Z prezydentem rozmawiali Krzysztof Fijałek i Paweł Czuryło. Budżet państwa a niższy wiek emerytalny Pierwszą z kwestii poruszonych podczas rozmowy było niedawne obniżenie wieku emerytalnego i konsekwencje tego ruchu dla budżetu państwa. - Prowadziliśmy obszerne rozmowy na ten temat od dłuższego czasu. Wszystko jest wstępnie policzone. Pani prezes ZUS zapewniała, że instytucja jest przygotowana, że będą gotowi na październik 2017 roku, więc nie mam specjalnych obaw - powiedział Andrzej Duda.- Jak patrzymy długofalowo to nie mam wątpliwości, że system emerytalny wymaga przebudowania. (...) Jestem zwolennikiem tego, żebyśmy rozpoczęli w tej sprawie poważną debatę z ekspertami. Dla mnie dzisiaj sprawa jest jasna: wiek emerytalny został podwyższony wbrew społeczeństwu i - w moim przekonaniu - z naruszeniem zasad. Dokonałem tego (obniżenia - przyp. red.), bo się do tego zobowiązałem - mówił prezydent. Wspominając o osobach starszych, które jednak chcą pozostać aktywne zawodowo, Andrzej Duda tłumaczył: - Chciałbym podkreślić - mój projekt sprowadza się do możliwości przejścia na emeryturę. To możliwość, nie obowiązek. To odpowiada w sposób doraźny na potrzeby społeczne. Są tacy, którzy uważają, że mogą odejść, ale mają w tym cel, np. chcą się zająć wnukami, a są też tacy, którzy chcą i mogą pracować w swoim zawodzie znacznie dłużej. Żeby ci, którzy chcą pracowali dalej, a ci, którzy nie chcą, żeby przeszli na emeryturę. Na uwagę dziennikarzy o tym, że kampania informacyjna na temat zmian w wieku emerytalnym była niewystarczająca, prezydent zauważył: - Polacy nie tylko nie byli informowani, ale byli straszeni. Nikt nie mówił, że jak będzie ktoś chciał, to będzie dalej pracował. To alternatywa, nie obowiązek. To straszenie w mediach nieprzychylnych PiS nadal jest. Z jednej strony krzyczą 500+ to rozdawnictwo, a z drugiej, że drenaż kieszeni. Powinni się zdecydować. W jaki sposób z obniżeniem wieku emerytalnego poradzi sobie budżet państwa? - Uszczelnienie poboru VAT, likwidacja szarej strefy, która rozrosła się podczas ośmiu lat rządów PO-PSL do gigantycznych rozmiarów. To ogromne pieniądze na te zmiany - przekonywał prezydent. Inwestycje i pomoc "frankowiczom" Zapytany o kondycję polskiej gospodarki i niski poziom innowacji Andrzej Duda zapewnił, że liczy na ożywienie. - Jeżeli chodzi o inwestycje, to podzielmy je na krajowe i zagraniczne. Z tego co słyszę, zainteresowanie Polską ze strony inwestorów zagranicznych jest duże. Miałem spotkania w USA, innych krajach. Wszyscy w USA deklarowali, że znają rynek, są zainteresowani dalszymi inwestycjami. Są nowe inwestycje Mercedesa, Toyoty. Wierzę, że będzie ich więcej - zapewnił prezydent. Jeśli natomiast chodzi o inwestycje krajowe, to "kłopoty finansowe, w które samorządy popadły, powodują, że zapał inwestycyjny będzie mniejszy. Tu wielkie zadanie dla ministra Morawieckiego - by stworzyć formy, które pomogą im wykorzystać fundusze unijne. Do tego potrzebne jest wsparcie".Andrzej Duda odniósł się także do obietnic, które złożył podczas kampanii wyborczej "frankowiczom". - Kwestia dotyczy spreadów. Zwyciężyła wola wyciągnięcia ręki do tych, którzy mają kredyt we frankach i w moim przekonaniu zostali oszukani. Banki powinny rozliczyć się z tymi, którzy doświadczyli nadużycia. Bardzo często zostali zmanipulowani, bo na przykład tłumaczono im, że kurs nie wzrośnie. Jest kwestia przewalutowania... To zadanie dla KNF i NBP. Jeżeli chodzi o relacje z bankami, relacje związane z zabezpieczeniem kredytu, to te instytucje mają spore pole manewru - zaznaczył prezydent.- Zobaczymy, ilu klientów będzie zainteresowanych przewalutowaniem. Powinniśmy pomóc tym, którzy znajdują się w trudnej sytuacji, a nie tym, którzy mają po osiem mieszkań za kredyty we frankach - podkreślił Andrzej Duda. Prezydent liczy także, że kwota wolna od podatku zostanie podwyższona. - Dla ludzi zamożnych, zarabiających po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, to nie będzie miało znaczenia, ale dla tych, którzy zarabiają mało, liczy się każda złotówka. Mam nadzieję, że kwota wolna od podatku zostanie jeszcze w tym roku podwyższona. Ale liczę się z tym, że możemy nie być w stanie zrealizować wszystkich obietnic wyborczych w tak krótkim czasie. (...) Będzie to pewnie następowało w formule stopniowego podwyższania kwoty wolnej- zapowiedział Andrzej Duda. Pytany o podatek progresywny prezydent