Rosja ogłosiła nową doktrynę jądrową i obniżenie progu możliwości zastosowania broni atomowej, co według ekspertów jest ściśle związane z wojną w Ukrainie oraz obliczone na wzbudzenie obaw i strachu na Zachodzie". Podpisana przez Władimira Putina nowelizacja przewiduje m.in., że ewentualna agresja na Rosję i jej sojuszników ze strony państwa niejądrowego, ale wspieranego przez państwo jądrowe, będzie traktowana jako ich wspólny atak. Ponadto podstawą użycia przez Moskwę broni jądrowej może być "krytyczne zagrożenie" dla suwerenności i integralności terytorialnej Białorusi i Rosji. Rosja z nową doktryną jądrową. Odpowiedź na ruch Bidena Ruch Putina może być także konsekwencją niedawnej decyzji Joe Bidena. - Rosja od początku wojny używa gróźb nuklearnych, a w obliczu przyznania Ukrainie zgody na używanie rakiet ATACMS w głębi (...) terytorium Rosji reaguje zaostrzeniem tych gróźb - tłumaczy analityk ds. wojskowości Mariusz Cielma. - Sygnały odsyłające do wojny z Ukrainą są ewidentne. Zapis (doktryny -red.) mówiący o tym, że jeśli Rosję zaatakuje państwo niejądrowe przy wsparciu takiego państwa, które posiada broń jądrową, to będzie to uważane za wspólny atak, jest skierowany do sojuszników Kijowa. Wpisuje się też w rosyjską narrację od początku agresji, że wojnę toczy nie tyle z Ukrainą, co z NATO. Wymienianie przez rosyjskie media rakiet balistycznych ma z kolei być takim "ostrzeżeniem" przed zgodą na stosowanie rakiet ATACMS w głębi Rosji - mówił Cielma. Rosja. Z Putinem "nigdy nic nie wiadomo" Jednakże analityk dr Jamie Shea, były wysoki rangą urzędnik NATO, uważa, że Władimir Putin nie zdecyduje się na użycie broni nuklearnej, a przynajmniej na razie, ponieważ czeka na objęcie urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych przez Donalda Trumpa. - Nie sądzę, aby się na to zdecydował, ponieważ czeka na Trumpa - oznajmił, jednak uściślił, że po rosyjskim przywódcy można się wszystkiego spodziewać. - Z Putinem nigdy nic nie wiadomo. Ostrzegł Zachód w dniu, w którym dokonał inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r., aby nie pomagał Ukrainie, bo w przeciwnym razie narazi się na poważne rosyjskie represje. Jednak nigdy to nie nastąpiło. Rosja do tej pory nie zareagowała na przekroczenie którejkolwiek z jej czerwonych linii. Czołgi, F-16, artyleria dalekiego zasięgu itd. Zatwierdzając nową doktrynę nuklearną, Putin mówi nam, że ma teraz "autorytet nuklearny", aby odpowiedzieć Ukrainie lub Zachodowi, jeśli zdecyduje się to zrobić. Chce, abyśmy traktowali Rosję poważnie" - tłumaczył Shea, w przeszłości rzecznik NATO. Podkreślił, że nic nie dzieje się jednak automatycznie i "Putin zdecyduje, czy 'okoliczności' wymagają odpowiedzi nuklearnej". Ocenił, że "wymachiwanie opcją nuklearną, to dobry sposób na wystraszenie i zastraszenie za wszelką cenę", tak aby powstrzymać amerykańskie wsparcie wojskowe dla Ukrainy. Doktryna nuklearna NATO do zmiany? "Trzeba pójść tym tropem" Na decyzję Władimira Putina powinno zareagować NATO, które według Roberta Pszczela, dyplomaty i negocjatora wejścia Polski do NATO, powinno zmodyfikować swoją doktrynę nuklearną. Pszczel wskazywał na potrzebę modernizacji i modyfikacji doktryny i "postury" nuklearnej samego sojuszu tak, aby wiarygodność wzrosła. Taka modernizacja zdolności odstraszania - jego zdaniem - powinna objąć m.in. rozszerzenie systemu przemieszczania broni jądrowej, a więc programu Nuclear Sharing, który zakłada możliwość większego udziału państw członkowskich, które same jej nie posiadają. - Trzeba pójść szybciej tym tropem, bo potencjalnie taka furtka została otwarta - powiedział ekspert, przyznając jednocześnie, że nie widać w tej kwestii entuzjazmu po stronie Waszyngtonu, który jest kluczowym elementem. Reżim Putina się zapętlił? Ekspert wskazuje na słabość doktryny Według niego, "Rosja definiuje sobie potencjalne warunki, w których mogłaby rozważać użycie broni nuklearnej tak szeroko, że właściwie każda okoliczność mogłaby być interpretowana jako pretekst". - To jest oczywista słabość tego, co oni nazywają swoją doktryną nuklearną - jeśli obniża się ten próg użycia broni do absurdalnego poziomu, staje się on wtedy paradoksalnie mniej wiarygodny - ocenił Pszczel. Jego zdaniem, cel tego jest jednoznaczny - zastraszenie Ukrainy i państw ją wspierających. Ekspert przytoczył także słowa szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który przypomniał we wtorek, że w czasach zimnej wojny NATO mocniej akcentowało swoją doktrynę użycia broni atomowej. Sikorski tłumaczył, że wynikało to z domniemania, że Układ Warszawski miał przewagę w siłach konwencjonalnych i wielkości armii nad Sojuszem Północnoatlantyckim. Zdaniem Pszczela zmiany w doktrynie Rosji świadczą więc o tym, że niejako przyznaje ona, że nie czuje się na tyle mocna, aby być w stanie realistycznie zagrozić potencjałowi konwencjonalnemu NATO w Europie. - Konkluzja jest prosta - Rosja pod rządami Putina, mimo że mamy 2024 rok, zachowuje się w sposób wielokrotnie bardziej nieodpowiedzialny niż zachowywał się Związek Radziecki - wówczas retoryka dotycząca potencjalnego użycia tej broni była bardziej wstrzemięźliwa, mimo wszystko bardziej odpowiedzialna. To pokazuje to, jak reżim Putina się zapętlił - ocenił Pszczel. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!