Zmień miejscowość
Popularne miejscowości
- Białystok, Lubelskie
- Bielsko-Biała, Śląskie
- Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
- Gdańsk, Pomorskie
- Gorzów Wlk., Lubuskie
- Katowice, Śląskie
- Kielce, Świętokrzyskie
- Kraków, Małopolskie
- Lublin, Lubelskie
- Łódź, Łódzkie
- Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
- Opole, Opolskie
- Poznań, Wielkopolskie
- Rzeszów, Podkarpackie
- Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
- Toruń, Kujawsko-Pomorskie
- Warszawa, Mazowieckie
- Wrocław, Dolnośląskie
- Zakopane, Małopolskie
- Zielona Góra, Lubuskie
"Nagrywać nie można, testów państwu nie pokażemy". OZSS jak wyrocznia
Pani Katarzyna po przeczytaniu opinii o sobie długo zastanawiała się, kogo dotyczą wysnute wnioski. Pani Sylwia nadal nie może zrozumieć, dlaczego jej skazany za gwałt były mąż ma lepsze kompetencje wychowawcze niż ona. Pan Adam podnosił, że oceniająca go biegła zna jego byłą żonę. Żadne z nich nic nie wskóra. Bo Opiniodawcze Zespoły Sądowych Specjalistów są jak wyrocznia. - OZSS może być komedią pomyłek - przyznaje adwokat Katarzyna Łukasiewicz. - Tyle, że ich decyzje dla rodziców przeradzają się w dramaty - dodaje.

Opiniodawczy Zespół Sądowych Specjalistów to instytucja, której celem jest sporządzenie na zlecenie sądu lub prokuratury opinii w sprawach rodzinnych i opiekuńczych. Tam, gdzie relacje między rodzicami są napięte i nie potrafią się oni dogadać w sprawie władzy rodzicielskiej czy kontaktów z dziećmi, dowód z opinii OZSS jest praktycznie regułą.
Ilu rodziców, tyle opowieści. Ale wiele z nich ma wspólny mianownik. - OZSS to instytucja, która zamiast pomóc, niszczy nam życie - przekonują nasi rozmówcy i opowiadają o swoich doświadczeniach z Opiniodawczymi Zespołami Sądowych Specjalistów.
"Jak udowodnić, że nie jestem wielbłądem"
Pani Katarzyna jest mamą siedmioletniej Leny. O ponad 6 lat wychowuje ją sama.
- Tata odszedł. Nie byliśmy małżeństwem. Dużo pił, imprezował, nie zajmował się dzieckiem, taki wieczny Piotruś Pan. Próbowałam polubownie się dogadać w kwestii opieki, ale jak się zorientowałam, że opieka wygląda tak, że zabiera dziecko do kolegów, to jako zdrowa matka na umyśle, zaprzestałam się zgadzać i zaczęły się batalie sądowe - opowiada pani Katarzyna.
Kobieta zapewnia, że nigdy nie nastawiała dziecka przeciwko ojcu, a sześć lat po rozstaniu nie ma w niej już żadnych emocji. Prócz troski o dobro swej córki.
- Przez dwa lata chodziliśmy razem do poradni psychologiczno-pedagogicznej, przeprowadziłam się 10 minut od niego, żeby miał bliżej do córki, nasza córka chodzi do szkoły, do której będzie chodziło jego dziecko, bo ma następne. W mojej ocenie nigdy nie utrudniałam mu kontaktu z Leną. Nie zgadzam się jednak, żeby córka u niego nocowała. Bo się o nią boję - mówi.
A tego domaga się tata, więc rodzina trafiła w listopadzie na badania do OZSS-u. Pani Katarzyna była w szoku, czytając opinię biegłych.
- To co mówiłam w czasie badania, a to co mam we wnioskach to są dwie różne sprawy. W opinii są słowa, których nigdy nie wypowiedziałam. Kompletnie zmanipulowane, zignorowane rzeczy. Z jednej strony czytam, że mam fenomenalne wyniki postaw rodzicielskich, potrafię budować więzi i teoretyczną wiedzę mam powyżej standardu. Ale z drugiej pani psycholog, która spędziła ze mną całe 7 minut, uznaje, że moja relacja z dzieckiem jest niepoprawna. Bo dziecko jest przy mnie zbyt swobodne i wyraża swoje zdanie, a nawet potrafi się złościć. A przy tacie jest grzeczniutkie i się podporządkowuje, wiec jest super - opowiada pani Katarzyna.
