Towarowa kolej w obliczu bankructwa. "Trzeba radykalnych kroków"

Wiktor Kazanecki

Wiktor Kazanecki

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Zły
angry
1
Udostępnij

- Z hasła "TIR-y na tory" nic nie wyszło. Udział kolei w przewozie towarów spada z roku na rok, a niemal cała nowa logistyka jest przejmowana przez transport drogowy - powiedział Interii Michał Litwin, szef Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych. Przestrzegł, że jeśli Unia Europejska nie wprowadzi limitu cen prądu, z którego korzystają pociągi, branżę czeka fala bankructw, a koszty przewozu, chociażby węgla pójdą w górę.

Branża kolejowego przewozu towarów obawia się nadchodzących miesięcy
Branża kolejowego przewozu towarów obawia się nadchodzących miesięcy Jacek BoronEast News

Jak uratować kolejowe spółki przewożące towary, przerażone wysokością rachunków za prąd? Sposoby wymienił polski Związek Niezależnych Przewoźników Kolejowych. W liście do Komisji Europejskiej zaproponował m.in. ustanowienie limitów cen energii trakcyjnej.

Związek podkreślił, że ceny prądu rosną drastycznie, co ma "ogromny wpływ" na transport kolejowy nie tylko w naszym kraju, ale i całej Europie. Obawia się więc poważnych szkód uderzających w branżę, bankructw wielu przedsiębiorstw lub opuszczania przez firmy kolejnych rynków.

Kolejarze: Bez limitu cen prądu będą podwyżki. A to wywoła bankructwa

"W niektórych państwach członkowskich Unii Europejskiej w ciągu ostatnich miesięcy ceny energii wzrosły nawet dziesięciokrotnie. Przewoźnicy towarów kolejowych, którzy nie posiadają wystarczająco prądu zakupionego na lata 2022 i 2023, będą musieli zabezpieczyć dostawy, aby kontynuować działalność. Zwłaszcza dla mniejszych operatorów zawieranie takich umów nie jest realną opcją" - argumentował.

ZNPK ocenił, że jeśli Komisja Europejska nie wprowadzi limitów cen energii, klienci kolejowych firm zetkną się z gwałtownymi podwyżkami i niekoniecznie przedłużą współpracę. To - zgodnie z jego obawami - również może doprowadzić do upadku przedsiębiorstw.

- W sytuacji ewentualnych niedoborów apelujemy, by KE uznała kolej za strategiczną gałąź gospodarki i zapewniła jej priorytet w dostępie do energii elektrycznej. Wzrosty cen diesla dla samochodów ciężarowych są o wiele niższe niż podwyżki za energię elektryczną. Może to doprowadzić do dalszych odpływów ładunków z kolei na drogi - zaalarmował Michał Litwin, dyrektor generalny ZNPK oraz Europejskiego Zrzeszenia Przewoźników Towarowych (ERFA).

Michał Litwin: Pociągi dowiozą węgiel, ale wzrośnie tego koszt, gdy zmniejszy się konkurencyjność

W rozmowie z Interią Litwin dodał, że każdy kolejowy przewoźnik towarowy ma inną sytuację. - Im jest mniejszy, tym jest mu trudniej. Ceny energii w ich przypadku są kalkulowane w ten sposób, że większe firmy płacą jednostkowo mniej. Ponadto jest duża szansa, że rosnące koszty będą dla małych spółek dotkliwszym problemem, gdyż mają mniejszy margines działania. Większemu przedsiębiorstwu łatwiej o kredyt albo użycie rezerw gotówkowych - zauważył.

Szef ZNPK uspokoił, że jeśli część przewoźników zniknie z polskiego rynku, transport towarów takich jak węgiel z tego względu nie będzie zagrożony. - Liczba maszynistów oraz wagonów zostanie taka sama, te zasoby ktoś zagospodaruje. Natomiast zmniejszy się konkurencyjność, a im ona jest większa, tym większa jest także presja na efektywność oraz obniżanie cen - uściślił.

W jego ocenie Komisja Europejska "jest relatywnie chętna, aby wydawać regulacje - nawet jeśli to chwyt PR-owy".

- Przykładowo podczas pandemii zezwoliła na obniżenie stawek za dostęp do torów, chociaż państwo członkowskie mogło zrobić to samodzielnie. Poza tym było to "umożliwienie" a nie "nakazanie" i nie poszły za tym środki. W efekcie Polska z tego nie skorzystała: władze najwyraźniej uznały, że skoro masa przewiezionych koleją towarów nie spada, mieszcząc się między 220 a 250 milionami ton, oznacza to, że opłaty mogą być wysokie - uznał.

"Z hasła 'TIR-y na tory' nie wyszło nic. Kolej wozi to, co musi"

Michał Litwin podkreślił, iż udział kolei w transporcie w naszym kraju spada z roku na rok o 1 procent. - Teraz zakołysał się na poziomie około 10 procent. Z hasła "TIR-y na tory" nic nie wyszło, bo kolej wozi to, co musi i woziła dotychczas. Trudno wyobrazić sobie, by 90 milionów ton węgla przejechało ciężarówkami - powiedział.

Jak kontynuował, "niemal cała nowa logistyka jest przejmowana przez transport drogowy". - Bywa że jest to nawet 400 milionów ton rocznie. Wzrost na drogach potrafi być więc większy niż całkowite wolumeny przewożone przez kolej. To właśnie - w zestawieniu ze względnie stałym poziomem przewozów pociągami - powoduje, że udział kolei systematycznie spada - wyjaśnił.

Zdaniem Litwina czas na "radykalne kroki w kierunku m.in. obniżki stawek dostępu do torów czy wyrównania zasięgu płatnej infrastruktury, która pokrywa 100 procent sieci kolejowej, ale tylko 1 procent dróg".

- Jednocześnie wpływy do państwowego budżetu z tytułu opłat za drogi są niższe niż te pochodzące z torów. To pokazuje, jaką mamy nierównowagę w podejściu. W tym świetle spadki udziału kolei są zupełnie naturalną konsekwencją dekad takiej polityki transportowej. Odwrócenie tego trendu jest możliwe, ale wymaga jasnego zdefiniowania celu - ocenił.

Szef ZNPK: Proporcje, jeśli chodzi o opłaty za drogi i tory, powinny być równe

Jak wskazał Michał Litwin, aby transport towarów należał w większym stopniu do pociągów trzeba "radykalnie obniżyć stawki dostępu do torów oraz wyrównać proporcje zasięgu pokrycia opłatami pomiędzy drogami i liniami kolejowymi". - A także rozpocząć budowę nowych linii kolejowych, jak i zliberalizować oraz uprościć dostęp do zawodu maszynisty - podsumował.

Urząd Transportu Kolejowego, opisując w sierpniu, jak funkcjonował polski rynek kolejowy w zeszłym roku, przekazał, że jego towarowa część "zanotowała duży wzrost".

"Przewieziona masa i wykonana praca przewozowa były wyższe niż przed pandemią. Koleją przewieziono 243,6 miliona ton towarów, czyli o ponad 20 milionów więcej niż w 2020 roku i o ponad siedem milionów więcej niż w 2019 roku" - wyliczył.

UTK nazwał ubiegły rok "kolejnym stabilnego wzrostu w transporcie intermodalnym, gdzie przewieziono o 11,6 proc. masy towarów więcej i wykonano pracę przewozową o 4,4 proc. większą niż w 2020 roku".

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: wiktor.kazanecki@firma.interia.pl

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Biejat w "Graffiti": Składamy projekt 35 godzin pracy w tygodniu
      Biejat w "Graffiti": Składamy projekt 35 godzin pracy w tygodniuPolsat News
      INTERIA.PL
      emptyLike
      Lubię to
      Lubię to
      like
      0
      Super
      relevant
      0
      Hahaha
      haha
      0
      Szok
      shock
      0
      Smutny
      sad
      0
      Zły
      angry
      1
      Zły
      angry
      1
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
      Przejdź na