Sukcesy ukraińskiej armii zniweczyły plany Kremla na zajęcie kolejnych terenów, które prezydent Władimir Putin próbował przedstawiać jako historyczną część Rosji. 11 listopada pododdziały ukraińskie wkroczyły do Chersonia, a w następnych dniach kontynuowały przejmowanie kontroli nad terenami opuszczonymi przez Rosjan. Jak ocenili amerykańscy analitycy z Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), obwód chersoński był bardzo ważny dla Putina, który postrzegał go jako bazę do dalszych ataków na ukraińskie terytoria. Po porażce pod Chersoniem Rosjanie skupią się na walkach w obwodzie donieckim i zaciekle atakują infrastrukturę krytyczną. Ostatni zmasowany atak nastąpił we wtorek 15 listopada. Na front nadciąga jednak zima. Obfite opady śniegu i mrozy utrudnią działania rosyjskiej armii. Jak podawał "The New York Times", powołując się na wysokiej rangi urzędników w administracji Joe Bidena, rosyjskie wysiłki mogą utknąć w martwym punkcie aż do przyszłego roku. Urzędnicy twierdzą, że choć Moskwa będzie zapewne nadal atakować ukraińskie wojska, bazy, infrastrukturę i sieć elektryczną, nadchodząca zima przyniesie spowolnienie postępów militarnych. Gen. Koziej: Dziadek Mróz pomagał Rosjanom, ale nie tym razem Amerykanie uważają, że decyzja Rosji o ostatecznym wycofaniu się z Chersonia była częściowo oparta na obawach, że żołnierze wraz z nadejściem zimy zostaną tam uwięzieni bez dostaw, bo ukraińskie wojska zniszczyły lub uszkodziły prawie wszystkie mosty prowadzące do miasta - wylicza "The New York Times". - Mróz i śnieg ograniczą działania obu armii. Jednak łatwiej będzie wytrwać Ukraińcom, którzy otrzymują szerokie wsparcie z Zachodu, także w postaci wyposażenia na zimę. Nie wiem natomiast, jak przygotowana jest armia rosyjska. Z historii pamiętamy, że Dziadek Mróz pomagał Rosjanom, jednak obserwując bałagan w ich armii, który ujawnił się podczas tej wojny pod niemal każdym względem, można podejrzewać, że zasoby potrzebne do działania w zimie będą ograniczone - ocenia w rozmowie z Interią Stanisław Koziej, generał brygady Wojska Polskiego, profesor nauk wojskowych i były szef BBN. - Rosjanie, choć uznali okupowane terytoria za swoje, są na obcej ziemi i mają wydłużone linie zaopatrzenia. Tymczasem Ukraińcy dzięki broni precyzyjnej coraz skuteczniej niszczą zaplecze logistyczne armii rosyjskiej. A bez niego wojsko nie może funkcjonować, tym bardziej w warunkach zimowych - wskazuje. W jego ocenie Rosja chce przejść do działań defensywnych i przetrwać tę zimę właśnie w obronie, licząc na stabilizację sytuacji na froncie. Chcą w ten sposób zyskać czas na odnowienie sił i zintegrowanie rezerwistów. - Wtedy wiosną Rosjanie mogliby przejść do ofensywy - mówi gen. Koziej. Czytaj: Poruszająca relacja z Przewodowa. "Nie wiem, co powiedzieć na pogrzebie" Pauza operacyjna? Ukraina nie może do niej dopuścić Także specjaliści z ISW nie mają wątpliwości, że pauza operacyjna działałby na korzyści Rosji. Dlatego Ukraińcy nie powinni do niej dopuścić. - W ostatnich tygodniach Ukraińcy przejęli inicjatywę w tej wojnie i nie są zainteresowani żadną przerwą czy osłabieniem działań. W ich interesie jest wykorzystać ostatnie sukcesy i postępować naprzód. Oceniam, że Ukraina będzie tej zimy raczej stroną atakującą. Jeśli walki osłabną, Ukraina może spróbować zaskoczyć wroga i przeprowadzić większą ofensywę - stwierdza polski generał. Na razie taktyka Ukraińców jest inna. Wojna. Gen. Koziej: Ukraińska armia stosuje chytrą strategię - Armia stosuje dość chytrą strategię ofensywną, w której unika wielkich, zmasowanych uderzeń. Ukraińcy działają metodą "kropla drąży skałę". Konsekwentnie niszczą linie komunikacyjne i zaopatrzenie. Uderzają punktowo - mówi gen. Koziej. Jak dodaje, takie działania łatwiej prowadzić zimą, w przeciwieństwie do strategii, jaką 24 lutego powzięła Rosja, czyli inwazji na szeroką skalę. - Wybrano bardzo zły moment na taką ofensywę - mówi gen. Koziej, wskazując właśnie na pogodę. - Rozpoczęcie tak szeroko zakrojonych działań wojennych na przełomie zimy i wiosny spowodowało, że ciężki sprzęt wojskowy zaczął grzęznąć i mógł poruszać się tylko drogami, co spowodowało, że stawał się dla ukraińskiej armii łatwym celem. Sądzę, że o momencie agresji zdecydowały bardziej względy polityczne niż wojskowe - uważa gen. Koziej. Rosja nie radzi sobie na froncie, dlatego zmienia strategię Zdaniem wojskowych analityków zimą wojna wejdzie w nową fazę. Rosja zintensyfikuje ataki na infrastrukturę krytyczną w celu terroryzowania Ukraińców, odcinając rakietami prąd czy ogrzewanie. Ukraińscy urzędnicy twierdzą nawet, że Rosja planuje atakować także krajowe systemy zaopatrzenia w wodę. Zima może się więc okazać najtrudniejsza nie dla wojska, lecz ludności cywilnej. - Niewątpliwie nastąpiła zmiana strategii, którą najkrócej można opisać tak, że Rosjanie, nie mogąc sobie poradzić z armią na froncie, przenieśli wysiłek strategiczny agresji bezpośrednio na ludność cywilną, niszcząc warunki do życia: infrastrukturę energetyczną, wodociągową, drogową itd. Dlatego dla ludności cywilnej przetrwanie zimy w miastach, gdzie ataki się nasiliły, będzie dużym wyzwaniem - mówi gen. Stanisław Koziej. - Rosjanie chcą wywołać kryzys humanitarny na Ukrainie. Bez energii elektrycznej nie będzie światła, wody i ciepła. Wojska sobie poradzą, są do tego przygotowane. Będą działały w warunkach polowych, wojna będzie trwała. Chodzi o ludzi: dzieci, kobiety, którym trudno będzie przetrwać zimę - zgadza się gen. Waldemar Skrzypczak. Amerykańscy specjaliści uważają, że w obliczu ataków na infrastrukturę krytyczną Ukraińcy mogą odpowiedzieć tajnymi, dywersyjnymi kontratakami na rosyjskiej ziemi. Zobacz także: Rekordowy strzał ukraińskiego snajpera