Władza kontra media
Roman Giertych chciałby ograniczyć swobodę "chuliganów dziennikarskich" w Sejmie, Samoobrona ekspresowo ich sądzić i zamykać gazety, a PiS - kontrolować publiczne media.
Ostatnie zapowiedzi niektórych polityków nieformalnej koalicji rządzącej mają prawo niepokoić dziennikarzy. Wygląda bowiem na to, że nowa władza chce mieć jak największą kontrolę nad mediami, i to nie tylko tymi publicznymi.
Giertych a "chuligani dziennikarscy"
W zeszłym tygodniu szef LPR Roman Giertych zaapelował o wprowadzenie zakazu pracy dla dziennikarzy w hotelu sejmowym. A wszystko w trosce o prywatność posłów. Giertychowi chodzi o to, by "uczciwi dziennikarze nie byli dyskryminowani z powodu działań różnych chuliganów dziennikarskich". Zakaz obejmowałby robienie zdjęć i filmowanie.
Według lidera LPR, 95 proc. dziennikarzy "przestrzega reguł" i nie robi zdjęć w sejmowej restauracji oraz nie przeszkadza w Nowym Domu Poselskim. Jak ocenił, "problem rzeczywiście się pojawił w związku z dwoma redakcjami tabloidów, które czekają tam, a później puszczają zdjęcia, kto co jadł na obiad".
Warto dodać, że Giertych zareagował tak stanowczo po tym, jak w prasie pojawiły się zdjęcia z wizyty o. Tadeusza Rydzyka w domu poselskim, gdzie spotkał się właśnie z posłami LPR.
We wtorek Prezydium Sejmu podjęło decyzję, że na razie ograniczeń nie będzie, bo - jak to ujął wicemarszałek Izby, Wojciech Olejniczak (SLD) - "takie były zwyczaje i nie trzeba tego zmieniać". Sprawa jednak wydaje się wciąż otwarta, bo jak napisano w opinii sejmowego Biura Studiów i Ekspertyz, do której dotarła PAP, "wiele wskazuje na to, że podobnie jak w niektórych innych parlamentach, należałoby rozważyć utworzenie w Sejmie wydzielonego obszaru niedostępnego dla dziennikarzy, gdzie posłowie mogliby przebywać bez ryzyka bycia obserwowanymi i nagabywanymi przez przedstawicieli mediów".
Lepper pozamyka gazety?
"Rzeczpospolita" twierdzi, że zakusy na media ma też Samoobrona. W poniedziałek gazeta napisała, że nieoficjalnie wiadomo, iż partia Andrzeja Leppera pracuje nad regulacjami, które zmierzałyby do tego, by automatycznie zamykać każdą gazetę, która przegra trzy procesy o zniesławienie w ciągu roku.
Jest to daleko idące rozwinięcie pomysłu Samoobrony przedstawianego już w poprzedniej kadencji Sejmu. Partia Leppera domagała się wtedy bezskutecznie wprowadzenie szybkich sądów dla dziennikarzy. Sprawy sądowe przeciw mediom miałyby być rozpatrywane w ciągu tygodnia, a apelacje - w ciągu dwóch tygodni.
Janusz Maksymiuk, szef biura Samoobrony i koordynator działań partii w Sejmie, oficjalnie zaprzecza jednak tym zakulisowym informacjom. Zapewnia, że Samoobrona na razie nie zamierza niczego zmieniać w prawie prasowym i że nigdy nie domagała się zamykania gazet. Nie wyklucza jednak powrotu do koncepcji ekspresowych sądów dla dziennikarzy.
.Kaczyńscy walczą o publiczne media
Z kolei PiS - jak wszystko na to wskazuje - szykuje się do przejęcia kontroli nad publicznymi mediami. "Gazeta Wyborcza" cytowała niedawno rozbrajająco szczerą radiową deklarację wiceszefa klubu partii, Tomasza Markowskiego, że prawica nigdy nie miała realnego wpływu na media, a teraz chce go mieć, mimo tego, że "będzie krzyk i hałas się podnosił, rwetes i lament".
PiS szykuje się na razie do przejęcia kontroli nad Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Partia przygotowała nowelizację ustawy o mediach, która zakłada ograniczenie liczby członków KRRiT z dziewięciu do trzech. Tę trójkę wybierałby Sejm, Senat i prezydent. Skład parlamentu i nazwisko prezydenta wskazują jednak, że w rzeczywistości wszystkich cżłonków rady musiałoby zaakceptować PiS.
Przypomnijmy, że już w czasie kampanii wyborczej bracia Kaczyńscy mieli wiele zastrzeżeń do TVP, a teraz woleliby mieć ją po swojej stronie. Zwłaszcza, że chcą wygrać także przyszłoroczne wybory samorządowe. Nie wolno też zapominać, że trudno będzie rządzić mniejszościowemu rządowi, który ma przeciwko sobie media.