Pani Sylwia wychowuje 12-letniego syna. Ojciec kontakty z dzieckiem ma ustalone od lat. Jakiś czas temu nieoczekiwanie zażądał, by syn przebywał u niego na stałe.
- Mój były mąż jest po wyroku za gwałt. Nie utrzymuje kontaktów z synem, jest leczony psychiatrycznie, z tego tytułu otrzymuję rentę, stale niezdolny do pracy, bez mieszkania i meldunku. W opinii OZSS wybielony jakby z zakonu wyszedł - opowiada pani Sylwia. - Czytam, że to on daje lepszą rękojmię do sprawowania opieki nad dzieckiem. Chociaż jest pozbawiony władzy rodzicielskiej do dzieci z pierwszego małżeństwa oraz ma sądowy zakaz zbliżania się do nich - dodaje.
- Sądownictwo rodzinne, którego OZSS-y są częścią, to jest kula u nogi wymiarów sprawiedliwości w różnych krajach, nie jest to tylko polska specyfika. W Polsce jest o tyle gorzej, że do nadużyć dochodzi szybciej, są one większe i bardziej biją po oczach - mówi Interii pani Anna ze Stowarzyszenia Pomocy Kobietom i Matkom "Eurydyka".

"Jak wyrocznia delficka". Testy i badania to tajemnica
Katarzyna Łukasiewicz jest adwokatem. Specjalizuje się w prawie rodzinnym. Pytam ją o doświadczenia z opiniami OZSS-ów.
- Zdarzyło mi się czytać w opiniach OZSS-u takie "kwiatki", że podchodzę do nich z dużą dozą sceptycyzmu. Kiedyś miałam wrażenie, że specjalista opisuje inną rodzinę niż ta, której badanie dotyczyło. Takie same odczucia mieli z resztą sami rodzice i to oboje. A już szczytem było, kiedy OZSS pomylił nie tylko to, z kim mieszka dziecko, ale i jego płeć. Opisali chłopca, który świetnie dogaduje się z matką. I stwierdzili, że ponieważ długo już mieszkają tylko we dwoje, przenosiny do ojca zaburzyłyby relacje i dobro dziecka. Okazało się, że opiniowali dziewczynkę, która od rozstania rodziców była pod opieką ich obojga - opowiada adwokat Katarzyna Łukasiewicz.
Zaznacza, że nawet jeśli fakty się zgadzają, często opinie OZSS-u są powierzchowne i szablonowe. Wtóruje jej działaczka Stowarzyszenia Pomocy Kobietom i Matkom "Eurydyka".
- W OZSS-ie z góry wiadomo jak opinia będzie wyglądać. Wysyłając teraz matkę, która ma wezwanie na maj, ja jestem w tej chwili pani w stanie zacytować fragmenty tej przyszłej opinii - mówi pani Anna ze Stowarzyszenia Pomocy Kobietom i Matkom "Eurydyka". - Te same frazesy, te same wnioski. I to wnioski niemożliwe do zweryfikowania - dodaje.
Bo wg Standardów OZSS - pkt 9.3 - "materiały pochodzące z badania, stanowiące podstawę wydania opinii, nie mogą być udostępniane osobom badanym". Nie można więc zapoznać się z aktami badania i nie otrzymuje się wyników własnych testów, nawet do wglądu.
- OZSS mówi, że to są ich wewnętrzne dokumenty i ich nie ujawnią. Nawet na żądanie sądu. To jest o tyle ciekawe, że w opiniach biegłych każdej innej specjalności mamy możliwość prześledzić jak dochodzili do zawartych w opinii wniosków, albo dopytać na rozprawie jak biegły na przykład coś wyliczył. Tu dostajemy tylko gołe wnioski, a wezwany na rozprawę przedstawiciel OZSS mówi, że to tajemnica. Są jak wyrocznia delficka - opowiada adwokat Katarzyna Łukasiewicz.
Tymczasem to opinia OZSS-u jest najczęściej kluczowym dowodem w sprawie.
