- Będę składać wniosek o zwołanie komisji sportu. Bardzo proszę, żeby wszyscy zawodnicy, którzy chcą opowiedzieć o tym, co się dzieje, co się działo, co ich boli, żeby już się do mnie zgłaszali. Szukajcie mnie w mediach społecznościowych czy na stronie sejmowej lub przez moje biuro poselskie. Chcę dać głos sportowcom. Wiem, że dziś boją się mówić w obawie, że za chwilę zostaną niepowołani albo nie dostaną takich środków, jakie powinni dostać na szkolenie. To ten czas, kiedy możemy coś zmienić - mówi Interii Małgorzata Niemczyk, była wybitna siatkarka, mistrzyni Europy z 2003 roku, a obecnie posłanka KO, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji sportu. Jak wspomina nasza rozmówczyni, niesprawiedliwość związków sportowych dotknęła także jej rodzinę. - W 1964 roku moją mamę pozbawiono brązowego medalu olimpijskiego w Tokio. Była w kadrze i miała powołanie na igrzyska, ale 7-10 dni wcześniej ją i jej koleżankę, jako dwie najmłodsze, wykreślono z listy zawodników. W ich miejsce pojechało dwóch działaczy, a drużyna pojechała w 10 zawodniczek. Mija 60 lat, a ja znowu słyszę, że jacyś działacze pojechali, a dla zawodnika czegoś zabrakło. Cieszę się, że chociaż nie został skreślony z listy - dodaje z przekąsem Niemczyk. Była siatkarka odnosi się w ten sposób do słów zapaśnika Arkadiusza Kułynycza, który w Paryżu walczył o brązowy medal. - Dyskryminowano moją osobę. Nie pozwolono mi zabrać sparingpartnera na najważniejszą imprezę w moim życiu. Działacze, którzy rządzą związkiem, niestety nie lubią takich zawodników jak ja, którzy poświęcają wszystko i mają coś do powiedzenia. Jest mi przykro, bo zamiast mojego sparingpartnera, przyjechali działacze z osobami towarzyszącymi - komentował na gorąco Kułynycz. Tyle że słowa polskiego zapaśnika nie są jedynymi, które zbulwersowały opinię publiczną w trakcie turnieju w Paryżu. Głośnym echem odbił się komentarz Jakuba Zborowskiego, który mówił o kolesiostwie w Polskim Związku Szermierczym. Na jaw wyszły też informacje, że Aleksandra Jarecka, której pchnięcie zapewniło Polsce medal w szpadzie, miała nie jechać na igrzyska przez niejasne decyzje związku. Jakby tego było mało, w ostatnim dniu igrzysk trzy grosze dorzuciła Daria Pikulik, sensacyjna srebrna medalistka w kolarstwie torowym. - Nie mieliśmy rowerów, nie mieliśmy nic. Kombinezony dostałyśmy dzień przed startem. To nie jest tylko i wyłącznie nasza wina. Walczyłyśmy jak Mateusz Rudyk, do samego końca. Możemy być z siebie dumne za to co zrobiliśmy, za to jak wygląda nasza sytuacja. Nie mamy wsparcia. Nie mamy tak naprawdę, czego potrzebujemy - mówiła Pikulik. Słowomir Nitras chce rozliczeń. Pisze do PKOl i związków sportowych Na reakcję Ministerstwa Sportu nie trzeba było długo czekać. Dzień po zakończeniu igrzysk minister Sławomir Nitras przekonuje, że resort "wyjaśni każdy zgłaszany przez sportowców przypadek zaniedbania. Sygnałów dotyczących braku obecności trenerów, fizjoterapeutów lub braku sprzętu było zbyt dużo. Rozpoczynamy od ustalenia kto i w jakim charakterze przebywał na igrzyskach olimpijskich za pieniądze publiczne". Nitras wysłał pisma z prośbą o wyjaśnienia i podanie szczegółów dotyczących imprezy. Zwrócił się do prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosława Piesiewicza, a także prezesów wszystkich związków sportowych w Polsce. Chce wiedzieć m.in., czy działacze podczas igrzysk korzystali z dodatkowych przywilejów i jak dużą grupę stanowili w Paryżu. Można się spodziewać, że finalnie minister sportu opiłuje działaczy z przywilejów. Minister podał też konkretne kwoty na przygotowania w latach 2022-2024. Polski Związek Kolarski, który - jak mówi nasza medalistka - nie przygotował reprezentantom na czas rowerów czy kombinezonów, otrzymał w tym czasie 28,5 mln zł. Polski Związek Zapaśniczy, który wysłał do Paryża pięciu sportowców, pozyskał tylko z resortu sportu 27 mln zł. Są też takie związki, które na igrzyska nie przygotowały żadnego reprezentanta, ale inkasowały pieniądze publiczne. To m.in. Polski Związek Badmintona (6,4 mln zł), Polski Związek Gimnastyki (6 mln zł) czy Polski