Doradca Trumpa wskazał na Joe Bidena. "Kolejny krok eskalacji"
- To kolejny krok na drabinie eskalacyjnej i nikt nie wie, dokąd to zmierza - mówił nominowany przez Donalda Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz, odnosząc się do doniesień o zniesieniu przez prezydenta Bidena ograniczeń na użycie rakiet ATACMS wewnątrz Rosji. Jak podkreślił, on i Trump chcą skupić się na zakończeniu wojny.
- To kolejny krok na drabinie eskalacyjnej i nikt nie wie, dokąd to zmierza - powiedział kongresmen w wywiadzie dla telewizji Fox News, odnosząc się do pytania o doniesienia o zniesienie przez prezydenta Bidena ograniczeń na użycie rakiet ATACMS wewnątrz Rosji.
- Korea Północna dostarcza pociski balistyczne, artylerię. Teraz dziesiątki tysięcy żołnierzy. W odpowiedzi administracja znosi to ograniczenie. Korea Północna wysyła więcej żołnierzy. Korea Południowa teraz mówi, że może się zaangażować - wyliczał. - Chiny kupują ropę od Iranu za grosze. Iran wykorzystuje to do wysyłania pocisków i dronów Rosji, które następnie uderzają w krytyczną infrastrukturę w Ukrainie - dodał.
Jak ocenił Waltz, decyzja Bidena jest "taktyczna", podczas gdy Donald Trump koncentruje się na "wielkiej strategii".
Doradca Donalda Trumpa o decyzji ws. ATACMS
- Prezydent Trump mówi (...) jak sprawić, by obie strony usiadły przy stole, aby zakończyć tę wojnę. Jaka jest podstawa porozumienia i kto zasiada przy tym stole? - mówił polityk.
- To coś, nad czym prezydent Trump i ja z pewnością będziemy pracować. To jest zespół gwiazd, który prezydent Trump tworzy, który przemyśli te szersze kwestie strategiczne i to, jak doprowadzimy tę wojnę do końca, co prezydent Trump obiecał podczas kampanii - zakończył.
Wypowiedź Waltza jest pierwszą reakcją jednego z wybranych przez Trumpa członków przyszłej administracji na temat zniesienia ograniczeń w użyciu amerykańskiej broni dalekiego zasięgu przez Ukrainę.
Uważany dotąd za "jastrzębia" polityk jeszcze przed wyborami przekonywał w wywiadzie w radiu National Public Radio (NPR), że Trump zmusiłby Władimira Putina do negocjacji w sprawie zakończenia wojny m.in. właśnie poprzez zniesienie ograniczeń w używaniu przez Ukrainę broni dalekiego zasięgu oraz przez zacieśnienie sankcji na rosyjską ropę naftową.
Wojna w Ukrainie. Donald Trump skłoni obie strony do negocjacji?
W niedzielę rzecznik Trumpa, nominowany na nowego dyrektora ds. komunikacji Białego Domu Steven Cheung, powiedział, że prezydent elekt jest "jedyną osobą, która może skłonić obie strony do negocjacji pokojowych oraz pracy nad zakończeniem wojny i powstrzymaniem zabijania".
Cheung zaznaczył jednocześnie, że "oficjalne oświadczenia w tej sprawie będą pochodzić bezpośrednio od prezydenta Trumpa lub jego upoważnionych rzeczników".
Niedługo przedtem głos w tej sprawie zabrał syn prezydenta-elekta Donald Trump jr., który należy do zdecydowanych krytyków pomocy Ukrainie. Zasugerował on, że decyzja obecnej administracji wynika z chęci wywołania III wojny światowej przez "kompleks wojskowo-przemysłowy", przedstawicieli którego nazwał "imbecylami".
"Kompleks wojskowo-przemysłowy najwyraźniej chce zapewnić, że wybuchnie III wojna światowa, zanim mój ojciec zdąży zaprowadzić pokój i uratować życie ludzi. Trzeba zapewnić sobie te biliony dolarów. Życie niech idzie do diabła!!! Imbecyle!" - napisał na platformie X Donald Trump jr.
W podobnym tonie wypowiedział się jeden z najbliższych współpracowników Trumpa, miliarder Elon Musk. Właściciel platformy internetowej X zgodził się z komentarzem republikańskiego senatora Mike'a Lee, który stwierdził, że "liberałowie kochają wojnę", bo umożliwia ona utrzymanie dużego aparatu państwowego.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!