Dziwolągi kontra Banda Rudego. Starcie wygrał Morawiecki [OPINIA]

Wiktor Świetlik

Wiktor Świetlik

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
6,7 tys.
Udostępnij

W najważniejszym wyborczym starciu przygotowanie i opanowanie Mateusza Morawieckiego wygrało ze złośliwościami Donalda Tuska. Ale szefowi rządu sprzyjało jeszcze jedno - nagle okazało się, że wszyscy, może poza Krzysztofem Bosakiem, chcą tego, co wdrażał PiS.

Premier Mateusz Morawiecki po debacie wyborczej w Telewizji Polskiej
Premier Mateusz Morawiecki po debacie wyborczej w Telewizji PolskiejRadek PietruszkaPAP

- Wszyscy na jednego, banda Rudego - stwierdził Mateusz Morawiecki w pierwszej turze debaty, ale co ciekawe, to nie on w sumie wyróżniał się wyraźnie na tle konkurentów. Wybijał się Donald Tusk, ale nie wybijał się dobrze. Już fizycznie odróżniał się - zgodnie z obowiązującym w PO stylem - samą koszulą bez marynarki. Politycznym szafiarkom zostawiam ocenę, lidera PO wyróżniało jednak jeszcze coś innego. Żółć. Złośliwości Tuska, włącznie z tanim "Pinokiem" i infantylnym określeniem "dziwolągi" miało odnosić się do Mateusza Morawieckiego, redakcji TVP, ale nadużywanie tych złośliwości, bojowa postawa w miejscu, które były premier odbierał jako wrogie, sprawiły, że to on ustawił się w roli "psuja zabawy", "marudy", kogoś źle nastawionego do reszty.

Dziennikarze sprzyjający Tuskowi pisali przed debatą, że będzie w niej prezentował politykę miłości. Nie posłuchał ich rady i z jego ciętym językiem i niewątpliwym refleksem stało się jak z kwasem u Marka Twaina, który w pierwszej kolejności szkodzi beczce, w której się go trzyma.

Morawiecki Tuskowi złośliwości także nie szczędził, nie operował jednak przy tym w takim stopniu epitetami. Był bardzo dobrze przygotowany, nie nadmiernie rozluźniony, ale też nie bardzo sztywny. Pewny siebie, ale nie arogancki. Operujący konkretem i mieszczący się z nim w czasie. W pytaniu o imigrację premierowi sprzyjała sytuacja geopolityczna. Świat staje się miejscem niebezpiecznym, w którym państwa powinny dbać o swoich obywateli. Argument, że PO "prze do przodu" zgodnie z unijnymi prądami w kwestiami emigracyjnych i sugestia, że to za obiecane Tuskowi stanowisko był jednym z mocniejszych momentów.

Politykiem, który grał i ugrał swoje był Krzysztof Bosak, uderzający w ton, który ewidentnie musi przynosić jego formacji profity, czyli tony krytyki pomocy wobec Ukraińców. Bosak też chyba najbardziej wyróżniał się spośród uczestników, bo pozostali... jakby zaczęli kopiować pomysły PiS i to kolejny sukces Morawieckiego. Oto okazało się, że nawet lewica chce dokładnej kontroli kogo i w jakich ilościach do Polski się wpuszcza "jak w Kanadzie" (co na to pani Agnieszka Holland?), a Szymon Hołownia ograniczenia handlu chce tylko w co drugą niedzielę (biedny Ryszard Petru). Hołownia w sumie wypadł jak wsparcie Tuska i nie sądzę, by poszerzył swój walczący o wejście elektorat. Co więcej, oprócz kurtuazyjnej wzmianki o "Władku" nic nie zaoferował elektoratowi PSL, co tym bardziej pokazuje jak egzotycznym tworem jest Trzecia Droga.

Telewizyjna debata wyborcza liderów partii politycznychJacek SzydłowskiAgencja FORUM

Joanna Scheuring-Wielgus była krytykowana za sam swój udział w debacie, pytano - dlaczego nie Włodzimierz Czarzasty. Okazała się dobrym posunięciem lewicy. Po pierwsze była jedyną kobietą i do kobiet głównie mówiła, co wyróżniało ją w tej przepełnionej politycznym testosteronem sali. Po drugie, widać było, że przeszła ewolucję, jeszcze niedawno jej wypowiedzi bywały średnio składne, a teraz logicznie, konkretnie przedstawiała swój program - odróżniało ją to wyraźnie od mało charyzmatycznego Hołowni.

Nie oszukujmy się, ta debata nie będzie miała kolosalnego wpływu na los wyborów, ale jeśli Donald Tusk sądził, że występem w TVP przekona "tamtą" widownię do siebie, to co najwyżej umocnił ją w niechęci. Przekonał przekonanych, że nie lubi PiS i sprzyjającego tej partii publicznego nadawcy. W przypadku Morawieckiego debata ma jeszcze jedno znaczenie. To on mówił dziś w imieniu rządzącej prawicy. To on - choć z namaszczenia Jarosława Kaczyńskiego - bierze pełną odpowiedzialność za jej rządy. Wydaje się najbardziej naturalnym jej liderem w przyszłości, a być może liderem zbuntowanych konserwatystów w Europie. Czy tak będzie?

Czytaj także: 

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      "Nie proponujemy Iranu światopoglądowego jak Konfederacja". Polska Wybiera: debata w Polsat News i Interii
      "Nie proponujemy Iranu światopoglądowego jak Konfederacja". Polska Wybiera: debata w Polsat News i InteriiPolsat NewsPolsat News
      Przejdź na