Związek Taekwondo Olimpijskiego (5,2 mln zł). Na uwagę zasługuje też Polski Związek Pływacki, który w latach 2022-2024 otrzymał 22 mln zł z budżetu państwa, a do Paryża wysłał 22 zawodników. Niestety i oni wrócili do Polski bez medalu. Otylia Jędrzejczak: Zapewniliśmy trenerom wszystko, czego oczekiwali - Nie udało nam się zdobyć medalu, chociaż byliśmy blisko. Z pewnością lepiej mógł wystartować Jakub Majewski, u którego liczyliśmy na medal. Podobnie było w przypadku Krzysztofa Chmielewskiego jak i Katarzyny Wasick. Krzysztofowi zabrakło 0,2 s. do rekordu życiowego, jego brat bliźniak pokonał swój rekord życiowy ze złamaną kością śródręcza - mówi Interii Otylia Jędrzejczak, była medalistka olimpijska, a dziś prezeska związku. Jędrzejczak przypomina, że Polski Związek Pływacki dysponuje pieniędzmi na sześć dyscyplin sportu. - Jestem po kontroli NIK. Nasze środki wydajemy stricte na przygotowanie kadr narodowych. Trzeba brać pod uwagę, że już koszty wynajmu obiektów wzrosły. W przypadku samych pływalni to 100-200 proc. Koszty przygotowań kadr narodowych zwyczajnie szybują w górę - podkreśla Jędrzejczyk. Pływaczka przekonuje, że to nie tylko związki sportowe ponoszą winę za słaby występ reprezentacji Polski na igrzyskach. Zastrzega jednak, że odnosi się przede wszystkim do własnej organizacji. - Jako Polski Związek Pływacki, przez ostatnie trzy lata, zapewniliśmy trenerom wszystko, czego oczekiwali w procesie przygotowań: miejsca zgrupowań, suplementy, ilość akcji szkoleniowych, zatrudniania wykwalifikowanej kadry, którą sami wskazywali. Zaufałam im jako prezes związku. Oczywiście będziemy teraz analizować, co można było zrobić lepiej, inaczej. Sama czekam na analizę, którą przeprowadzimy pod koniec sierpnia - zapowiada. Jędrzejczyk jednocześnie szuka recepty na sukcesy. Jak mówi Interii, sekret może tkwić w szkoleniu dzieci i młodzieży. - Trzeba dyskutować o całym systemie szkolenia. W siatkówce system szkolenia był budowany od 20 lat! Powinniśmy zwrócić uwagę na system nauki wychowania fizycznego w klasach I-III. Nie można tej lekcji traktować jako zajęć dodatkowych. Często słyszę od rodziców, że nie chcą, aby ich dzieci "bardzo się męczyły". To naprawdę wymaga refleksji - podkreśla pływaczka. Tomasz Majewski, czyli szef polskiej misji olimpijskiej w Paryżu i wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, mówił Przeglądowi Sportowemu, że problemów w związkach sportowych nie można generalizować. - Tak naprawdę wiemy, że nie działa związek kolarski, bo musi być obsługiwany zewnętrznie i ma bardzo duże kłopoty. A jeśli chodzi o resztę, to mamy już do czynienia z subiektywnymi opiniami zawodników, często pojedynczych - mówił. Ile Polski Związek Kolarski wydał na przygotowania Darii Pikulik? Co na to Polski Związek Kolarski? - Przede wszystkim cieszymy się z medalu Darii i bardzo serdecznie gratulujemy zawodniczce - mówi Interii prezes PZK Rafał Makowski. Jak dodaje, związek działa transparentnie, a jako dowód przesyła nam całą listę wydatków, poniesionych również na sprzęt. Z zestawienia wynika, że na przygotowania Darii Pikulik w 2023 roku związek wydał blisko 150 tys. zł, w tym ponad 32 tys. zł na sprzęt. - W 2024 roku wszystkie publiczne środki na szkolenie kadr narodowych zostały decyzją Ministerstwa Sportu i Turystyki przekazane do Wielkopolskiego Związku Kolarskiego i nie mam wiedzy na temat wydatkowania środków w 2024 roku - dodaje Makowski. Jak zaznacza prezes PZK, skład polskiej reprezentacji olimpijskiej do Paryża składał się z 14 zawodników, pięciu fizjoterapeutów, dwóch lekarzy, pięciu mechaników i siedmiu trenerów. Do stolicy Francji nie udał się żaden działacz PZK. Ryszard Czarnecki: To dramat Mimo tych tłumaczeń fakty są takie, że Polska wraca z Paryża z 10 medalami, a cztery lata temu było ich 14. Nic więc dziwnego, że kibice odczuwają niedosyt. - To, co się wydarzyło, pokazuje jak jest źle. Miały na to wpływ zapowiedzi, prezes PKOl mówił o 16 medalach, a ocenia się po wynikach końcowych. Jeżeli z zapowiedzi realizuje się nieco ponad 60 proc. z zakładanych sukcesów, sprawa jest prosta: to