W VIII Wydziale Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie trwa proces, który Kancelarii Senatu wytoczył były fotograf. Fotoreporter uważa, że kierownictwo z czasów marszałka Tomasza Grodzkiego dopuszczało się względem niego zachowań mobbingowych. Chodzi m.in. o publiczną krytykę, niczym nieuzasadnioną niechęć, nieprecyzyjne polecenia czy oczekiwania. Sytuacja była na tyle trudna, że po jednej ze scysji zdenerwowany powód trafił nawet do szpitala. Kluczową rolę w nagannym procederze miały odgrywać Anna Godzwon - była wicedyrektor CIS oraz Małgorzata Daszczyk, która pracowała jako dyrektor gabinetu marszałka Senatu. Zeznania kolejnych świadków ujawniają mechanizmy panujące w Kancelarii Senatu w latach 2019-2024, ale też metody pracy najbliższego otoczenia Tomasza Grodzkiego. Okazuje się, że nie tylko fotograf pozywający izbę wyższą doświadczał wymienionych praktyk. Na własnej skórze miało je bowiem odczuć przynajmniej kilkoro innych pracowników, z kadrą zarządzającą włącznie. Urzędnicy CIS, przede wszystkim należący do Działu Nowych Mediów, byli doprowadzani do płaczu, musieli stosować środki uspokajające i antydepresyjne, mieli czarne myśli, trzęsły im się ręce. Próbowali też odizolować się od Anny Godzwon i Małgorzaty Daszczyk. Niemniej, biorąc pod uwagę zeznania kolejnych świadków, nie było to możliwe. A wszystko ze względu na osobistą protekcję marszałka Tomasza Grodzkiego. Praktyki w Kancelarii Senatu. Maciej Berek ujawnia Dotychczas przed stołecznym sądem rejonowym zeznawali przede wszystkim szeregowi pracownicy. W czwartek natomiast głos zabrał kolejny ze świadków w sprawie - Maciej Berek. Minister w rządzie Donalda Tuska, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów potwierdził zeznania, które usłyszał dotąd sąd. - Panie, które były zatrudnione, dosłownie płakały. Odmawiały wyjazdów. Był problem, żeby jechały na kolejne (z Małgorzatą Daszczyk i Anną Godzwon - red.) - zeznał urzędnik. - Znalezienie zastępstwa było bardzo trudne - przekazał były szef CIS. Na sali sądowej potwierdził też m.in., że ze względu na sytuację w pracy powód był hospitalizowany. Jak to możliwe, że w państwowym urzędzie dochodziło do takich sytuacji i nikt nie reagował? Z zeznań świadka wynika, że zarówno Anna Godzwon jak i Małgorzata Daszczyk miały nieograniczoną władzę w Kancelarii Senatu, chociaż formalnie wcale nie były najwyżej w hierarchii. Gwarantem takiej pozycji miało być wstawiennictwo ówczesnego marszałka, Tomasza Grodzkiego z PO. Zresztą, na senackich korytarzach obie panie były potocznie nazywane "gabinetem". Właśnie ze względu na autorytet Tomasza Grodzkiego w urzędzie zarówno Anna Godzwon jak i Małgorzata Daszczyk miały być nietykalne. W rozmowach z Maciejem Berkiem miał to również potwierdzić były już szef Kancelarii Senatu, Adam Niemczewski. - Rozmawiałem z nim na ten temat. (...) Zresztą, znaliśmy się wcześniej, bo lata temu współpracowałem z nim w Biurze Legislacyjnym jako legislator. Mieliśmy bezpośrednią relację - zeznał Berek. - Sygnalizował ograniczone możliwości reagowania na te sytuację, ze względu na to, że zatrudnienie pani Anny Godzwon miało być bezpośrednim oczekiwaniem marszałka i praca przy marszałku też miała być bezpośrednią dyspozycją (Tomasza Grodzkiego - red.) - zeznał przed sądem były szef CIS. Senat. Maciej Berek "odchorował" swoją pracę Ze względu na silną pozycję Anny Godzwon i Małgorzaty Daszczyk obie urzędniczki były w stanie ingerować w pracę ludzi, którzy formalnie byli o wiele wyżej w senackiej