Zarówno kancelaria prezydenta, jak i kancelaria premiera, które w głównej mierze odpowiadają za bezpośrednie kontakty z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i jego administracją, były zaskoczone słowami rzecznika MSZ Łukasza Jasiny, jak i późniejszą odpowiedzią na nie ze strony ambasadora Ukrainy w Warszawie. Wołyń. Rzecznik kontra ambasador Jasina w wywiadzie, udzielonym Onetowi stwierdził, że prezydent Zełenski powinien powiedzieć: "przepraszamy i prosimy o wybaczenie". - Myślę, że ze strony ukraińskiej, i tu będę bardzo dyplomatyczny, ciągle brakuje zrozumienia, jak to jest sprawa już w tej chwili dla Polaków bardzo ważna - stwierdził. Na jego słowa szybko zareagował ambasador Ukrainy. "Jakiekolwiek próby narzucania prezydentowi Ukrainy czy Ukrainie, co musimy w sprawie wspólnej przeszłości, są nieakceptowalne i niefortunne. Pamiętamy historię i apelujemy o szacunek i wyważenie w wypowiedziach, szczególnie w trudnych realiach ludobójczej agresji rosyjskiej" - napisał na Twitterze Wasyl Zwarycz. Zwarycz ten wpis później usunął, przyznając, że taka forma komunikacji jest niewłaściwa i że Ukraina jest otwarta na dialog w kwestiach historycznych. "Razem silniejsi" - dodał na koniec. Dyplomacja lubi ciszę Zapytaliśmy polskich polityków i dyplomatów, jak wyglądają rozmowy dwustronne o kwestiach historycznych, jak reaguje na nie strona ukraińska i jak często te wątki pojawiają się we wzajemnych kontaktach, które od wybuchu wojny są bardzo intensywne.Wszyscy rozmawiali z nami na ten temat pod jednym warunkiem - żadnych nazwisk, cytatów i oficjalnych stanowisk.- To kwestie bardzo delikatne, a dyplomacja lubi ciszę. To, że o czymś nie informujemy czy nie opowiadamy, nie oznacza, że tego nie robimy, czy że o tym nie rozmawiamy - tłumaczy nam jeden z naszych rozmówców. Dodaje, że umówili się ze stroną ukraińska, by nie upubliczniać treści rozmów właśnie po to, by unikać takich nieporozumień, jak to związane z wypowiedzią rzecznika MSZ. Wypowiedzią, która - jak wynika z naszych informacji - nie była z nikim wcześniej uzgodniona. A na dodatek pojawiła się w najgorszym możliwym czasie, czyli niedługo przed lipcową rocznicą Rzezi Wołyńskiej i po tym, gdy Ukraińcy zgodzili się na prace ekshumacyjne we wsi Puźniki w dawnym województwie tarnopolskim, co polski rząd określił mianem "decyzji przełomowej".- To nie jest tak, że nic się na tym polu nie dzieje. Cały czas trwają rozmowy. To nie jest łatwy proces, a takie awantury, jak ta ostatnia, mogą niestety usztywniać Ukraińców. Bo oni czynią pewne gesty dobrej woli, jak zgoda na ekshumację w Puźnikach, czy odsłonięcie lwów na Cmentarzu Orląt Lwowskich, narażając się własnym radykałom, a na koniec i tak słyszą, że to nie ma znaczenia - mówi jeden z dyplomatów.Prof. Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych, dziś poseł Koalicji Obywatelskiej mówi Interii, że w pełni zgadza się ze stwierdzeniem, że dyplomacja lubi ciszę. - Sprawa Wołynia jest tak drażliwą w relacjach polsko-ukraińskich, że trzeba tu dużej ostrożności w komunikowaniu. Zwłaszcza, że to temat skrajnie różnie odbierany przez oba społeczeństwa, co politycy i dyplomaci też muszą brać pod uwagę. Dla nas Wołyń to mord na Polakach, oni patrzą na to w kontekście swojej walki o niepodległość - wyjaśnia. Wołyń w polityce obu krajów Ta różnica w podejściu obu społeczeństw wybrzmiewa także w rozmowach z politykami obozu rządzącego, którzy podkreślają, że zarówno Polska, jak i Ukraina mają własne uwarunkowania wewnętrzne, polityczne i własną wrażliwość. - My mamy w Polsce Konfederację i oni mają własnych radykałów. Od 2015 roku i tak strona ukraińska mocno zmieniła swoje nastawienie. Jest o wiele większe zrozumienie tego, jak dla Polaków jest to istotna kwestia i że w ich interesie leży to, by to przepracować. Mam wrażenie, że wcześniej nie do końca zdawali sobie z tego sprawę - wskazuje jeden z naszych rozmówców z rządu. Konfederacja zareagowała na wymianę zdań rzecznika MSZ z ambasadorem, podkreślając to, co mówi od bardzo dawna - że należy wspierać Ukrainę, ale "artykułując publicznie nasze oczekiwania". - Polityka zagraniczna to gra twardych interesów, które ślepe są na przyjaźń, bezinteresowną pomoc i wdzięczność - przekonywał w Polsat News Konrad Berkowicz z Konfederacji. Pragmatyzm Ukraińców - Irytuję się, gdy słyszę, że Ukraińcy powinni nam teraz we wszystkim iść na rękę, bo dajemy