Na antenie Polsat News Paweł Kukiz przyznał, że pierwotna propozycja gowinowców jest nie do zaakceptowania. - Rozmawiałem niedawno z Kosiniakiem. Tu chodzi o czas tej kadencji. Siedem lat to stanowczo za długo - powiedział. Nie skreślił jednak pomysłu zmiany ustawy zasadniczej. Pod warunkiem, że prezydent będzie urzędował tylko rok dłużej, niż przewiduje obecnie konstytucja. - To jest warte przedyskutowania i wydaje mi się, że tak prezes Kosiniak-Kamysz, jak i cała Koalicja Polska za taką opcją by się opowiedziała - przyznał. Politycy partii rządzącej ostrożnie podchodzą do tej propozycji. Wciąż deklarują, że poprą pomysł gowinowców. - Możemy rozmawiać z kimś poważnym, a nie z kimś, kto od dłuższego czasu jest na obrzeżach polityki i nie ma na nic wpływu - odpowiada Interii Krzysztof Sobolewski, bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego oraz szef Komitetu Wykonawczego PiS, pytany o propozycję Kukiza. - Myśmy się podpisali pod projektem zmian konstytucji, który zakłada siedem lat kadencji prezydenta - dodał. I przypomniał, że to szef Porozumienia obiecał zebrać większość potrzebną do zmiany konstytucji. Zarówno w Sejmie, jak i Senacie. W kuluarach aż huczy od plotek, że to ludowcy rozbudzili nadzieje Zjednoczonej Prawicy na zmianę konstytucji. Podobno dlatego politycy Jarosława Gowina opowiadali wcześniej o sprzymierzeńcach z opozycji. Czy zatem Władysław Kosiniak-Kamysz wystawił szefa Porozumienia? Piotr Zgorzelski, wicemarszałek oraz sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL mówi, że jego szef "nie należy do ludzi, którzy wystawiają kogokolwiek". - Może trochę pan Gowin przelicytował, może okazało się, że w jego szeregach nie ma odpowiedniej motywacji. Nie da się nie zauważyć i nie docenić, że postawił się jako mniejszy koalicjant - tłumaczy Interii Zgorzelski. Pytany o negocjacje z Porozumieniem, odpowiada: - Są na bardzo wstępnym poziomie. Nie ma kompletnie żadnych uzgodnień. Nasi rozmówcy z Koalicji Polskiej twierdzą, że jest różnica zdań pomiędzy ludowcami a kukizowcami. - W PSL Gowin nie jest darzony przesadną sympatią. Kukiz jest mu bardziej przychylny, może wciąż liczy na rozbicie rządu - zastanawia się jeden z informatorów Interii. Nie oznacza to wcale, że PSL nie chce, żeby Andrzej Duda ze względu na zagrożenie podczas wyborów rządził przez sześć lat. - Nie chcemy dawać pożywki tym, którzy uważają, że jesienią jest to sytuacja korzystna dla opozycji. Ma być korzystnie dla obywateli - zarzeka się Miłosz Motyka. Rzecznik PSL mówi nam o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej oraz przełożeniu wyborów. I to... dwukrotnie. W zależności od opinii ekspertów i ponownego ataku koronawirusa jesienią. Politycy Porozumienia, z którymi rozmawiamy, ostrożnie podchodzą do propozycji Koalicji Polskiej. Podkreślają, że dyskusje cały czas trwają. - Nie chcemy, żeby ktokolwiek się usztywniał. Na pewno na stole nie ma aktualnie propozycji dotyczącej sześcioletniej kadencji prezydenta - mówi nam jeden z gowinowców. - A jeśli się nie zgodzą, nie będę umierał za zmianę konstytucji. Zagłosuję za wyborami korespondencyjnymi. Wtedy będą musieli przełknąć jedną z największych porażek wyborczych w historii - dodał. O wariancie, w którym opozycja nie chce się dogadać w sprawie zmiany konstytucji, mówił też sam Jarosław Gowin. Przyznał, że optymalne byłoby wprowadzenie "krótkiego okresu klęski żywiołowej", żeby dobrze przygotować wybory korespondencyjne. - W mojej ocenie pierwszy możliwy termin (wyborów prezydenckich - red.) to połowa sierpnia - stwierdził szef Porozumienia. Jakub Szczepański