Onet opublikował w poniedziałek tekst ujawniający kulisy pracy w radiu RMF FM. Jak podkreślono, o tym, co dzieje się w newsroomie, w branży medialnej mówiono od lat. Pracownicy stacji mieli jednak bać się mówić o sprawie głośno. "Ci, którzy już odeszli, bali się zemsty" - dodano. Wszystko miało zmienić się w kwietniu ub. roku. Punktem kulminacyjnym miało być spotkanie pracowników z szefami. To wtedy niektórzy pracownicy postanowili powiedzieć "dość". Akurat w tym czasie w firmie wprowadzono narzędzie do anonimowego zgłaszania nadużyć. Marek Balawajder pożegnał się z pracą. Liczne skargi Redakcja miała zgłosić kilkanaście skarg, w wyniku których wszczęto wewnętrzne postępowanie. Parę miesięcy później Marek Balawajder, który od 2012 roku zajmował stanowisko Dyrektora Informacji, pożegnał się z pracą. Łącznie w rozgłośni przepracował 27 lat. Byli i obecni pracownicy RMF FM wskazują jednak, że problem nie dotyczy tylko Balawajdera, ale też Tadeusza Sołtysa, prezesa stacji. Portal przytacza relacje pracowników stacji, zwłaszcza tych z krakowskiego oddziału. "Są wstrząsające" - przekazano. Wszyscy, jeszcze przed podjęciem pracy, mieli słyszeć o "twardej ręce" szefa informacji. Nie spodziewali się jednak, że ich przełożony może być aż tak wulgarny. - W 2015 roku pojechaliśmy nagrywać audiobooka z Agatą Dudą. Przed nagraniem zadzwonił do mnie Balawajder i zapytał, czy jestem wilgotna i podniecona, bo to pierwszy wywiad z pierwszą damą. Często pozwalał sobie na seksistowskie żarty - mówi anonimowo jedna z pracownic radia. Innym razem miał jej powiedzieć, że pracownicy będą "z... jak Żydzi w getcie", z opaską na ramieniu. Balawajder miał często nawiązywać do metafor obozowych. - U nas jest jak w Auschwitz. Ci do gazu, ci nie do gazu - miał ironizować. Praca w RMF FM. "Festiwal upokarzania" Pracownicy twierdzą, że szefostwo stosowało technikę "przekazywania gniewu". - Chodziło o wyżycie się na podwładnym. Kiedyś Balawajder wytłumaczył mi to w przypływie szczerości. Powiedział, że "on też dostaje z... i musi się na kimś wyżyć". Poradził, że ja też mogę się na kimś wyładować. Podał konkretne nazwiska - powiedział jeden z pracowników. Byli pracownicy radiostacji przyznają, że najbardziej obawiali się poranków. Tzw. poranne raporty wspominają jako "festiwal upokarzania". Reporterzy mieli wówczas zaproponować minimum pięć tematów. - Jeśli Marek miał dobry humor, to moje pomysły często przechodziły, ale zdarzało się, że słyszałem jedynie: "te tematy są ch...", albo "jeśli chcesz tu jeszcze pracować, to zgłoś pięć innych tematów" - relacjonuje jeden z byłych pracowników. Mimo licznych zarzutów wszyscy z podwładnych Marka Balawajdera opisują go jako znakomitego dziennikarza i sprawnego organizatora. Zwracają jednak uwagę, że ich przełożony "zawsze był tak skupiony na celu, iż nie zauważał, że po drodze krzywdzi ludzi". Na porządku dziennym miały być darmowe nadgodziny i "awanse", które wiązały się z większymi obowiązkami bez dodatkowego wynagrodzenia. Jak wynika z tekstu, pracownicy bali się Marka Balawajdera, który w krakowskiej redakcji uchodził za osobę o licznych znajomościach i rozległych wpływach. - Gdy komuś mówił, że go zniszczy, wierzyliśmy, że może komuś uprzykrzyć życie - mówi jeden z byłych pracowników. Marek Balawajder oskarżany o mobbing. Wyznania pracowników Spotkanie, które zmieniło wszystko, miało miejsce w kwietniu 2023 roku. Do Warszawy przyjechali Marek Balawajder i Tadeusz Sołtys. Mimo oczekiwań zespołu, wizyta nie przyniosła wyczekanych podwyżek. - Panowie siedzieli w salce dla gości, kopcili e-papierosy i zapraszali każdego po kolei. Każdy z nas przez kilkadziesiąt minut dostawał tam regularny w... - relacjonuje pracownik radia. Po spotkaniu pracownicy mieli przeczytać w służbowym mailu, że całościowa ocena ich pracy zostanie przedstawiona przed wakacjami. Wtedy szefostwo zastanowi się, czy "razem będziemy podążać w określonym kierunku". W tym samym czasie w sieci zaczęły pojawiać się oferty pracy w RMF na wszystkie obsadzone dotychczas stanowiska. To wtedy niektórzy z pracowników mieli zdecydować się zgłosić zachowania mobbingowe swoich przełożonych. Na początku poinformowali o tym Krzysztofa Berendę, szefa warszawskiego newsroomu. RMF FM: List pracowników do zarządu Bauera Gdy interwencja u Berendy nie przyniosła oczekiwanych skutków, pracownicy napisali list do zarządu Bauera, który jest właścicielem RMF. W lipcu 2023 roku rozpoczęło się formalne postępowanie, kiedy to zgłoszono przypadki mobbingu w rozmowie z działem HR. - Bauer uruchomił platformę do zgłaszania nieprawidłowości. Chyba sami byli zaskoczeni tą falą zgłoszeń, którą dostali. Później zaczęły się wezwania przed komisję antymobbingową i wydawało się, że wreszcie coś się zmieni. Ale mijały kolejne miesiące i nie było żadnego rezultatu - mówi jeden z pracowników. Wielu dziennikarzy radia RMF swoją pracę przypłaciło załamaniami nerwowymi i depresją. Zmagają się z niską samooceną i strachem przed byłym szefem. W październiku media poinformowały o powołaniu komisji antymobbingowej w radiu. 