Niegospodarność na ponad 100 tys. zł. Senat oficjalnie o audycie
Chociaż w audycie Kancelarii Senatu z czasu rządów PiS, który przeprowadziła ekipa marszałka Tomasza Grodzkiego zapisano, że "ryzyko uchybień lub nieprawidłowości" stwierdzono przy operacjach finansowych na kwotę 1 038 314 zł, to ostatecznie jako niegospodarne zakwalifikowano wydatki "nie większe" niż 108 700 zł. – Wszystkie wydatki były starannie analizowane i nie sądzę, aby były nietrafione – twierdzi Stanisław Karczewski z PiS, marszałek Senatu w latach 2015-2019.
O kontroli wydatków w izbie wyższej Interia pisze od wielu miesięcy. W lutym jako pierwsi poinformowaliśmy o tym, że początkowo analiza zamówiona przez ekipę z Platformy Obywatelskiej nie spełniała oczekiwań: brakowało konkretów, a przygotowany dokument przypominał raczej urzędową broszurę informacyjną.
Kolejna odsłona raportu była gotowa w połowie wakacji. Interia poznała treść dokumentu. Zakwestionowano w nim m.in. takie inwestycje, jak dwugodzinny publiczny trójwymiarowy pokaz o tematyce historycznej w centrum Warszawy za ponad 163 tys. zł, niepublikowany film za blisko 12 tys. zł, czy brak odpowiedniej dokumentacji przy zużyciu paliwa w służbowych samochodach.
Żeby dowiedzieć się, jakie wnioski wyciągnęła senacka administracja, zwróciliśmy się z pytaniami bezpośrednio do Kancelarii Senatu. - Audytor zakwestionował pewną część wydatków, jednakże suma wydatków ujętych jako niegospodarne w latach 2018-2019 wynosiła nie więcej niż 108 700 zł, co w skali całego dwuletniego budżetu Kancelarii Senatu stanowi 0,053 proc. wydatków - przekazała wicedyrektor Danuta Antoszkiewicz z Biura Analiz, Dokumentacji i Korespondencji.
Jak zakwalifikowano wydatkowanie pozostałych 900 tys. zł, o których można przeczytać w raporcie? - Pozostałe wydatki były dokonane celowo, jednakże, w opinii audytora, kwoty te można było wydać efektywniej, zapewniając lepszą jakość działania - przekazano Interii. Zdaniem Kancelarii Senatu wydatki niegospodarne dotyczyły czterech pozycji odnotowanych w raporcie.
Chodzi o nieużywane narzędzie internetowe warte 39 330 zł, zakup reportażu, który nie został opublikowany - 11 931 zł, zakup ekspertyzy prawnej - 37 621 zł oraz zakup materiałów do publikacji, które nie powstały - 19 781 zł. - Należy przy tym podkreślić, że stwierdzone uchybienia nie noszą znamion naruszenia dyscypliny finansów publicznych ani też przestępstwa - zaznacza Antoszkiewicz.
Karczewski odbija piłeczkę
O wyjaśnienia poprosiliśmy Stanisława Karczewskiego, bo to za czasów jego rządów miało dojść do kwestionowanych wydatków. Specjalnie dla Interii polityk PiS szczegółowo odniósł się do zarzutów senackich audytorów. Jak mówi, reportaż to dokumentacja filmowa "wszystkich wydarzeń" związanych z 30-leciem Senatu.
- Został przekazany na wskazanym w umowie nośniku i zdeponowany w Archiwum Kancelarii Senatu oraz przekazany pracownikom Zespołu Nowych Mediów. Najprawdopodobniej był on opublikowany w mediach społecznościowych oraz na dedykowanej wydarzeniom zakładce na starej stronie www.senat.gov.pl - przekazał Interii Karczewski. Polityk podkreśla, że dokument można z powodzeniem znaleźć w archiwach.
Innego zdania jest obecna administracja Kancelarii Senatu. "Film nie został wykorzystany z jego przeznaczeniem, nie opublikowano go nigdzie, a plik zaginął" - w swoim raporcie napisała senacka audytorka, Joanna Balicka.
Co z narzędziem internetowym do obsługi mediów społecznościowych? Zarzuty są takie, że mało kto z niego korzystał. Wcześniej słyszeliśmy, że osoby, które nie pracują już w Kancelarii Senatu, wciąż mają do niego dostęp. Teraz administracja izby wyższej wycofała się z tego ostatniego zarzutu.
Jak słyszmy od Karczewskiego, narzędzie służyło do publikacji postów i tweetów o charakterze promocyjnym oraz "specjalnej formy transmisji wideo". - Narzędzie dawało dostęp do innych, bardziej rozbudowanych możliwości technicznych niż do tych, ogólnie dostępnych w tamtym czasie aplikacji. Stąd przemyślana i sprawdzona pod każdym możliwym kątem decyzja o jego zakupie - tłumaczy były marszałek Senatu, który zapewnia, że narzędzie pozwala na więcej również dziś.
