Do tragedii w Przewodowie w województwie lubelskim doszło 15 listopada, gdy Rosja prowadziła pełnoskalowy atak na Ukrainę. Ok. godz. 15:40 na terytorium Polski spadła rakieta, która uderzyła w suszarnię zbóż. W wyniku eksplozji zginęło dwóch mężczyzn w wieku 59 i 62 lat. Po ponad roku od tragedii śledztwo prokuratury zostało zawieszone. Jako pierwsze o decyzji informowało we wtorek RMF FM. "Śledztwo dotyczące eksplozji rakiety w Przewodowie zostało zawieszone z uwagi na długotrwałą przeszkodę uniemożlwiającą dalsze prowadzenie postępowania polegającą na oczekiwaniu na wykonanie wniosków skierowanych o międzynarodową pomoc prawną" - przekazał dział prasowy PK w odpowiedzi na pytania Interii. W efekcie niemożliwe jest ustalenie, skąd wystrzelono rakietę, ani kto tego dokonał. Pod koniec września prokuratura informowała, że na etapie śledztwa w Polsce "wyczerpano wszystkie czynności dowodowe" i skierowano do Ukrainy wniosek o pomoc prawną. Wnioski strony polskiej nie doczekały się odpowiedzi. Eksplozja w Przewodowie. Ukraina nie odpowiedziała na polskie wnioski. "Brak współpracy" W wyniku ustaleń polskiego śledztwa stwierdzono, że na Przewodów spadł ukraiński pocisk przeciwrakietowy S 300 5-W-55 rosyjskiej produkcji. Z ustaleń śledztwa, do którego jako pierwsza dotarła "Rzeczpospolita" wynikało, że pocisk mający zasięg od 75 do 90 km nie mógł być wystrzelony przez siły rosyjskie. Wykluczano również możliwość wystrzelenia pocisku z terytorium Białorusi. Ustalenia pod koniec września potwierdził ówczesny prokurator generalny Zbigniew Ziobro. - Śledztwo prowadzone przez polskich prokuratorów doprowadziło do wydania opinii, która w sposób kategoryczny wskazuje, iż ta rakieta była rakietą ukraińską - produkcji jeszcze sowieckiej, rosyjskiej. Jeżeli chodzi o miejsce wystrzelenia i przynależność do konkretnego zgrupowania wojskowego, była to rakieta ukraińska - podkreślał Ziobro. Minister sprawiedliwości ubolewał nad tym, że od wielu miesięcy "nie ma w sprawie współpracy ze stroną ukraińską". Wskazywał jednocześnie, że polscy prokuratorzy pomagali sąsiadom m.in. w dokumentowaniu rosyjskich zbrodni. - To już trwa miesiące. Nie sądzę, żeby to były decyzje na szczeblu prokuratorskim. Sądzę, że są to decyzje raczej na wysokim szczeblu politycznym państwa ukraińskiego - podsumowywał Zbigniew Ziobro. Szef NATO reagował: Wypadek, nie uderzenie Rosji Po tragedii w Przewodowie sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg w wywiadzie dla publicznego nadawcy CBC mówił, że rakieta, która spadła w Polsce to wypadek, a nie uderzenie Rosji przeciw NATO. Po pierwszych informacjach o zdarzeniu zastanawiano się, czy Polska zdecyduje się na uruchomienie artykułu 4. NATO, który stanowi, że "strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze stron". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!