12 lutego grupa Bauer poinformowała o zakończeniu wewnętrznego postępowania. W oficjalnym komunikacie poinformowała, iż "wyniki postępowania wskazują, że nie potwierdziły się zarzuty mobbingu w rozumieniu kodeksu pracy. Miały jednak miejsce zachowania, które zostały uznane za naruszenie naszego kodeksu postępowania. W związku z tym dotychczasowy dyrektor działu informacji pan Marek Balawajder i zarząd Radia RMF FM uznali, iż dotychczasowa formuła współpracy wyczerpała się, wobec czego postanowiono o jej zakończeniu". Pracownicy traktują zwolnienie Balawajdera jako "pyrrusowe zwycięstwo". - Przecież po drodze zrezygnowała ponad połowa załogi, a on odszedł za porozumieniem stron jak gdyby nigdy nic - wskazują. Tadeusz Sołtys, prezes RMF. "Miał problem z kobietami w pracy" Dziennikarze twierdzą ponadto, że "o wiele gorszy był Tadeusz Sołtys", prezes stacji. - Wydaje mi się, że on doskonale wie, że krzywdzi ludzi i jeszcze sprawia mu to przyjemność - powiedział były pracownik RMF. - Na początku mojej pracy w RMF zostałam wezwana do gabinetu Sołtysa. Siedział przy biurku i palił papierosa. Nie zdejmując nóg z biurka, zapytał: "Czy wie pani, kim ja jestem?". Gdy odpowiedziałam, że prezesem, kiwnął głową i zadał następne pytanie: "A czy wie pani, jakie programy prowadziłem?". Na to pytanie nie znałam odpowiedzi. Sołtys stwierdził, że w takim razie "ch... wiem o tym radiu" i na tym zakończył audiencję - mówi była pracownica. Z relacji dziennikarek wynika, że w rozgłośni "od zawsze unosiła się w powietrzu atmosfera lepkiego, obleśnego molestowania". Tak miał zachowywać się założyciel RMF FM Stanisław Tyczyński i następnie prezes Sołtys. - Tadek miał ewidentnie problem z kobietami w pracy. Nawet dzisiaj obsada najważniejszych programów jest zdominowana przez mężczyzn. Kiedyś zapytałam Sołtysa, dlaczego tylko jedno pasmo w ciągu dnia prowadzi kobieta. Usłyszałam, że "ludzie nie lubią kobiet". To kim my jesteśmy? - pyta jedna z byłych pracownic RMF. Afera w RMF. Marek Balawajder odpowiada na zarzuty Marek Balawajder odpowiedział na pytania redakcji Onetu. "Komisja wewnętrzna oraz niezależna kancelaria prawna rozpoznały skargi i nie znalazły podstaw do postawienia mi zarzutu mobbingu. Pragnę w tym miejscu nadmienić, że ponad 80 osób związanych z Działem Informacji RMF FM i innymi Działami RMF FM podpisało się pod pismem stanowiącym stanowczy sprzeciw wobec formułowanych wobec mnie zarzutów" - podkreślił. A jak odpowiedział na relacje byłych pracowników RMF? "Ocena krytyki przełożonego jako niemerytorycznej jest prawem pracownika, niekoniecznie jednak należy z taką oceną bezrefleksyjnie się zgadzać" - wskazał. Balawajder nazwał przytoczone mu wulgarne komentarze w odniesieniu do dziennikarek "insynuacjami". Zaznaczył, że zarzut molestowania w jego przypadku nigdy nie był przedmiotem wewnętrznego postępowania. Marek Balawajder. Komentarz pracy w RMF FM na platformie "X" Dziennikarz odniósł się również do artykułu opublikowanego przez Onet na platformie "X". "Oświadczam, że okoliczności przytoczone w tym artykule nie polegają na faktach, są wyrwane z szerszego kontekstu sytuacyjnego i z pewnością nie mogą charakteryzować mojej pracy w RMF FM" - napisał w oświadczeniu Marek Balawajder. Skomentował również postępowanie, które zakończyło się kilka tygodni temu, po tym jak pracownicy działu newsów RMF FM zawiadomili o nadużyciach w firmie. "Z wniosków, z którymi mnie zapoznano wyraźnie wynikało, że nie stwierdzono stosowania mobbingu, przy jednoczesnym zakomunikowaniu, że naruszone zostały obowiązujące w firmie zasady" - poinformował. Balawajder opisał pracę w newsach jako obarczoną stresem, presją i wieloma napięciami wynikającymi z charakteru wykonywanego zawodu. Tłumaczył, że "komunikacja - jej forma i styl mogą być różne, ale używanie słów wulgarnych, przekleństw - wbrew tezom zawartym w w/w materiale prasowym - nigdy nie było w RMF FM na porządku dziennym. W swoim wpisie zapewniał, że "zawsze do wszystkich osób pracujących w redakcji odnosił się z szacunkiem", a wszelkie krytyczne uwagi, "czasami wygłaszane w ostrej formie", wynikały ze specyfiki pracy. Dodał jednak, że "wobec konkretnych osób, które czuły się w takich sytuacjach dyskomfortowo" kieruje wyrazy ubolewania. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!