Tematem spotkania ministrów były "aktualne zagadnienia dwustronnej współpracy wojskowej i wojskowo-technicznej" - przekazano oficjalnie. Szczegółów nie podano. Informując o wizycie Szojgu, białoruskie media państwowe powiadomiły o podpisaniu protokołu o zmianach w białorusko-rosyjskim porozumieniu o wspólnych działaniach na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa regionalnego w sferze wojskowej (z 19 grudnia 1997 r.). W piątek podawano, że kolejną rozmowę telefoniczną odbyli Alaksandr Łukaszenka i Władimir Putin. W sobotę po godz. 18:00 czasu lokalnego (16 polskiego) prorządowa białoruska agencja BełTa informowała, że Szojgu spotka się również z przywódcą Białorusi w Pałacu Niepodległości. Łukaszenka: Rosja i Białoruś są gotowe Na spotkaniu Łukaszenka zapewnił, że trwa szkolenie "białoruskich i rosyjskich jednostek wojskowych" na terytorium Białorusi. - Jesteśmy jednym ugrupowaniem, jedną armią, jesteśmy przygotowani - mówił, cytowany przez BełTę. - Ani wy, ani my wojny nie chcieliśmy i nie chcemy - dodał Łukaszenka.- Ale jeśli chcą, abyśmy żyli spokojnie w naszym regionie, nie patrząc na to, jak to jest postrzegane zza oceanu, zarówno Rosja, jak i Białoruś są na to gotowe. Jeśli chcą walczyć do ostatniego nie tylko Ukraińca, nie tylko już jakiegoś tam Polaka czy jeszcze najemników, to ich sprawa, to ich prawo - powiedział Łukaszenka, cytowany przez białoruską agencję. Łukaszenka udostępnił terytorium Rosjanom Chociaż siły białoruskie nie wsparły wojsk Rosji w inwazji na Ukrainę, Łukaszenka udostępnił terytorium Białorusi na potrzeby Moskwy; to z tego kierunku przeprowadzono pod koniec lutego natarcie na północ Ukrainy, w tym na obwód kijowski. Jednostki rosyjskie dokonywały też z Białorusi ostrzałów rakietowych ukraińskich miast, w tym obiektów cywilnych. We wrześniu i październiku pojawiały się doniesienia strony ukraińskiej o atakach przy użyciu irańskich dronów, przeprowadzanych z Białorusi. Na początku października Łukaszenka zapowiedział stworzenie w kraju regionalnego zgrupowania wojsk, formowanego wspólnie z Rosją. Strona ukraińska w ostatnich tygodniach informowała, że nie obserwuje na terytorium sąsiedniego państwa oznak formowania zgrupowania uderzeniowego. W sobotę dowódca ukraińskich Sił Połączonych generał Serhij Najew oświadczył, że na Białorusi "trwa koncentracja regionalnego zgrupowania wojsk Rosji i Białorusi"; zapewnił, że armia ukraińska śledzi sytuację i przygotowuje się do reagowania. Dowódca, cytowany w sobotę przez agencję Ukrinform, ocenił, że "na razie nie ma zagrożenia ze strony Białorusi". Armia ukraińska wzmacnia swoją obronę i zdolność na wypadek, gdyby to zagrożenie wzrosło - dodał.