Według ustaleń "Nowej Gaziety Europa" rosyjska gospodarka straciła w wyniku wojny w Ukrainie aż 1,7 mln pracowników, czyli około 2,2 proc. siły roboczej kraju. Redakcja niezależnego portalu Sibir.Realii przyjrzała się sytuacji w sektorze transportu publicznego, który to od ponad dwóch lat notuje potężny kryzys pracowniczy. Nowokuźnieck w obwodzie kemerowskim, w azjatyckiej części Federacji Rosyjskiej. Większość kierowców autobusów została objęta mobilizacją. Pozostali dobrowolnie podpisali kontrakty z rosyjską armią, licząc na wysoki zarobek - którego nie oferuje żaden zakład pracy w okolicy. W przedsiębiorstwie transportowym "Piterawto" w Nowokuźniecku zamiast wymaganych 210 autobusów dziennie kursują ich 153. Zdaniem zarządzającego miastem Siergieja Kuzniecowa w 87 proc. przypadków powodem są braki kadrowe, a w 13 proc. - usterki techniczne. W sumie brakuje tam 150 kierowców. - Niedawno czekałam na autobus linii 11 od 9 rano i przyjechał o 9:46. Co to za interwał? Słyszałam, że ludzie narzekają na wielu trasach. Przykładowo linia 80: zgodnie z rozkładem w ciągu godziny powinny przejechać trzy autobusy, a nie przyjechał ani jeden. Ludzie się denerwują - mówi dziennikarzom Margarita, mieszkanka miasta. Rozwiązaniem problemu niedoboru pracowników miały być podwyżki cen biletów oraz częstsze zatrudnianie migrantów. Jednak po zamachu na Crocus City Hall pod Moskwą władze odeszły od tego pomysłu. Rosja: "Kobiecy batalion" ma zrekompensować braki kadrowe Siergiej Kuzniecow zaproponował więc utworzenie "batalionu kobiecego", który miałby pomóc z niedoborami kadrowymi w transporcie publicznym. Obiecał przyszłym kierowcom świadczenia i pensję w wysokości 100 tys. rubli (ok. 4,5 tys. zł). Kobiety mają zostać bezpłatnie nauczone prowadzenia autobusu, a także zapewniono im opiekę pozaszkolną i wybór przedszkola dla dziecka, ciepłe obiady oraz bezpłatne półkolonie. Według władz lokalnych "setki kobiet" wyraziły chęć zostania kierowcą, lecz na pierwsze spotkanie z burmistrzem w tej sprawie przyszło około 30 osób. Były wśród nich emerytki. "Niebawem zorganizowane zostaną wycieczki zapoznawcze do miejskich przewoźników, a następnie uczestniczki 'batalionu kobiet' zasiądą w ławkach szkół jazdy. Można będzie się ich spodziewać za kierownicami autobusów miejskich już w styczniu" - napisał Siergiej Kuzniecow na swoim Telegramie. - Uważam, że ten pomysł jest bzdurą. Kobiety przychodzą i dowiadują się, że mężczyźni pracują po 18-20 godzin dziennie. Kto się zgodzi na takie warunki, choćby za 100 tys. rubli? - pyta Swietłana, mieszkanka miasta, z którą rozmawiali dziennikarze Sibir.Realii. Firma "Piterawto" podała, że podwyższyła pensje kierowcom o 20 proc., co poskutkowało pozyskaniem 27 osób, w tym 10 kierowców. Ponadto ogłoszono możliwość awansu: pracownikowi przysługuje premia, jeśli przyprowadzi do pracy znajomego. W ciągu ostatnich dwóch lat problemy kadrowe w firmach transportowych zgłoszono w co najmniej 30 regionach Rosji. Rosja: Poważne braki kadrowe. Brakuje ludzi do pracy Abakan, stolica republiki Chakasji w południowo-zachodniej części Syberii. W mieście brakuje około 100 kierowców, ale żaden z ponad 500 bezrobotnych, którzy mają uprawnienia do kierowania autobusami, nie podjął pracy w miejskiej spółce. W grudniu ub. roku dyskutowano o możliwości zatrudniania kobiet, jednak przedsiębiorcy obawiali się, że nie wszystkie z nich poradzą sobie z prowadzeniem pojazdu. - Na przystankach trzeba długo czekać, czasem 20 minut, czasem pół godziny, może godzinę, a wieczorami bywa, że lepiej od razu wezwać taksówkę. Kierowcy sami na nasze pytania odpowiadają, że nie ma kto pracować. Wszyscy, którzy umieli jeździć, trafili do Północnego