- Wszyscy na jednego, banda Rudego - stwierdził Mateusz Morawiecki w pierwszej turze debaty, ale co ciekawe, to nie on w sumie wyróżniał się wyraźnie na tle konkurentów. Wybijał się Donald Tusk, ale nie wybijał się dobrze. Już fizycznie odróżniał się - zgodnie z obowiązującym w PO stylem - samą koszulą bez marynarki. Politycznym szafiarkom zostawiam ocenę, lidera PO wyróżniało jednak jeszcze coś innego. Żółć. Złośliwości Tuska, włącznie z tanim "Pinokiem" i infantylnym określeniem "dziwolągi" miało odnosić się do Mateusza Morawieckiego, redakcji TVP, ale nadużywanie tych złośliwości, bojowa postawa w miejscu, które były premier odbierał jako wrogie, sprawiły, że to on ustawił się w roli "psuja zabawy", "marudy", kogoś źle nastawionego do reszty. Wybory parlamentarne 2023. Kiedy? Najważniejsze informacje. Wszystko, co musisz wiedzieć Dziennikarze sprzyjający Tuskowi pisali przed debatą, że będzie w niej prezentował politykę miłości. Nie posłuchał ich rady i z jego ciętym językiem i niewątpliwym refleksem stało się jak z kwasem u Marka Twaina, który w pierwszej kolejności szkodzi beczce, w której się go trzyma. Morawiecki Tuskowi złośliwości także nie szczędził, nie operował jednak przy tym w takim stopniu epitetami. Był bardzo dobrze przygotowany, nie nadmiernie rozluźniony, ale też nie bardzo sztywny. Pewny siebie, ale nie arogancki. Operujący konkretem i mieszczący się z nim w czasie. W pytaniu o imigrację premierowi sprzyjała sytuacja geopolityczna. Świat staje się miejscem niebezpiecznym, w którym państwa powinny dbać o swoich obywateli. Argument, że PO "prze do przodu" zgodnie z unijnymi prądami w kwestiami emigracyjnych i sugestia, że to za obiecane Tuskowi stanowisko był jednym z mocniejszych momentów. Politykiem, który grał i ugrał swoje był Krzysztof Bosak, uderzający w ton, który ewidentnie musi przynosić jego formacji profity, czyli tony krytyki pomocy wobec Ukraińców. Bosak też chyba najbardziej wyróżniał się spośród uczestników, bo pozostali... jakby zaczęli kopiować pomysły PiS i to kolejny sukces Morawieckiego. Oto okazało się, że nawet lewica chce dokładnej kontroli kogo i w jakich ilościach do Polski się wpuszcza "jak w Kanadzie" (co na to pani Agnieszka Holland?), a Szymon Hołownia ograniczenia handlu chce tylko w co drugą niedzielę (biedny Ryszard Petru). Hołownia w sumie wypadł jak wsparcie Tuska i nie sądzę, by poszerzył swój walczący o wejście elektorat. Co więcej, oprócz kurtuazyjnej wzmianki o "Władku" nic nie zaoferował elektoratowi PSL, co tym bardziej pokazuje jak egzotycznym tworem jest Trzecia Droga. Joanna Scheuring-Wielgus była krytykowana za sam swój udział w debacie, pytano - dlaczego nie Włodzimierz Czarzasty. Okazała się dobrym posunięciem lewicy. Po pierwsze była jedyną kobietą i do kobiet głównie mówiła, co wyróżniało ją w tej przepełnionej politycznym testosteronem sali. Po drugie, widać było, że przeszła ewolucję, jeszcze niedawno jej wypowiedzi bywały średnio składne, a teraz logicznie, konkretnie przedstawiała swój program - odróżniało ją to wyraźnie od mało charyzmatycznego Hołowni. Nie oszukujmy się, ta debata nie będzie miała kolosalnego wpływu na los wyborów, ale jeśli Donald Tusk sądził, że występem w TVP przekona "tamtą" widownię do siebie, to co najwyżej umocnił ją w niechęci. Przekonał przekonanych, że nie lubi PiS i sprzyjającego tej partii publicznego nadawcy. W przypadku Morawieckiego debata ma jeszcze jedno znaczenie. To on mówił dziś w imieniu rządzącej prawicy. To on - choć z namaszczenia Jarosława Kaczyńskiego - bierze pełną odpowiedzialność za jej rządy. Wydaje się najbardziej naturalnym jej liderem w przyszłości, a być może liderem zbuntowanych konserwatystów w Europie. Czy tak będzie? Czytaj także: Wybory 2023. Tak wypełnisz kartę wyborczą, by głos był ważny Nie musisz iść do urzędu. Przed wyborami załatwisz formalności przez internet Jak głosować poza miejscem zameldowania? Masz czas do 12 października Jak zagłosować za granicą? Nie wszędzie wystarczy dowód osobisty Kto może wziąć udział w wyborach? Należy spełnić cztery warunki Sprawdź, czy jesteś w rejestrze wyborców. Bez tego nie oddasz głosu Pułapka w referendum. Dlaczego nie wystarczy oddać pustej karty?