Przez kredyt na 2 proc. mieszkania zdrożeją? Okazuje się, że nie wszystkie

Jolanta Kamińska

Jolanta Kamińska

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Hahaha
haha
729
Udostępnij

"Bezpieczny kredyt 2 proc." z pewnością wpłynie na ceny mieszkań, ale nie wszystkich. Możliwe są także obniżki - mówią analitycy rynku nieruchomości, z którymi rozmawia Interia. Jak słyszymy, doświadczenia z poprzednich lat ujawniły paradoks rządowych programów. Na czym polega? Które nieruchomości pójdą w górę, a które mogą stanieć? I czy warto się spieszyć?

Bezpieczny kredyt 2 proc. Jak wpłynie na rynek nieruchomości?
Bezpieczny kredyt 2 proc. Jak wpłynie na rynek nieruchomości? Bartłomiej MagierowskiEast News

Tomek i Rafał są parą od siedmiu lat, obaj niedawno skończyli 30 lat i w tym roku zdecydowali się na zakup własnego M4 w Krakowie. Rosnące ceny i perspektywa rządowego programu "Bezpieczny kredyt 2 proc." przyspieszyła ich decyzję.

- Dziś żałujemy, że nie zaczęliśmy poszukiwań mieszkania już w ostatnim kwartale 2022 roku. Odkładaliśmy je z wielu powodów: bo brakuje wkładu własnego, bo kredyt drogi itd. Pamiętam, jak na początku stycznia uświadomiłem sobie, że trzeba szukać ofert. Wtedy coraz głośniej zaczęto mówić o "kredycie 2 proc.". Finalnie okazało się, że nie będziemy beneficjentami tego programu - mówi Interii Rafał.

Dlaczego? Maksymalna wysokość "Bezpiecznego kredytu 2 proc.", który może uzyskać jedna osoba, wynosi 500 tys. zł. W przypadku małżeństwa lub rodziców z dzieckiem to 600 tys. zł.

Nasi bohaterowie potrzebowali co najmniej 800 tys. zł, a ich związek nie jest sformalizowany.

Dwa miesiące na znalezienie M4, kredyt na 30 lat i 5 tys. zł raty 

Od momentu rozpoczęcia intensywnych poszukiwań do znalezienia wymarzonego M4 minęły dwa miesiące. Na początku roku Tomek i Rafał obserwowali, że liczba inwestycji w mieście zmalała, a ceny zaczęły wzrastać.

- Podwyżki na nieruchomościach, których oferty śledziliśmy, wynosiły około 10-20 tys. zł. Podwoiliśmy więc tempo naszych działań - opowiada Tomek.

Na początku szukali tylko na rynku wtórnym, sądząc, że nowe mieszkanie jest ponad ich możliwości. Te przekonania zburzył doradca finansowy, z którego pomocy postanowili skorzystać. - Okazało się, że zakup mieszkania z rynku pierwotnego jest nie tylko osiągalny, ale i rozsądniejszy ze względu na brak podatku PCC oraz prowizji dla pośrednika nieruchomości. To dla nas duże oszczędności - stwierdza Rafał.

Poszukiwania nie były łatwe, bo wiele dostępnych lokali nie spełniało podstawowych kryteriów naszych bohaterów - limit cenowy i dostępność dwóch miejsc parkingowych. Wykluczali też ciasne osiedla, gdzie - jak mówią - stał blok na bloku, a sąsiad był na wyciągnięcie ręki. Liczył się również metraż. Szukali w jednym z najpopularniejszych przedziałów - czyli 50-60 metrów kw.

- Znaleźliśmy wreszcie ładne mieszkanie, ale deweloper przewidział do niego tylko jedno miejsce parkingowe, o drugim nie było mowy, bo całe osiedle miało więcej mieszkań niż miejsc postojowych. Uważamy, że to chore i rodzi ogromne problemy z parkowaniem w mieście. Tak naprawdę w Krakowie trudno znaleźć atrakcyjne mieszkania przy jednoczesnych ograniczeniach budżetowych - wyznaje Tomek.

Wreszcie trafili na ofertę skrojoną na ich miarę i dobili targu z deweloperem. Finalny koszt mieszkania (55 m kw.) to 700 tys. zł. W cenie wynegocjowali też dwa miejsca parkingowe w podziemnym garażu.

Idą na swoje za cenę kredytu na 30 lat, którego miesięczna rata wynosi około 5 tys. zł. Uważają, że to lepsze rozwiązanie niż ciągły wynajem, który aktualnie kosztuje ich około 3,5 tys. zł miesięcznie.

Limit 500 tys. zł jest zdecydowanie za niski w przypadku Krakowa. Koszt zakupionego przez nas mieszkania wraz w jego wykończeniem to około 830 tys. zł.
Para z Krakowa

Kredyt 2 proc. a ceny w największych miastach

O programie "Bezpieczny kredyt na 2 proc." mówią krótko: to nie jest oferta dla młodych z największych miast żyjących w pojedynkę lub w związkach partnerskich, którzy chcą kupić coś więcej niż kawalerkę.

