- Po wezwaniu do MSZ wręczono mi notatkę zawierającą bezpodstawne twierdzenie, że rzekomo w piątek rano polską przestrzeń powietrzną naruszył obiekt, który polscy specjaliści zidentyfikowali jako rosyjski pocisk kierowany - powiedział Andriej Ordasz w rozmowie z prokremlowską agencją RIA Novosti, cytowaną przez Reutera. Zdaniem dyplomaty strona polskie "nie przedstawiła żadnego dowodu". - Moja prośba o przedstawienie dowodu na to, co było zawarte w notatce, została odrzucona - podkreślił Ordasz. Rosjanin podkreślił, że Moskwa nie wyjaśni tego zdarzenia, dopóki Warszawa nie przedstawi konkretnych argumentów. Rosja reaguje na wezwanie do MSZ. "Nie przedstawiono żadnego dowodu" Jak informowaliśmy, w piątek wieczorem wiceminister spraw zagranicznym Władysław Teofil Bartoszewski wezwał do MSZ charge d'affaires Rosji. Resort oczekiwał od dyplomaty "wyjaśnienia incydentu z naruszeniem przestrzeni powietrznej Rzeczypospolitej Polskiej przez pocisk samosterujący i natychmiastowego zaprzestania tego typu działań". - Zapewniam, że jesteśmy w stanie zareagować szybko i skutecznie, jeśli to się powtórzy. Przekazałem panu chargé d'affaires, aby przestali testować granice naszego państwa - powiedział w piątek wieczorem wiceminister Bartoszewski. Jak dodał, "ponowienie tego typu prób spotka się z ostrzejszą reakcją Rzeczypospolitej Polskiej". - To jest testowanie naszej efektywności i naszego podejścia do obrony - ostrzegł wiceszef MSZ. Wożuczyn-Cukrownia. Rakieta przeleciała nad terytorium Polski Piątkowy incydent to kolejne tego typu zdarzenie od momentu rosyjskiej napaści na Ukrainę. Ponad rok temu - 15 listopada - w okolicach Przewodowa spadł ukraiński pocisk. Zginęło wówczas dwóch mężczyzn. Po tej tragedii w Przewodowie, do listopada 2023 roku, terenu Zamojszczyzny broniły niemieckie Patrioty, jednak w pierwszą rocznicę baterie zostały wycofane. Miesiąc później - 16 grudnia - pod Bydgoszczą spadł pocisk Ch-55 z "ekwiwalentem masowym" zamiast głowicy. Rakieta została wystrzelona nad Białorusią, a po kilku tygodniach została znaleziona przez przypadkową turystkę, oddającą się konnej przejażdżce po lesie. Eksperci wojskowi zwracali uwagę, że w pobliżu znajduje się centrum treningowe NATO. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!