- Na wyrok sądu składa się całokształt materiału dowodowego, jednak opinia OZSS-u jest traktowana jako mocny środek dowodowy i podważenie jej to trudna rzecz. Musi już być ewidentna głupota, żeby sąd nie oparł się na opinii OZSS-u. A ponieważ nie mamy wglądu do materiałów źródłowych, to dyskusja z nią jest trudna. Łatwiej podważyć opinie biegłego każdej innej specjalności niż biegłego z OZSS - mówi Katarzyna Łukasiewicz.
"Badanie sobie, wnioski sobie"
Wszyscy podkreślają, że wgląd w badania jest tu kluczowy.
- U mnie w opinii panie biegłe pozwoliły sobie na sfałszowanie wyników testowych ojca. Tyle, że dojście do samych testów zajęło mi 4 lata i uzyskałam je tylko dlatego, że pozwałam cywilnie obie biegłe za naruszenie dóbr osobistych. I w trakcie tego postępowania zmobilizowałam sędziego, żeby zobligował biegłe do przedstawienia materiału źródłowego, czyli wyników testu - opowiada pani Anna.
Przyznaje, że po 4 latach skutków wydanej przez OZSS opinii już nie zmieni, ale ma dowód, że ocena biegłych nie miała pokrycia w wynikach testu.
- Wiem że tatuś, którego opisały jako bardzo kompetentnego i dającego większe gwarancje prawidłowego rozwoju dzieci niż ja, w badaniach testowych dotyczących poziomu neurozy gdzie norma jest od 0 do 3, miał 6, czyli pogranicze neurozy z psychozą. Ja miałam 3, więc mieściłam się w normie. Ale w opinii jest napisane, że to ojciec daje lepszą gwarancję zrównoważonego i prawidłowego rozwoju małoletnich, a ja jestem matką która im zagraża - opowiada pani Anna.
- Ja mam w opinii napisane, że dziecko wyraża chęć wyjazdu z tatą na wakacje. A ono mi opowiada, że w czasie badania narysowało mnie i babcię na wakacjach. I jak ja mam powiedzieć, która wersja jest prawdziwa jak ja nie mogę tego rysunku zobaczyć? - pyta pani Katarzyna. - To, że my co innego mówimy czy zaznaczamy w testach, a co innego jest w opinii można by udowodnić nagrywając przebieg badania - dodaje.
Można by było. Gdyby OZSS-y na nagrywanie badania pozwalały.
Nagrywanie badania? Zakaz!
W punkcie 5.3.c zarządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie ustalenia standardów metodologii opiniowania w OZSS-ach czytamy, że elementem procesu diagnostycznego jest "poinformowanie osób badanych o braku zgody na rejestrację badania oraz możliwości przerwania lub odstąpienia od badania w sytuacji nieprzestrzegania przez osoby badane zakazu rejestracji".
- To sprawia, że te badania są kompletnie nieweryfikowalne - mówi pani Sylwia.
A badani w OZSS-ach rodzice historii o rozbieżnościach opowiadają mnóstwo.
- Na badania w OZSS-ie syn przyszedł ze mną. Miał wtedy 7 lat. Zobaczył tatę i zero reakcji. Nie było to o tyle dziwne, że nie mieli żadnej głębszej relacji. Pani psycholog wzięła młodego do siebie, pogadała z nim. Gdy wrócił i nadal się nie przywitał, powiedziała: "A pamiętasz co mi obiecałeś? Że przywitasz się i pobawisz z tatą. Proszę to teraz zrobić". No i poszedł do taty - opowiada pani Ada.
W opinii po badaniu przeczytała: "małoletni chętnie przywitał się z tatą".
- I jak bez nagrania udowodnić, że wcale to tak nie wyglądało? - pyta pani Ada. I dodaje: - W domu syn mi powiedział, że pani kiedy wzięła go na stronę, powiedziała, że mama bardzo chce, żeby się pobawił z tata i że będzie się wtedy bardzo cieszyć - dodaje kobieta.
Na nierejestrowany przebieg badań skarżą się nie tylko matki. Pan Adam od trzech lat walczy z byłą żoną o rozszerzenie kontaktów z synem.