- Limit 500 tys. zł jest zdecydowanie za niski w przypadku Krakowa. Koszt zakupionego przez nas mieszkania wraz w jego wykończeniem to około 830 tys. zł. Gdybyśmy chcieli skorzystać z programu rządowego, cena metra naszego mieszkania nie powinna przekroczyć na rynku pierwotnym 9,2 tys. zł - podkreślają nasi bohaterowie.

Tymczasem, jak wyliczyli analitycy z Otodom, w marcu średnia cena za metr kwadratowy w Krakowie wyniosła 12,3 tys. zł. Jest to czwarte najdroższe miasto w Polsce (po Warszawie, Gdyni i Gdańsku).

"Bezpieczny kredyt 2 proc." - jak wpłynie na ceny mieszkań?

Analitycy rynku są zgodni - rządowy program z pewnością wpłynie na ceny mieszkań, ale nie wszystkich.

- Myślę, że wielu właścicieli oraz deweloperów wykorzysta sytuację i zwiększy ceny. Te podwyżki, szczególnie w przypadku deweloperów, już widać. Podnoszą głównie ceny mieszkań, które kosztują 500-600 tys. - mówi Interii Jan Dziekoński, doradca biznesowy i założyciel portalu analiz o rynku mieszkaniowym FLTR.pl. Ekspert podaje przykład spod Poznania, gdzie deweloper zmienił ceny pojedynczych lokali nawet o 20 proc.

- Ceny rosną cały czas, ale ze względu na rządowy program, który spowoduje większy popyt, te wzrosty mogą jeszcze przyspieszyć - zaznacza z kolei Katarzyna Kuniewicz, dyrektorka badań rynku mieszkaniowego Otodom Analytics.

Ekspertka wskazuje, że doświadczenia z poprzednich lat ujawniły paradoks rządowych programów: pod ich wpływem rosną ceny mieszkań najtańszych. Za przykład podaje "Mieszkanie dla młodych". -  W Warszawie program spowodował wyraźny wzrost na Białołęce - w dzielnicy, gdzie mieszkania kosztowały najmniej. Ceny podniesiono tam do limitów określonych rządowym programem - mówi Interii.

Najprawdopodobniej i tym razem będzie tak samo - tańsze mieszkania pójdą w górę.

Możliwe są też spadki cen mieszkań. Eksperci wskazują, których

- Najmniejszy ruch cen nastąpi na mieszkaniach, które są na granicy limitu rządowego programu - czyli tuż pod 600-700 tys. Prawdopodobieństwo, że te nieruchomości podrożeją, jest minimalne - zapowiada Katarzyna Kuniewicz.

Co ciekawe analitycy, z którymi rozmawiamy, zgodnie przyznają, że możliwe są także spadki cen wybranych nieruchomości. - Sądzę, że deweloperzy będą dawać rabaty na mieszkania nieco droższe, by mogły zostać zakupione w ramach programu - mówi specjalistka z Otodom Analytics.

Jak dodaje, najciekawsza sytuacja będzie nie w dużych miastach, gdzie ceny są wysokie, ale tam, gdzie program powinien zadziałać najsilniej - czyli w mniejszych miastach i miejscowościach. - Tam ceny także mogą wzrosnąć - zapowiada.

Jakie mieszkania nie zdrożeją pod wpływem programu?

Eksperci zgodnie twierdzą, że rządowy program nie wpłynie za to na ceny mieszkań najdroższych, 800 tys. i w górę. Za to już wpłynął na zachowania grupy nabywców zainteresowanych takimi nieruchomościami.

Katarzyna Kuniewicz tłumaczy jednak, że decyzja o przyspieszonym zakupie jest sensowna, bo ceny mieszkań, które dopiero trafiają na rynek, także są coraz wyższe ze względu na rosnące koszty ich budowy.

Z kolei osoby, które wiedzą, że nie zakwalifikują się do rządowego programu, a planują kupić mieszkanie z segmentu cenowego, który program obejmie, rzeczywiście powinny się śpieszyć, ale "z głową" - podkreślają specjaliści.

Rezerwacja mieszkania - czy to dobre rozwiązanie?

Deweloperzy zachęcają klientów, by już dokonywali rezerwacji nieruchomości. Kusząc ich przy tym gwarancją niezmienności ceny. Zdaniem analityków rynku jest to korzystne rozwiązanie.

- Oferty u wielu deweloperów wyglądają tak, że potencjalny nabywca wpłaca opłatę rezerwacyjną i jeśli nie dostanie kredytu, wpłacona suma do niego wraca, a nieruchomość znów jest w sprzedaży. To sensowne rozwiązanie, bo powoduje, że nabywca nic nie traci, poza zamrożeniem środków na okres rezerwacji - tłumaczy Jan Dziekoński.