Na tapetę trafiła także publikacja, która nie powstała, a kosztowała blisko 20 tys. zł. To materiały naukowe i publicystyczne skierowane do Polonii. Jak mówi nam Karczewski, zostały przygotowane do "redakcji edycyjnej". Teksty tworzono pod nadzorem prof. Zofii Zielińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego. - Nie wiem, czemu zaprzestano prac nad tą publikacją - dziwi się polityk PiS.
Jak już pisaliśmy, zakwestionowana opinia prawna, która została wyceniona na blisko 40 tys. zł, dotyczy planów burmistrza amerykańskiego Jersey co do przeniesienia Pomnika Katyńskiego. Kancelaria Senatu nie wiedziała, czy i jak ekspertyza została wykorzystana. Brak jej w dokumentacji, rejestrze tłumaczeń, a senacki zespół radców prawnych nic o niej nie wie. - Opinia dawała wskazówki co do form i możliwości skutecznego działania w ramach prawa obowiązującego w USA - argumentuje były marszałek Senatu.
Inne uchybienia
W Interii pisaliśmy także o innych uchybieniach, które zostały wskazane w senackim audycie. Od Kancelarii Senatu chcieliśmy się dowiedzieć czegoś więcej m.in. o losie 4,2 tys. płyt CD przygotowanych na rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów do Sejmu i wolnych wyborów do Senatu. - Kancelaria Senatu nie przygotowywała wydawnictwa na płytach CD z okazji rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r., zatem nimi nie dysponuje - dowiedzieliśmy się od wicedyrektor Antoszkiewicz.
Byliśmy również zainteresowani zużyciem "powyżej normy" ilości paliwa w co najmniej 11 służbowych samochodach w 2018 r. oraz 6 w 2019 r. "Mimo obowiązku określonego w przepisach wewnętrznych nie wymagano od kierowców każdorazowego wyjaśnienia przyczyn" - napisano bowiem w audycie, z którym zapoznała się Interia.
- Stwierdzone podczas audytu przekroczenia norm zużycia paliwa w skali roku były nieznaczne. Łącznie dla pojazdów Kancelarii Senatu było to 171 litrów w 2018 r. oraz 103 litry w 2019 r., co przy cenie 5 zł za litr stanowi kwotę odpowiednio 855 zł i 515 zł - tłumaczy Danuta Antoszkiewicz. - Przekroczenie norm nastąpiło w czternastu pojazdach. Stwierdzone uchybienia nie noszą więc znamion naruszenia dyscypliny finansów publicznych ani też przestępstwa - twierdzi.
Senacki Dział Transportu zapewnia, że przekroczenie norm to skutek dogrzewania lub chłodzenia aut. Warto dodać: z samochodów służbowych korzystali przede wszystkim senatorowie.
- Dyrektor Biura Administracyjnego po otrzymaniu zalecenia zobowiązał kierowców do składania każdorazowo pisemnych wyjaśnień przyczyn nadmiernego zużycia paliwa. Natomiast w przypadku powtarzającego się przekraczania norm zostanie dokonana ich weryfikacja - poinformowała Interię Kancelaria Senatu.
Próbowaliśmy się również dowiedzieć, czy ktokolwiek poniesie konsekwencje za uchybienia lub nieprawidłowości, które wykazano w audycie. - Dyrektorzy biur, w których stwierdzono uchybienia oraz ryzyka w dokonywaniu wydatków (...), nie są już pracownikami Kancelarii Senatu. Należy przy tym podkreślić, że stwierdzone uchybienia nie noszą znamion naruszenia dyscypliny finansów publicznych ani też przestępstwa - podkreśla wicedyrektor Antoszkiewicz.
Sam Stanisław Karczewski nie kryje oburzenia. W rozmowie z Interią obiecuje, że po "odzyskaniu" Senatu przez PiS na pewno powstanie "dokładny audyt wydatków Grodzkiego".
- Już teraz widzę, jak dużo jest i nieprawidłowości, i nadużyć finansowych, przede wszystkim w nadmiernym zatrudnieniu pracowników. Pan marszałek powiedział kiedyś, że to jest przyczółek. Tylko nie wiadomo, czego - komentuje senator. - Dla mnie to przytułek dla polityków i SLD, i Platformy Obywatelskiej, i PSL . Nikt nie chciał ich zatrudnić w instytucjach, które kontroluje w Warszawie Rafał Trzaskowski, więc zatrudniono ich w Kancelarii Senatu - dodaje były marszałek.
Audyt obejmujący działalność Senatu w latach 2015-2019 po raz pierwszy miał zostać opublikowany pod koniec stycznia. Później termin przesunięto na połowę wakacji. Nadal nie wiadomo, kiedy zapozna się z nim opinia publiczna.
Jakub Szczepański