hierarchii niż one same. Dotyczyło to bezpośrednio Macieja Berka, było też powodem rozmów z Tomaszem Grodzkim. - Dla mnie sytuacja, w której formalnie mój wicedyrektor (Anna Godzwon - red.) mówi mi, co mam zrobić, jest sytuacją, która stawia relacje na głowie. I nie chodzi o kwestie personalne i ambicjonalne. Chodzi o zasady organizacji struktury - mówił przed sądem Berek. Jak wynika z zeznań Macieja Berka, przed rozpoczęciem pracy w Kancelarii Senatu był zupełnie nieświadomy tego, co dzieje się w izbie wyższej parlamentu. I chociaż starał się cokolwiek zmienić, jego starania "nie mogły przynieść rezultatu". Tak gorzkie wspomnienia musiały wpłynąć na ministra, bo w pewnym momencie zdobył się na bardzo osobiste wyznanie. Kiedy wypowiadał kolejne słowa przy sądowej barierce, w miejscu dla świadków, było widać, że jest wyraźnie poruszony. - Dla pełności obrazu powinienem też powiedzieć: w trakcie pracy w Kancelarii Senatu, w zakresie swoich zadań, czułem się jak osoba poddana przesadnej presji, niemożliwej do realizacji - przekazał Maciej Berek. - Chociaż w różnych urzędach pracowałem ponad 30 lat, miałem rozmaite zadania to 11-12 miesięcy (sprawowania funkcji szefa CIS - red.) kosztowało mnie bardzo dużo - zeznał świadek. Co kluczowe w kontekście całego procesu, przyznał też, że fotograf, który wytoczył sprawę izbie wyższej parlamentu, został zwolniony z Kancelarii Senatu wbrew dyspozycji, którą wydał osobiście. Kancelaria Senatu. "Minister ukazał skalę nieprawidłowości" W opinii adwokata reprezentującego powoda zeznania Macieja Berka są szczególnie ważne dla postępowania. Bo o faktach w Kancelarii Senatu powiedziała osoba, która pełniła funkcję kierowniczą w administracji Tomasza Grodzkiego. - Minister ukazał skalę nieprawidłowości i nagannych zachowań czynionych wobec mojego mocodawcy. Pan Berek podejmował szereg interwencji, informując ścisłe kierownictwo Senatu o zaistniałych wydarzeniach - komentuje mec. Michał Rosa. - Jak się okazuje, nie podjęto działań, które powinny ochronić mojego klienta przed doznaną krzywdzą - stwierdził. Dotychczas, od marca 2022 r. Kancelaria Senatu stała na stanowisku, że Anna Godzwon została oczyszczona z zarzutów. "W postępowaniu wyjaśniającym nie potwierdziły się zarzuty o mobbing pod adresem wicedyrektor Centrum Informacyjnego Senatu" - stwierdzono w komunikacie przekazanym PAP. Zapytaliśmy jednak, czy ze względu na trwający proces i zeznania świadków przed sądem, administracja izby wyższej zmieni swoje stanowisko. "Kancelaria Senatu na bieżąco monitoruje przebieg procesu sądowego, który toczy się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie. Od października 2022 r. obowiązuje w Kancelarii Senatu nowa, bardziej przyjazna dla pracowników procedura postępowania w sprawach dotyczących podejrzeń mobbingu i dyskryminacji oraz wewnętrzna procedura dotycząca rozpatrywania zawiadomień o podejrzeniu mobbingu, która została wdrożona w 2014 roku" - czytamy w przekazanym naszej redakcji stanowisku Kancelarii Senatu. "W związku ze zmianami personalnymi w kierownictwie Kancelarii Senatu ponownie przyglądamy się wewnętrznym procedurom i politykom antymobbingowym, aby mieć pewność, że obowiązujące przepisy są jasne, transparentne i gwarantują pracownikom odpowiednią ochronę w tym zakresie. Podejmujemy wszelkie możliwe działania, aby Kancelaria Senatu była miejscem bezpiecznym i przyjaznym dla wszystkich pracowników" - podsumowano. Jakub Szczepański *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!