zauważył, że bogatsi płacą większe podatki w "społecznej gospodarce rynkowej" i przypomniał, że "tak jest w Niemczech". Jednocześnie Andrzej Duda jest "zwolennikiem chłodnego podejścia, jeśli chodzi o podatki dla małych i mikro przedsiębiorców", ponieważ "chcemy, by nadal tworzyli miejsca pracy". Stabilna Polska i stabilne Niemcy W rozmowie z dziennikarzami Interii prezydent zapowiedział, że będzie "walczył" o to, by Polacy, którzy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii chcieli wrócić do kraju. - Wielka Brytania jest - uważam - niestety zadowolona z pracy naszych rodaków. Chciałbym bardzo, żeby wrócili. Będzie o nich konkurencja - zaznaczył Andrzej Duda. Czym Polska chce skłonić do powrotu? - Chociażby ustawą innowacyjną, która ma wspierać małe i mikro przedsiębiorstwa. Bo to często ludzie młodzi, którzy mają własną działalność gospodarczą - podkreślił prezydent. Mówiąc o sytuacji politycznej w Europie i zbliżającym się roku wyborczym we Francji i Niemczech, Andrzej Duda zaznaczył, że Polska jest krajem bardzo stabilnym. - Jesteśmy jednym z najbardziej stabilnych krajów w Europie. Mamy bardzo stabilną sytuację polityczną. W wielu krajach na zachodzie Europy - mam wrażenie - nam zazdroszczą. Sami borykają się z wieloma niepokojami, choćby w związku z migracjami - mówił prezydent. Pytany o niemiecką scenę polityczną ocenił, że Angela Merkel jest "dobrą kanclerz". - Zapewnia stabilność, która jest dla mnie bardzo istotna. W większości kwestii prowadzi wyważoną politykę. Mamy pewne tematy, w których zgoda między nami jest niepełna, chociażby NordStream 2. Rząd niemiecki dystansuje się od tego, tłumacząc, że to kwestia biznesowa, a nie polityczna. Uważamy inaczej. To jeden z przykładów. Jednak Niemcy generalnie prowadzą spokojną politykę europejską, jesteśmy takiej polityki zwolennikami - ocenił Andrzej Duda. "Trump rozumie położenie Polski" Prezydent zdradził także, że nie miałby nic przeciwko powołaniu ministerstwa ds. europejskich, gdyby rząd zdecydował się na taki krok. Jednocześnie nie ma zastrzeżeń do prowadzonej przez rząd Beaty Szydło polityki zagranicznej. - Uważam, że jest dobrze prowadzona. Mówimy w Europie swoim głosem, a nie powtarzamy po kimś. W świecie też. Mamy wyznaczone cele, staramy się je realizować. Pierwszy cel to wzmocnienie pozycji NATO w naszej części Europy. (...) Udało się to zrealizować. Dzisiaj kolejne zadanie, to jest niestałe członkostwo w RB ONZ w latach 2018-2019. Działamy na tym polu z ministrem Waszczykowskim i panią premier, prowadzimy promocję Polski, staramy się o poparcie kolejnych krajów - tłumaczył Andrzej Duda. Dziennikarze Interii pytali także prezydenta o jego niedawną rozmowę z Donaldem Trumpem i kwestie bezpieczeństwa Polski w kontekście wyborczych deklaracji prezydenta-elekta. - To była rozmowa, w której nie poruszyliśmy żadnych bardzo konkretnych spraw. Złożyłem gratulacje, podziękowałem, że spotkał się z Polonią amerykańską w czasie kampanii. To, co przyjąłem z zadowoleniem, to stwierdzenie wyraźne ze strony Donalda Trumpa, że spotkał na swojej drodze życiowej wielu Polaków, że Polska i jej los jest mu znany. W efekcie - jako człowiek inteligentny - rozumie nasze położenie. Prezydent-elekt powiedział także, żebym nie martwił się o relacje z USA, ponieważ zadba o to, by się dobrze układały. Padło też wyraźne stwierdzenie, że musimy się spotkać. Zaprosił mnie do USA, a ja jego oczywiście do Polski. To najważniejsze ustalenia, reszta należy - że tak powiem po amerykańsku - od naszych administracji - opowiadał Andrzej Duda. W poszukiwaniu wspólnych wartości Na koniec, odpowiadając na pytanie o podziały w polskim życiu publicznym, prezydent przywołał swoje krakowskie doświadczenia. - W Krakowie jest inna atmosfera debaty, znacznie bardziej spokojna. Pewnych ram kultury się nie przekracza, a jeśli ktoś to zrobi, to nie jest to dobrze widziane. Ludzie o różnych poglądach mogą usiąść w Krakowie przy stole i znaleźć części wspólne. Na przykład zasiadałem przy jednym okrągłym stole z panią poseł Anną Grodzką z Ruchu Palikota i znajdowaliśmy płaszczyzny wspólne - przypomniał.- Ja bym chciał, by ta temperatura sporu spadła. Nie przestaję o to apelować. Na pewno są takie kwestie, w których mamy wspólne wartości. Etos niepodległości - jestem przekonany - mamy wspólny. (...) Mam nadzieję, że na 100-lecie niepodległości będzie mogło to nastąpić - podkreślił Andrzej Duda.