Językoznawcy przyjrzeli się kampanijnym obelgom. Wniosek jest zasmucający

Jakub Szczepański

Jakub Szczepański

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
228
Udostępnij

- Jak pisał Zbigniew Herbert, kwestia smaku została zupełnie pominięta w tej kampanii - mówi Interii językoznawca prof. Paweł Nowak. Z kolei prof. Jerzy Bralczyk uważa, że ostrzejszy w tej kampanii jest język władzy. - Padają określenia, które mają na celu wdrukowanie w odbiorcę prostych skojarzeń na zasadzie zła i dobra. Na niektórych pewnie to działa, ale najpewniej to szkodzi kampanii czy językowi publicznemu - usłyszeliśmy. Prof. Nowak na przykładzie języka lat 90. pokazuje, jak zmieniła się polszczyzna polityków.

Prof. Paweł Nowak z UMCS oraz prof. Jerzy Bralczyk z UW
Prof. Paweł Nowak z UMCS oraz prof. Jerzy Bralczyk z UWMateusz Grochocki; mat. prasowe UMCSEast News

O brutalizacji języka kampanii wyborczej mówią sami politycy. Nie widzą własnej winy i nadzwyczaj zgodnie, niezależnie od bartw partyjnych, zrzucają winę na drugą stronę dyskusji.

- Można powiedzieć, że ktoś z partii opozycyjnej jest nieudacznikiem, podejmował złe decyzje. Ale oni mówią, że wszyscy jesteśmy zdrajcami i pracujemy albo dla Niemców, albo dla Rosjan. Gorszej obelgi w debacie politycznej nie można sobie wyobrazić - w rozmowie z Interią zauważył Rafał Trzaskowski, jeden z czołowych polityków PO i prezydent Warszawy.

Podobnie sytuację ocenia szef polskiego rządu. Mówi nawet o hejcie ze strony politycznych oponentów. - Począwszy od słów na przykład "głosujesz na PiS, to wyp...", przez ogłaszanie przez posłów PO, że ich programem jest "osiem gwiazdek", a skończywszy na słowach, które nawet nie wiem, czy chcę powtarzać, o "szambie", "smrodzie", czy "seryjnych mordercach kobiet". To są słowa, które nigdy nie powinny paść - oświadczył Mateusz Morawiecki.

Od "rżnięcia głupa" po "zdrajcę"

Prof. Paweł Nowak należy do Rady Języka Polskiego i Katedry Komunikacji Medialnej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Naukowiec zwraca uwagę, że dla większości Polaków język codzienny to język, w którym używamy przeciętnie ok. 300 słów. W tym wulgarnych. Jak to się ma do kampanii wyborczej?

- Jak pisał Zbigniew Herbert, kwestia smaku została zupełnie pominięta w tej kampanii. Nikt nie myśli czy coś jest w dobrym tonie, smaczne, do przyjęcia - mówi Interii lubelski naukowiec.

- Jeżeli pojawiają się mocne słowa, ludzie myślą, że one są najbardziej znamienne dla kampanii czy sytuacji, bo przyciągają uwagę. Dlatego, w znacznej mierze, politycy ich używają - dorzuca prof. Jerzy Bralczyk.

Zdaniem językoznawcy z Uniwersytetu Warszawskiego mamy prawo wymagać więcej od urzędujących polityków. - Spodziewalibyśmy się, że osoby pełniące najwyższe funkcje, na najwyższych stanowiskach, powinny być powściągliwe. Premier wcale nie jest - ocenia Bralczyk. - Wydaje się, że to może bardziej szkodzić jego wizerunkowi niż pomagać. Tusk jest szefem opozycji, nie pełni w tej chwili żadnej państwowej funkcji, więc może sobie pozwolić na więcej - uważa.

Prof. Nowak zauważa, że niezależnie od pozycji samych mówców granica dobrego smaku w dyskusji została przesunięta już dawno. Jako dowód odwołuje się do swojej książki "Słownik polszczyzny politycznej po 1989 r.", którą w 2009 r. napisał razem z prof. Rafałem Zimnym z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

- Pokazywaliśmy tam najbardziej nietypowe, zadziwiające wyrażenia polityków. Najgorszym określeniem były słowa Janusza Korwin-Mikkego z lat 90. - podkreśla Nowak. - Oświadczył wtedy, że "rząd rżnie głupa". Dzisiaj, gdyby ktoś tak powiedział, nikt nie zauważyłby jakiegokolwiek naruszenia norm. Na tym polega różnica - wyłuszcza Interii naukowiec z UMCS.

Nie wiedzą, jak się obrażać?

Prof. Paweł Nowak uważa, że dotychczas oponentów politycznych nie nazywano słowami uznawanymi powszechnie za obraźliwe. Jednak, nawet jeśli najważniejsi kandydaci próbują się dyskredytować, nie zawsze wiedzą... jak to dobrze zrobić. Fachowo mówimy tu o neosemantyzacji, czyli nadawaniu nowych znaczeń znanym już określeniom.

- Przykładowo: "Banda Rudego" (takiego określenia, w kontekście Donalda Tuska, użył premier Mateusz Morawiecki podczas jednej z debat - red.) to tytuł książki dla młodzieży z lat 70. pióra Janusza Domagalika. W tym kontekście określenie było bardzo pozytywne, bo chodziło o chłopców, którzy pomagali pokrzywdzonym - usłyszeliśmy. - Dlatego, paradoksalnie, premier mówiąc o Tusku jako osobie rudej, przewodniczącym bandy, robi mu przysługę komunikacyjną. Tylko mało ludzi o tym pamięta, wie, zwraca na to uwagę. Bo stereotypowo osoba ruda jest wredna i nieprzyjazna - dodaje.

Podobne wnioski można wysnuć, odwołując się do wyrażeń używanych przez polityczną konkurencję PiS. Mamy więc do czynienia z bronią obosieczną. - Jeśli opozycja mówi o premierze, jako Pinokiu, to ma na myśli postać, która kojarzy się z kłamstwem. Ale nie tylko - zauważa Nowak. - Pinokio był przecież pozytywnym bohaterem bajki, który chciał zostać człowiekiem. Nie robił tego zbyt dobrze, co wynikało z jego młodości oraz niedoświadczenia - podkreśla.

W opinii naszego rozmówcy z UMCS za nieprecyzyjnymi czy niegrzecznymi określeniami w ustach czołowych polityków stoją przede wszystkim ich sztabowcy.

- Kampania nie odbywa się spontanicznie, o przekazie decyduje cały sztab ludzi. Być może sztabowcy nie sprawdzili hasła "banda Rudego"? - zastanawia się Nowak. - Najpewniej nikt nie pomyślał o tym, że chodzi o coś, co może kojarzyć się z książką. Niemniej, słowo "dziwolągi" użyte przez Donalda Tuska na pewno też kiedyś by się nie pojawiło w przestrzeni publicznej - uważa.

Nie zanosi się jednak, aby wybory zakończyły językowe szaleństwo polityków. - Wydaje nam się, że 16 października coś się zmieni. A przed nami dużo atmosfery powyborczej. Ostry język będzie się jeszcze pojawiał - ocenia prof. Bralczyk.

Jakub Szczepański

-----

Czytaj więcej:

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Anna Bryłka: Nie zawrzemy koalicji z PiS-em ani z KO
      Anna Bryłka: Nie zawrzemy koalicji z PiS-em ani z KORMF24.plRMF
      Przejdź na