Okręgu Wojskowego - mówi Anatolij, emeryt z Abakanu. Republika Tatarstanu na krańcach europejskiej części Rosji. Wicepremier Rustam Nigmatullin również zaproponował zatrudnienie kobiet w charakterze kierowców. O takich działaniach mówiono już przed dekadą, jednak wiele firm nie miało wówczas odrębnych warsztatów naprawczych - autobusy naprawiali więc sami kierowcy. Uznano, że z tym zadaniem kobiety nie będą mogły sobie poradzić. Teraz władze rozważają, jak tę sytuację zmienić. Obwód omski na południu Syberii. W stolicy, Omsku, brakuje aż 850 kierowców. W Rosji brakuje kierowców. Większość nie chce lub nie zdaje Nowosybirsk, nieoficjalna stolica Syberii i trzecie miasto Rosji pod względem liczby mieszkańców. Tam również brakuje kilkuset kierowców autobusów. Władze zorganizowały bezpłatne kursy, ale zdecydowana większość kandydatów nie zdała egzaminu za pierwszym razem. Mało kto zdecydował się na drugie podejście. - Przyczyną niedoboru jest ogólna sytuacja demograficzna, a ponadto specjalna operacja wojskowa (wojna w Ukrainie - red.) - mówi Sibir.Realii jeden z zastępców szefa Rady Miejskiej Nowosybirska. - Zarobki w tym obszarze nie są złe: w sektorze komercyjnym około 75 tys. rubli, w komunalnym około 100 tys. Ale wielu mężczyzn woli jechać do Ukrainy, aby zarobić ponad 200 tys. - dodaje. Dodatkowo - podkreśla samorządowiec - nie bez znaczenia są fatalne warunki pracy w komunikacji miejskiej. - Na końcowych przystankach dobrze jest, jeśli jest czysta toaleta, ale nie wszędzie tak jest. Gdzieniegdzie toalety są drewniane i nie są sprzątane zbyt często, wyglądają naprawdę źle. Kierowcy nie mają gdzie odpocząć, praca jest zmianowa. Nie mają nawet gdzie zjeść - mówi radny Nowosybirska. Lokalne władze i media regularnie publikują nekrologi ofiar agresji na Ukrainę. W styczniu pojawiło się zdjęcie Aleksieja Zarubina z Ułan-Ude w Buriacji. "Najlepszy kierowca autobusu" - napisano na jego nekrologu. - Trzeba zrozumieć, że w "specjalną operację wojskową" faktycznie zaangażowanych jest około miliona osób. Tu nie chodzi tylko o wojsko. Są tacy, którzy np. pracują na budowach w Mariupolu. W związku z tym istnieje duże zapotrzebowanie przede wszystkim na kierowców ciężarówek. Firmy transportowe zaczęły myśleć, działać i podnosić płace. W rezultacie ci kierowcy, którzy wcześniej nawet o tym nie myśleli, zaczęli jeździć ciężarówkami. Tu pojawia się kolejny problem: firmy transportowe, w odróżnieniu od transportu publicznego, działają w warunkach czysto rynkowych. Mają możliwość np. podwyższenia taryfy, usunięcia części kosztów i w efekcie podniesienia wynagrodzeń - twierdzi niezależny analityk ds. transportu Władysław Bułhakow. Migranci nie chcą pracować w Rosji. Wolą Turcję lub Koreę Zdaniem eksperta firmy prywatne znajdują się w jeszcze trudniejszej sytuacji niż państwowe, które mogą liczyć na wsparcie z budżetu. Sytuację pogorszyła odmowa niektórych regionów przyjęcia do pracy migrantów, którym zakazano prowadzenia autobusów. - Uzbecy wolą teraz pracować w Turcji i Korei Południowej. Kirgizi są tylko częściowo zorientowani na Rosję, liczymy przede wszystkim na Tadżyków. Ale po wydarzeniach w Crocusie nawet oni zaczęli szukać innych opcji, ponieważ napotykali problemy ze strony organów ścigania - dodaje Bułhakow. Eksperci są zgodni, że podstawowym problemem są niskie zarobki. Drugim wyzwaniem dla władz jest odciążenie kierowców od "katastrofalnych nadgodzin" i zrównoważenie warunków pracy - uważa Bułhakow. Złe warunki pracy doprowadziły do wypadku w Petersburgu, gdzie autobus spadł z mostu do Mojki. Według żony kierowcy był on zmuszony do pracy pomimo 20-godzinnej zmiany. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!