- Jest poważne ryzyko, że to przyłoży się do wzrostu zachorowań - powiedział minister, pytany w TVP Info o manifestacje odbywające się kolejny dzień w całym kraju po orzeczeniu TK w sprawie aborcji. - Zawsze w sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z bezpośrednim przebywaniem osób w swojej bliskiej odległości, niezachowywaniem rygorów sanitarnych - maseczki, dystansu - ryzyko rośnie - dodał. Podkreślił, że zanotowany w ostatnich dniach spadek liczby zachorowań "to typowy weekendowy efekt zmniejszenia liczby badań" i nie można na tej podstawie stwierdzić, że jest to stała tendencja. - Przed nami bardzo ważny tydzień, dwa. Przekonamy się, czy tendencja do dynamicznego wzrostu będzie się utrzymywała - dodał. Według ministra "jest kilka sygnałów, że ten wzrost staje się coraz wolniejszy". Podkreślił, że lockdown "to jest scenariusz, przed którym się bronimy". Zaapelował, by nie nastawiać się na podróże i odwiedziny rodzin w okolicach 1 listopada. Czytaj również: Wiceminister nie ma złudzeń: To jest bomba biologiczna Poniedziałek to kolejny dzień protestów po stwierdzeniu przez TK niezgodności przepisów o dopuszczalności aborcji z konstytucją. Blokady ulic i demonstracje odbyły się m.in. w Warszawie, Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, Łodzi, Rzeszowie, Zielonej Górze, Gorzowie Wielkopolskim, Kaliszu, Świebodzinie, Sulęcinie i Międzyrzeczu. MZ poinformowało o 10 241 nowych zakażeniach i śmierci 45 osób. Od początku epidemii w Polsce potwierdzono zakażenie u blisko 264 tys. osób, zmarło 4 483 chorych.