego nie jest już zatrudniony w izbie wyższej. Chociaż wcześniej obiecano mu przedłużenie współpracy, kierownictwo Senatu zmieniło zdanie. Kto podpisał się po tym, jak Kancelaria Senatu ogłosiła zakończenie prac? To udało nam się ujawnić już w ubiegłym tygodniu. - Zaskoczył mnie pan. Nie zdążyłam złożyć jeszcze własnoręcznego podpisu pod protokołem końcowym - w środę, 2 lutego, przekazała Interii Joanna Augustynowska, była posłanka Koalicji Obywatelskiej zatrudniona w Biurze Spraw Senatorskich. W toku dziennikarskiego śledztwa ustaliliśmy, że to ona jako jedyna sprzeciwiła się swoim kolegom z komisji. Najbardziej porażające jest jednak uzasadnienie, do którego dotarła Interia. "Treść sprawozdania (przyjętego przez komisję - red.) nie jest zgodna z treścią wyjaśnień złożonych przed komisją" - napisała była parlamentarzystka. Tym samym podważyła wszystkie informacje, które do tej pory rozpowszechniała Kancelaria Senatu. Bez komentarza Dlaczego ogłosił pan zakończenie prac komisji mobbingowej, skoro sprawozdanie z jej prac jest niekompletne? - w ubiegłym tygodniu pytaliśmy Adama Niemczewskiego. "Pańskie twierdzenie mija się z prawdą. Proszę kontaktować się z CIS" - odpowiedział. Oficjalne informacje z Kancelarii Senatu nadeszły kilka dni później. "Komisja do spraw przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji w Kancelarii Senatu zakończyła pracę w dniu 31 stycznia 2022 r." - czytamy w wiadomości przesłanej do redakcji Interii od służb prasowych Senatu. A dalej: "Sprawozdanie z prac komisji jest kompletne". Odpowiedź jest prawdziwa, bo chociaż komisja skończyła pracę ostatniego dnia stycznia, sprawozdanie stało się kompletne po tym, jak dwa dni później Joanna Augustynowska dołączyła do niego swój podpis. Dlaczego sprzeciwiła się kolegom? Jaka jest różnica pomiędzy zeznaniami świadków a protokołami? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się bezpośrednio do byłej posłanki KO. - Nie wiem, skąd ma pan takie informacje. Komisja skończyła prace, a jedynego komentarza może w tej chwili udzielić szef Kancelarii Senatu - zbyła nas Augustynowska. A chwilę później odłożyła słuchawkę. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, mobbingowi w Kancelarii Senatu ma się teraz przyjrzeć Państwowa Inspekcja Pracy. Były pracownik CIS, który oskarżył Annę Godzwon, zamierza skierować sprawę do sądu. Jakub Szczepański