Podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie doszło do przepychanek między politykami Prawa i Sprawiedliwości a Obywatelami RP. Na miejscu zgromadzenia, zamiast policji, pojawiły się osoby w odblaskowych kamizelkach, na których widniał napis "Służba porządkowa 2024". Jak relacjonował w rozmowie z PAP Zbigniew Komosa, warszawski przedsiębiorca, który co miesiąc składa wieniec przed pomnikiem ofiar, "służbie porządkowej" nie spodobało się, że wieniec tam trafił. - Jak zwykle, miał być przeprowadzony atak na wieniec, który obywatele składają tu co miesiąc. Tym razem w wykonaniu posłów PiS - Marka Suskiego i Jarosława Kaczyńskiego - mówił, zaznaczając przy tym, że politykom uniemożliwiono działanie. Przepychanki na miesięcznicy smoleńskiej. Komunikat policji W poniedziałek wieczorem warszawska policja opublikowała komunikat, w którym odniesiono się do incydentu. "Podczas zabezpieczeń często dochodzi do naruszeń prawa, również przez osoby posiadające immunitet. Takie zachowania są przez nas rejestrowane" - przekazali funkcjonariusze. Policja dodała, że gdy ujawnią przypadki naruszenia norm prawnych przez osoby posiadające immunitet, "kierują do marszałka Sejmu wniosek o jego uchylenie". Jak nadmieniono, takie działania dotyczą wszystkich wydarzeń, "zarówno w czasie zgromadzeń w trybie zwykłym, jak i również tych mających charakter cykliczny, a odbywających się 10 dnia każdego miesiąca". "Nikt nie jest ponad prawem!" - podkreślono w policyjnym komunikacie. Miesięcznica smoleńska. Incydent z politykami podczas obchodów Podczas ostatniej rocznicy na placu Piłsudskiego pojawili się także Ryszard Terlecki, Antoni Macierewicz, Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński. Zbigniew Komosa dodał, że Marek Suski próbował zabrać złożony chwilę wcześniej wieniec. - Uniemożliwiono mu to. Było tłoczno i zrobiło się niebezpiecznie - przekazał. Nagranie z niedzielnego incydentu trafiło do sieci - widać na nim grupę osób przepychającą się z Jarosławem Kaczyńskim otoczonym ochroną. - Atak przyszedł z drugiej strony. Wychodzi na to, że przez te sześć lat, gdy policja odgradzała nas w parku Saskim, trzymała nas w kordonach, i odgradzała nas od placu Piłsudskiego, kiedy Jarosław Kaczyński tu przychodził, to wychodzi na to, że policja chroniła nas przed Kaczyńskim, a nie Kaczyńskiego przed nami - mówił warszawski przedsiębiorca. Nie zabrakło również grupy aktywistów, którzy zjawili się z banerami. Można było na nich wyczytać m.in. takie hasła jak: "Kłamstwo Smoleńskie", "Delegalizacja PiS JesteśmyNaTAK" czy "PiS opamiętaj się nie dziel Polaków wyręczasz Putina". *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!