- Ja miałem taką sytuację, że przesłuchująca nas pedagożka z OZSS powiedziała mi w pewnej chwili, że zna moją byłą żonę. Po badaniu próbowałem poprzez skargę podważyć bezstronność takiego badania, ale pani z OZSS-u wszystkiego się wyparła, twierdząc, że nic takiego nie powiedziała, a ja nagrania jej wypowiedzi nie posiadałem - mówi pan Adam.
Kiedy pytam prawników czy jest jakikolwiek racjonalny powód dlaczego te badania nie są nagrywane słyszę: "Nie ma".
Kiedyś RODK, dziś OZSS, czyli zmiana szyldu
OZSS nie są instytucją nową. Od lat funkcjonowały jako Rodzinne Ośrodki Diagnostyczno-Konsultacyjne (RODK). Nie cieszyły się dobrą sławą, ale ich opinie były najczęściej stosowanym instrumentem opiniodawczym w postępowaniach rodzinnych, szczególnie tych o powierzenie władzy rodzicielskiej. Aż od końca 2015 roku, kiedy Trybunał Konstytucyjny uznał, że uprawnienie rodzinnych ośrodków diagnostyczno-konsultacyjnych do wydawania dla sądów opinii w sprawach rodzinnych i opiekuńczych jest niekonstytucyjne.
Od 2016 roku RODK zostały więc przemianowane przez ministerstwo sprawiedliwości na OZSS, a w kodeksie postępowania cywilnego dodano artykuł, który mówi, że "w sprawach rodzinnych i opiekuńczych sąd może zażądać opinii opiniodawczego zespołu sądowych specjalistów". Zmiana nazwy w intencji ustawodawcy miała niewątpliwie zwiększyć jakość merytoryczną opinii. W końcu to "specjaliści".
- Ale w rzeczywistości nic się nie zmieniło. Ci sami ludzie, te same metody badań. To samo tylko pod inną nazwą i z inną podstawą prawną. Zarzuty co do opiniowania pozostały również te same - mówi adwokat Katarzyna Łukasiewicz.
Rodzice walczą o zmiany
- Takich matek i dzieci źle potraktowanych przez OZSS i narażonych na niebezpieczeństwo dalszej przemocy są tysiące - piszą autorki akcji #MamyMówiąDOŚĆ i od lat zbierają w internecie podpisy pod petycją o nagrywanie badań.
- Tak samo jak ojcowie. My też czujemy się tam krzywdzeni - dodaje pan Adam.
W tym zakresie obie strony są zaskakująco zgodne.
- To już przybrało takie rozmiary, że nie mamy w Polsce ani jednego OZSS-u, który byłby pewniakiem, że tam sprawa zostanie zbadana dokładnie i obiektywnie, bo tam są uczciwi, porządni i wykwalifikowani biegli. Nie ma ani jednego, którego rzetelności bylibyśmy pewni - mówi pani Anna, działaczka Stowarzyszenia Eurydyka. - Bo i rzetelność nie ma tam skąd wypływać. W OZSS-ach w całej Polsce nie ma jednego specjalisty psychologa ze specjalizacją psychologia traumy dziecięcej i seksuologia dziecięca - dodaje.
Nieprawidłowości i absurdy w działaniu OZSS-ów może wymieniać godzinami.
- Kierunek opinii wyznacza zlecenie sądu. I tu już jest pierwsza skucha. Bo sąd daje podpowiedź specjalistom czego mają szukać. Bo jeśli matka jest głównym opiekunem, a do OZSS-u kieruje się badanie na okoliczność: "Jakie więzi ma dziecko z ojcem", to wiadomo o co chodzi. Ma wyjść w badaniu, że owszem z matką ma niezłe, ale z ojcem ma jeszcze lepsze - mówi pani Anna ze Stowarzyszenia "Eurydyka".
Kobieta podkreśla, że problemem jest to, że sędziowie i opiniujący w OZSS-ach dobrze się znają.
- Każdy biegły wie pod jakiego sędziego pisze. Biegli z OZSS-ów są przecież też pracownikami sądu. A pisząc zgodnie z kierunkiem sądu, specjalista ma "gwarancję", że dostanie następne zlecenia - ocenia pani Anna.
