Przewodniczący Platformy Obywatelskiej i szef AgroUnii Michał Kołodziejczak odwiedzili Sieradz (woj. łódzkie). - Wspólnie przygotowujemy wizytę pana Michała Kołodziejczaka w Brukseli. Ma w ręku list, który przygotowaliśmy i jest skierowany do szefowej Parlamentu Europejskiego (Roberty Metsoli - red.) - zapowiedział Tusk. W liście została poruszona kwestia "niekontrolowanego napływu bardzo różnych produktów z Ukrainy", tak "by Unia pomogła nam chronić polskie rolnictwo". - To jest dla mnie bardzo ważne i cieszę się, że pan Michał Kołodziejczak ma identyczny punkt widzenia, a raczej my mamy podobny punkt widzenia do jego punktu widzenia. Jesteśmy całym sercem z Ukrainą, ale i całym sercem po stronie polskich rolników - tłumaczył szef KO. Donald Tusk podkreślił, że nie chce, "by polscy rolnicy stali się ofiarami tej sytuacji". "Zwróciliśmy uwagę jako pierwsi" Przewodniczący PO stwierdził też, że razem z Kołodziejczakiem "jako pierwsi zwrócili uwagę na problem napływającego zboża". - Myśmy się poznali korespondencyjnie, gdy obaj zwróciliśmy uwagę - jako pierwsi w Polsce - na niekontrolowany napływ zboża z Ukrainy - powiedział i dodał, że "miała to być pomoc, a okazał się przede wszystkim problem dla polskich rolników". Nawiązał też do - jego zdaniem - mało efektywnego działania unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. - Skoro komisarz polski, pan Wojciechowski, od samego początku tej sprawy odwrócił się kompletnie plecami od polskich rolników (...), ale ja liczę, że pan Kołodziejczak będzie znacznie skuteczniejszy niż ta machina, która jest do tego powołana - zakończył Tusk. Następnie Michał Kołodziejczak dodał, że z Donaldem Tuskiem "pił herbatę i rozmawiał ponad pół godziny na temat rolnictwa". - Dla mnie to jest niesamowite, bo kto by jeszcze miesiąc temu pomyślał, że przewodniczący Tusk i KO to będą przodujący politycy w tematach obrony polskiego rolnictwa. (...) Niektórzy starają się tylko pokazać, że się kłócimy, ale jest przecież dużo tematów, które nas łączą - powiedział lider rolników i przypomniał o dokumencie, który ma w dłoniach. - Wspomniany list, który wysyłamy do Parlamentu, oznacza, że rozpoczynamy rozmowy na poważnie. Pokażemy, że można z UE rozmawiać normalnie, kulturalnie, na twardych warunkach, pokazując argumenty, które są po naszej stronie, jednocześnie nie budując sztucznych konfliktów, które mają mieć przełożenie na poparcie jakiś skrajnych środowisk w Polsce - mówił Kołodziejczak. Zgrzyt na linii Polska-Ukraina. Powodem rolnictwo 15 września wygasa wprowadzone w kwietniu embargo na import produktów zbożowych z Ukrainy. Przedłużenia domagają się państwa tzw. przyfrontowej piątki - Polska, Węgry, Rumunia, Bułgaria i Słowacja. Celem ograniczenia jest ochrona rolników przed napływem tańszych produktów z Ukrainy. Sprzeciwia się temu Ukraina. "W przypadku wprowadzenia jakichkolwiek zakazów (po 15 września - red), Ukraina wniesie pozew przeciwko Polsce i UE do Światowej Organizacji Handlu" - zapowiedział wiceminister gospodarki Ukrainy Taras Kachka. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!