Czas trwania rezerwacji ustalają deweloperzy. - Słyszę, że wiele rezerwacji jest robionych do końca września, więc można się spodziewać, że część tych ofert wróci na rynek w październiku, bo nie wszystkie skończą się sprzedażą. Zatem trzeba się zastanowić, czy nie warto zaczekać do jesieni - mówi Interii Dziekoński.

Aktualnie rezerwacji przybywa. - Codziennie monitorujemy rynek i widzimy, że od grudnia z każdym kolejnym miesiącem jest ich coraz więcej. W marcu na największych rynkach sprzedało się 4,8 tys. mieszkań, a rezerwacji było 3,2 tys. Dla porównania w ostatnich miesiącach ubiegłego roku miesięczna liczba rezerwacji nie przekraczała tysiąca, tymczasem dla kwietnia widzę ich już ponad 3,5 tys.  - wylicza Katarzyna Kuniewicz.

Codziennie monitorujemy rynek i widzimy, że od grudnia z każdym kolejnym miesiącem rezerwacji jest coraz więcej.
Katarzyna Kuniewicz, Otodom Analytics

Zabraknie mieszkań? Analitycy uspokajają

Nie brakuje głosów, że rządowy program spowoduje taki wzrost popytu na mieszkania, że lokali zabraknie. Te obawy - zdaniem specjalistów - na razie wydają się nieuzasadnione.

- Deweloperzy, widząc zwiększony popyt, wietrzą swój interes i działają - mówi Jan Dziekoński. I szybko dodaje, że już teraz widać większy ruch na rynku.

- Wielkie "sprawdzam" będzie w lipcu. Programów mieszkaniowych mieliśmy już kilka m.in. "Mieszkanie dla młodych", "Rodzina na swoim" i nie doszło do sytuacji, że zabrakło nieruchomości. Wręcz odwrotnie - ofert przybyło. Dokonując zakupu, nie należy zapominać, że to inwestycja na lata. Pośpiech nie jest tu dobrym doradcą. Radziłbym więc zachować zimną krew - mówi.

Mieszkań nie zabraknie - mówią eksperci ZOFIA BAZAKEast News

Również Katarzyna Kuniewicz uważa, że nieruchomości nie zabraknie. - Co prawda deweloperzy od kilku miesięcy wprowadzają na rynek małą liczbę mieszkań, a więc oferta w największych miastach maleje, ale wszystko zależy od konkretnego miejsca. Widzimy spadki Warszawie, ale takich problemów nie ma absolutnie w Poznaniu. Przyglądamy się też mniejszym rynkom, tam sytuacja wygląda na stabilną - tłumaczy.

- W samych dużych miastach - czyli na siedmiu największych rynkach (Gdańsk, Kraków, Katowice, Łódź, Poznań, Warszawa, Wrocławw ofercie jest teraz 45 tys. mieszkań. Obliczenia zawarte w projekcie ustawy "Bezpieczny Kredyt 2 proc.". zakładają, że w tym roku w ramach programu zostanie sfinansowany zakup 10 tys. mieszkań. Tymczasem deweloperzy wprowadzają około 2-2,5 tys. mieszkań miesięcznie do sprzedaży. Zatem zakup 10 tys. mieszkań uszczupli ofertę, ale jej nie wyczerpie - konkluduje.

Budżet na kredyt 2 proc. Możliwy czarny scenariusz?

Specjalistka zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny fakt. W 2022 roku deweloperzy otrzymali pozwolenia na budowę około 70 tys. mieszkań na siedmiu największych rynkach w Polsce.

- Rozpoczęli budowę 42-43 tys. nieruchomości, co oznacza, że zapasy pozwoleń z ubiegłego roku pozwalają uzupełnić planowany popyt. Deweloperzy są więc w stanie dostarczyć potrzebną liczbę mieszkań, które będą kupowane w ramach tego programu. Oni wiedzą, jak reagować na zmiany, a ich elastyczność z każdym rokiem staje się coraz większa - podkreśla Kuniewicz.

Mieszkań nie powinno więc zabraknąć. Większym kłopotem może okazać się budżet, jeśli zainteresowanie kredytem na 2 proc. przewyższy rządowe wyliczenia. Według szacunków Ministerstwa Rozwoju i Technologii do końca 2024 roku zostanie udzielonych około 50 tys. kredytów na 2 proc.

Jan Dziekoński szacuje, że wniosków może być znacznie więcej. - Nie wykluczam więc scenariusza, w którym okaże się, że ministerstwo oraz analitycy nie doszacowali popytu i w samym tylko 2023 roku wniosków wpłynie 60 tys., a co za tym idzie, zabrakłoby pieniędzy na rok 2024, gdyż program na chwilę obecną ma ograniczony budżet - podsumowuje.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      "Wydarzenia": Sejm zajmie się programem Kredyt na 2 proc.
      "Wydarzenia": Sejm zajmie się programem Kredyt na 2 proc.Polsat NewsPolsat News
      Przejdź na