dramat. Z pewnością potrzeba teraz debaty publicznej, żeby powiedzieć pewne rzeczy wprost. Pokazać mechanizmy w sporcie wyczynowym, jak rozdzielane są pieniądze - nie ma wątpliwości Ryszard Czarnecki, były europoseł, ale też znany działacz sportowy, m.in. były członek PKOl. - Najwygodniej zwalić na obecny czy poprzedni rząd. Pieniądze na sport były poprzednio, teraz też są. Pytanie czy właściwie je wykorzystano. Ani były, ani obecny premier nie wybiegnie na boisko. Trzeba teraz ocenić efektywność pieniędzy wydawanych na sport, sprawdzić informacje odnośnie do tego, co dzieje się w poszczególnych związkach - podkreśla Czarnecki. Tym samym polityk PiS ma podobną diagnozę co szef resortu sportu. Przypomnijmy, minister Nitras poprosił o wyjaśnienia prezesa PKOl oraz związki sportowe. Czarnecki uważa jednak, że potrzebna jest współpraca a nie rywalizacja. - Kiedy słyszę, że resort chce rozliczać PKOl, a PKOl mówi o braku dialogu z ministerstwem to wszystko sprowadzi się do bijatyki, która nie pomoże polskiemu sportowi. Trzeba działań wspólnych, a nie meczu wewnętrznego. Na pewno trzęsienie ziemi jest konieczne - podkreśla Czarnecki. "System stworzony przez działaczy dla działaczy" Co więc należy zmienić? Posłanka Małgorzata Niemczyk zwraca uwagę na brak transparentności w niektórych związkach. - Nie mamy żadnej wiedzy, jakie środki trafiają do nich od sponsorów czy Spółek Skarbu Państwa i jak są one dzielone. Tu trzeba zmian legislacyjnych w ustawie o sporcie, ustawie o rachunkowości. Związki powinny być traktowane nie jak stowarzyszenia, a jak monopoliści, jak przedsiębiorstwa, którymi de facto są i powinni składać odpowiednie sprawozdania w KRS dostępne do publicznego wglądu - uważa Niemczyk. Była siatkarka stawia piorunującą diagnozę: związki posiadają prawa, ale nie mają obowiązków, a sportowcy odwrotnie - mają obowiązki, ale żadnych praw. Niemczyk jest zdania, że trzeba to zmienić. - Sportowcy nie skarżą się od wczoraj. Takie sygnały do nas docierały też od trenerów, ale z reguły nieoficjalnie lub nie wprost, a wielu zawodników nadal milczy. Mało który zawodnik czy trener chce się narazić swojemu związkowi sportowemu, który jest w danej dyscyplinie monopolistą. Jeśli sportowiec chce być reprezentantem, musi być zrzeszony w związku. Ale nie ma żadnego wpływu na wybór jego władz, nie ma wpływu na rozwój i zmiany w jego dyscyplinie sportu. To jest system stworzony przez działaczy sportowych dla działaczy sportowych, w którym - czasami mam takie wrażenie - zawodnicy i ich trenerzy są przykrym, z trudem tolerowanym dodatkiem i mają być posłuszni i grzeczni, mają tylko obowiązki, a prawie żadnych praw. A ci, którzy mają własne zdanie, nie są tolerowani w ogóle. Naszym absolutnym priorytetem musi być doprowadzenie do transparentności finansowej w sporcie oraz musimy doprowadzić do wzmocnienia pozycji zawodników i trenerów, a także dać im prawa wyborcze - nie ma wątpliwości nasza rozmówczyni. - Kiedy zostałam posłem, najwięcej zastrzeżeń i problemów zgłaszało mi środowisko curlingu. Związek wysyłał jako reprezentację na zawody nie najlepszych zawodników, a nawet zdarzało się, że były to dzieci działaczy. Tymczasem także dochodziło do sytuacji, gdzie zawodnicy sami płacili za wyjazdy, a związek rozliczał sobie te faktury, nie zwracając pieniędzy zawodnikom. Prowadzę tę sprawę od 13 lat. PZC już - albo dopiero, został w końcu zlikwidowany. Czekamy na pełną rejestrację Polskiej Federacji Klubów Curlingowych. Uda się to rozwiązać już niebawem, musimy tylko wprowadzić stosowne zmiany w Ustawie o sporcie - dodaje Niemczyk. Nieprawidłowości w związkach może też dostrzec Najwyższa Izba Kontroli. Jak dowiedziała się Interia, NIK prowadzi obecnie planową kontrolę "Realizacja zadań przez polskie związki sportowe w ramach programów ministra sportu i turystyki". Czynności wciąż trwają, chociaż w niektórych organizacjach już się zakończyły. Jak usłyszeliśmy w NIK, wyniki kontroli poznamy najpewniej w IV kwartale tego roku. Najwcześniej w listopadzie. Jakub Szczepański, Łukasz Szpyrka ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!