"Przeciw morderstwom i torturom na porodówkach, przeciw zmuszaniu kobiet do rodzenia, przeciw zakazowi aborcji, przeciw zbrodniczym rządom PiS i cynizmowi lekarzy" - tak Ogólnopolski Strajk Kobiet zapowiada serię protestów w ponad 40-tu miastach w Polsce, ale i w Europie. Strajki kobiet w 40 miejscowościach We wtorek demonstracje odbędą się w Berlinie i Ostrowcu Świętokrzyskim. Z kolei w środę protesty zaplanowano m.in. w Bydgoszczy, Gdańsku, Gorzowie Wielkopolskim, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Rzeszowie, Toruniu, Warszawie, Wrocławiu, Zielonej Górze oraz w Cagliari na Sardynii, w Londynie i w Wiedniu. W czwartek Strajk Kobiet odbędzie się w Częstochowie i Sochaczewie, a w niedzielę - w Kluczborku. Organizatorzy podkreślają, że demonstracje mają związek z sytuacjami, do których dochodzi na niektórych oddziałach położniczych. Chodzi m.in. o tragiczną śmierć 33-letniej pacjentki, pani Doroty z Bochni, która pod koniec maja trafiła do Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu. Kobiecie w piątym miesiącu ciąży odeszły wody płodowe. Śmierć ciężarnej w Nowym Targu. Nie przeprowadzono aborcji W nocy z wtorku 23 maja na środę 24 maja pacjenta była w stanie ciężkim. Z dokumentacji medycznej wynika, że USG wykazało obumarcie płodu o godz. 5:20 nad ranem - sama pacjentka zmarła w środę kilka godzin później z powodu wstrząsu septycznego. W poniedziałek rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec przekazał, że w szpitalu w Nowym Targu "doszło do naruszenia praw pacjentki oraz nieudzielania świadczeń zgodnych z aktualną wiedzą medyczną". - W Nowym Targu doszło do naruszenia praw pacjentki, prawa do udzielania świadczeń zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, doszło do naruszenia praw pacjenta do udzielania świadczeń zdrowotnych z należytą starannością, ale również w zakresie naruszenia prawa pacjenta do uzyskania rzetelnej klarownej informacji o stanie zdrowia i tego, jaki jest plan terapeutyczny wobec tego pacjenta, a również stwierdziliśmy naruszenie praw pacjenta do dokumentacji medycznej w postaci nierzetelnego jej wypełniania i braków w dokumentacji - oświadczył rzecznik na poniedziałkowej konferencji. Sprawę skomentował także prof. Krzysztof Czajkowski, krajowy konsultant ds. położnictwa i ginekologii. - Pacjentka otrzymała dużą dawkę antybiotyku. Niestety okazało się, że bakteria jest oporna na ten antybiotyk i przyszedł taki moment, w którym pogorszyły się parametry zakażenia - oznajmił. Jak tłumaczył, "był to moment, w którym należało tę ciążę zakończyć. - Nie wiadomo, czy pacjentkę udałoby się uratować, ale przynajmniej byłoby poczucie, że zrobiono wszystko w tym kierunku - mówił.