im czołgi - odpowiada jeden z naszych rozmówców, gdy pytamy go o takie podejście do tematu. - Ten kij i ten argument mają dwa końce. Ukraina walczy też o nasze bezpieczeństwo, my płacimy za to cenę w czołgach, oni płacą krwią własnych ludzi. Warto o tym też pamiętać, bo to są sprawy bardzo delikatne, rozmowy często trudne i wieloaspektowe - tłumaczy jeden z polityków. Także prof. Rosati uważa, że domaganie się dziś przeprosin tylko usztywniłoby stanowisko Ukrainy i nic by nie zmieniło. - Dyplomacja to sztuka osiągania tego, co możliwe, a nie mówienia o tym, co niemożliwe do osiągnięcia - podkreśla. I dodaje, że właśnie przez politykę "walenia pięścią w stół" PiS przed wojną na parę lat zamroził stosunki z Ukrainą. - Dopiero wojna to odblokowała, wspólne zagrożenie i pomoc dla Ukrainy płynąca z Polski. Ale kilka lat stracono - komentuje Dariusz Rosati. Nasi rozmówcy wspominają też o pragmatyzmie Ukraińców. - Jest duża świadomość tego, że Polacy bardzo Ukrainie pomogli jako naród i że ta fala entuzjazmu nie będzie trwała wiecznie. I niezałatwione sprawy historyczne będą kłaść się cieniem na tych wzajemnych relacjach. To też kontekst, który oni świetnie czują - słyszmy od naszego rozmówcy. Poszukiwania i ekshumacje - cel numer jeden Prezydent Zełenski podczas niedawnej wizyty w Warszawie miał dać do zrozumienia, że nie będzie więcej ze strony Ukrainy zakazów poszukiwań i ekshumacji polskich ofiar Wołynia. A takie zakazy wcześniej obowiązywały. Teraz strona polska ma składać kolejne wnioski dotyczące poszukiwań i ekshumacji na Wołyniu, których będzie można dokonywać po zakończeniu wojny, licząc na to, że strona ukraińska nie będzie ich blokować. O Wołyniu mówił także przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefańczuk w swoim przemówieniu przed polskim parlamentem. - Rozumiemy wasz ból po utracie bliskich. Rodzinom i potomkom ofiar Wołynia składam wyrazy współczucia - powiedział. Premier Mateusz Morawiecki mówił niedawno na antenie Polsat News, że poruszał ten wątek podczas ostatniej rozmowy z Wołodymyrem Zełenskim, z którym spotkał się w Akwizgranie. - Rozmawialiśmy o ekshumacjach. Domagamy się jak najszybciej prawa do ich wykonania, chcemy, żeby to się stało jeszcze w maju i w czerwcu. Liczę na to, że strona ukraińska dotrzyma słowa - powiedział premier, dodając, że ukraiński prezydent zareagował "pozytywnie". Wołyń - ekshumacje i edukacja Temat umożliwienia poszukiwań i ekshumacji, by odnaleźć i godnie pochować ofiary rzezi wołyńskiej to niejedyny wątek dialogu polsko-ukraińskiego dotyczącego kwestii historycznych. Rozmawiamy także o tym, by pokazywać na Ukrainie polskie filmy o historii, by dopuszczać do dyskusji naszych naukowców, by publikować polskie opracowania historyczne, by wprowadzić ten temat do szkół i podręczników. To naprawdę są rzeczy, które nie potrzebują rozgłosu - tłumaczy jeden z dyplomatów. Inny nasz rozmówca z rządu przekonuje z kolei, że "nie jest tak, że te sprawy zostały odłożone na później ze względu na wojnę". - Jasne, sprawy bezpieczeństwa, sprzętu wojskowego, pomocy są na pierwszym planie, ale temat Wołynia i historii wraca, bo bez tego, i to tłumaczymy naszym rozmówcom z Ukrainy, nie zbudujemy wspólnej przyszłości. Niezałatwiony temat zbrodni wołyńskiej będzie kładł się cieniem na naszych relacjach i będzie sposobem dla Rosji do rozgrywania nas, co się przecież dzieje - przekonuje rozmówca z rządu. Potępienie zbrodni wołyńskiej Były szef MSZ prof. Dariusz Rosati uważa, że prędzej czy później dojdzie do porozumienia i potępienia przez stronę Ukraińską zbrodni wołyńskiej.- Nikt nie oczekuje od nich brania odpowiedzialności za tamte wydarzenia, ale potępienie mordów na ludności cywilnej i wyrażenie ubolewania to coś, co myślę, że odpowiednimi działaniami dyplomatycznymi da się osiągnąć. Ale z naszej strony też musi być gotowość do uznania, że oni mają prawo do własnego postrzegania historii - mówi.Temat historii w relacjach polsko-ukraińskich będzie wracał ze zdwojoną siłą ze względu na zbliżającą się 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej. Trwają starania, by polskie władze mogły uczcić ją na miejscu, w Ukrainie, w nawiązaniu do wizyty prezydenta Andrzeja Dudy pięć lat temu. Wówczas polski prezydent oddał hołd wszystkim ofiarom rzezi wołyńskiej, m.in. składając kwiaty w miejscu nieistniejącej dziś polskiej wsi Pokuta na Wołyniu. Kamila Baranowska