Koszt opinii w OZSS-ie waha się od kilkuset do ponad 1000 zł. Płacą za nią kierowani na badanie rodzice.
- Z OZSS-ami problem jest naprawdę złożony. Bo z jednej strony mamy brak przepisów o zawodzie psychologa, brak profesjonalnych szkoleń dla pracujących tam biegłych. Kiedyś wielu biegłych z OZSS-ów było zrzeszonych w Polskim Towarzystwie Psychologicznym. To dawało gwarancje jakości ich badań, no i można było ich postawić przed sądem koleżeńskim PTP. Dziś większość nie jest członkiem żadnej organizacji zrzeszającej psychologów, w tym Polskiego Towarzystwa Psychologicznego - wymienia pani Anna.
- Jeżeli sprawa, którą prowadzę, wymaga sporządzenia analizy psychologicznej dziecka, częściej polecam klientowi opinię biegłych psychologów niż OZSS. Nie będzie tańsza, ale bliższa faktycznej sytuacji rodzinnej - przyznaje Katarzyna Łukasiewicz, adwokat.
"Zlikwidujmy OZSS-y!"
- Panie biegłe z OZSS powinny odpowiadać za wydanie takiej krzywdzącej opinii przed prokuratorem, za te kłamstwa niepoparte żadnymi dokumentami. One bawią się w Boga krzywdzą nas, ale przede wszystkim nasze dzieci - mówi pani Sylwia.
- To są tortury XXI wieku, które się stosuje na dzieciach. Bo to tak jakby pani postawiła dziecko na moście. I patrzyła czy spadnie w jedną, czy w drugą stronę - dodaje pani Katarzyna.
Organizacje prorodzicielskie mówią wprost: zlikwidujmy OZSS-y, bo niczemu nie służą.
- Mamy pakiet zmian kierowanych do różnych komisji, ale generalnie nie jesteśmy w stanie się przebić. Tematy rodzinne są omijane przez wszystkich szerokim łukiem. Nikt się nie chce w tym babrać - mówi pani Anna ze Stowarzyszenia "Eurydyka".
***
Zadaliśmy pytania dotyczące funkcjonowania OZSS-ów Ministerstwu Sprawiedliwości. Chwilę po publikacji nadeszła odpowiedź z Wydziału Prasowego Biura Komunikacji i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości:
"Ministerstwo Sprawiedliwości sprawuje nadzór nad działalnością Opiniodawczych Zespołów Sądowych Specjalistów na podstawie ustawy z 5 sierpnia 2015 r. o OZSS. Nadzór obejmuje m.in. przestrzeganie standardów metodologii opiniowania i procedury badań psychologicznych, pedagogicznych lub lekarskich oraz terminowość sporządzania opinii.
Aktualnie w Polsce funkcjonuje 66 OZSS. Minister Sprawiedliwości w uzasadnionych przypadkach przeprowadza w OZSS kontrole w celu m.in. sprawdzenia informacji zawartych w skargach i wnioskach.Badania psychologiczne, pedagogiczne i lekarskie nie należą do zakresu czynności procesowych podlegających prawu procesowemu. Nie mogą więc być utrwalane za pomocą urządzenia rejestrującego obraz i dźwięk.
Przeciwko nagrywaniu badań przemawia specyfika czynności podejmowanych przez specjalistów zatrudnionych w OZSS w trakcie badań lekarskich, psychologicznych oraz pedagogicznych, których przebieg objęty jest tajemnicą zawodową. W innych kategoriach spraw, w których dopuszczono dowód z opinii biegłych, nie będących specjalistami OZSS, nie zaistniała dotąd wątpliwość dotycząca kwestii nagrywania, a czynności badawcze biegłych, polegające na pozyskiwaniu danych do sporządzenia opinii nie były nagrywane.
Z ustawy o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów, wynika konieczność zachowania w tajemnicy informacji związanej z klientem i uzyskanej w związku z wykonywaniem zawodu. Podczas przeprowadzania badania psychologicznego pozyskiwane są istotne dane na temat stanu poznawczego, emocjonalnego, rozwoju psychospołecznego osób badanych. Rozpowszechnianie informacji na ten temat może naruszać dobra osobiste".
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje