Do ostrej wymiany zdań między politykami doszło w programie "7. Dzień tygodnia w Radiu ZET". Jednym z tematów była zaprezentowana przez premiera Donalda Tuska nowa strategia migracyjna rządu, która uwzględnia czasowe zawieszenie prawa do azylu dla osób nielegalnie przekraczających naszą granicę. Magdalena Biejat z Lewicy od początku przekonywała pozostałych rozmówców, że projekt godzi w podstawowe prawa człowieka. - To nie jest bufet, z którego możemy sobie wybrać to, co nam pasuje i smakuje, a resztę odrzucić. To wynika z naszej konstytucji i umów międzynarodowych, których jesteśmy stroną - mówiła. Gorąca sprzeczka w programie na żywo. Biejat broni prawa do azylu Tłumacząc postawę czterech członków rządu, którzy nie zagłosowali za nową strategią migracyjną, ale także szerzej, wszystkich członków Lewicy, wicemarszałek Senatu stanowczo zaznaczyła, że prawo do azylu jest "niezbywalnym prawem człowieka". - Przysługuje tym osobom, które uciekają przed prześladowaniami, przed wojną, przed więzieniem, przed zagrożeniem śmierci, bo takie ryzyko też grozi np. mniejszościom seksualnym w niektórych krajach, czy mniejszościom religijnym - tłumaczyła. Pytana przez Stankiewicza o to, czy właśnie ci ludzie trafiają na polsko-białoruską granicę, Biejat z przekonaniem stwierdziła, że tak. Na to odpowiedział jej poseł Konfederacji Witold Tumanowicz. - Samolotami najpierw, a potem Łukaszenka ich doprowadza na granicę - odparł polityk. Awantura o strategię migracyjną rządu. "Nie jest oparta na danych" W ramach wymiany zdań Biejat wytknęła Tumanowiczowi, że choć "opowiada bzdury", ona mu nie przerywa. Przywołała wówczas przykład Polaków w czasach II wojny światowej i komunizmu, przypominając, że nasi obywatele też wielokrotnie korzystali z prawa do azylu. - Z tego prawa mają prawo korzystać wszyscy. Nie tylko kobiety i dzieci, nie tylko osoby z niepełnosprawnościami. Dzisiaj zapowiedzi premiera Tuska i w ogóle cały wydźwięk dyskusji wokół polityki migracyjnej to jest kolejny krok w wieloletniej strategii wszystkich partii poza partiami lewicowymi, które wymyśliły sobie, że na straszeniu Polaków migracjami będą zbijać kapitał polityczny - stwierdziła. Senator postanowiła zresztą pójść dalej i zarzuciła przedstawicielom PO, że ich zapowiedzi brzmią jakby były rodem z "propagandówki Konfederacji". Na poparcie swoich słów przywołała dane, według których najwięcej wniosków o azyl składają nasi wschodni sąsiedzi, a nie osoby z Bliskiego Wschodu. - Gdzie są te hordy osób z innych krajów? Nie ma ich. Ta strategia jest strategią, która ma na celu straszenie nas dalej migracjami, nie jest oparta na danych - grzmiała. Piotr Zgorzelski: Takiej postawy oczekują Putin i Łukaszenka Na koniec swojej wypowiedzi Magdalena Biejat odpowiedziała na pytanie prowadzącego o to, czy zagłosuje za ustawami przedłożonymi przez rząd. Jak oświadczyła, nie wiadomo, co dokładnie się w nich znajdzie, ale z pewnością nie podniesie ręki za regulacjami, które w podstawowych zapisach będą łamały prawa człowieka. - Prawda jest taka, że właśnie takiej postawy i odpowiedzi oczekują Putin i Łukaszenka. Takiej postawy oczekują ci, którzy organizują tę falę migracji - odpowiedział na to wyraźnie poruszony wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL. Zdaniem polityka dyktatorzy tylko czekają na to, aż będziemy bezbronni stali i patrzyli, jak "te hordy przechodzą przez naszą granicę". - A my będziemy stali, bo naruszane są prawa człowieka. Dziś prawa człowieka muszą być tak realizowane, aby nie spowodować efektu Łukaszenki - wyjaśnił. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!