Co działo się w kancelarii Tomasza Grodzkiego? Druzgocące zeznania świadka
Czarne myśli pracowników, trzęsące się ręce, zwolnienia od psychiatry, uwagi dotyczące wyglądu czy zapachu - to tylko część obrazu senackiego mobbingu, jaki przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie nakreślił jeden ze świadków. Jak zeznał, chociaż o sprawie informowano m.in. ówczesnego marszałka Tomasza Grodzkiego, zmiany w warunkach pracy nie było. Proces to następstwo pozwu, który wytoczył Kancelarii Senatu były fotograf.

- Zeznania świadka ukazują, co z przykrością muszę stwierdzić, zmowę milczenia względem kogoś, komu zarzuca się mobbingowanie pracowników. Świadek również podejmował działania, które powinny natychmiast doprowadzić do zaprzestania niedozwolonych praktyk - komentuje mec. Michał Rosa, pełnomocnik powoda. - Niestety nie przynosiły one stosownego efektu, którym powinno być objęcie ochroną pracowników a wyciągnięcie konsekwencji wobec osoby mobbingującej - uważa.
Mobbing w Kancelarii Senatu. O co chodzi?
O niepokojących praktykach w Kancelarii Senatu po raz pierwszy pisaliśmy w styczniu 2022 r. Jak twierdzi pokrzywdzony pracownik - fotograf, Anna Godzwon, była wiceszefowa Centrum Informacyjnego Senatu, miała m.in. publicznie go krytykować, zarzucać mu niewłaściwy ubiór, monitorować jego aktywność w mediach społecznościowych, okazywać niczym nieuzasadnioną niechęć czy kierować w stosunku do niego nieprecyzyjne polecenia oraz oczekiwania.
Sprawa okazała się na tyle poważna, że początkowo zajęła się nią senacka komisja ds. przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji. Chociaż gremium nie było jednomyślne, w lutym 2022 r. przyjęto jasne stanowisko: dochodziło do skandalicznych praktyk, ale nie ma mowy o mobbingu, bo naganne zachowania miały trwać zbyt krótko.
Pokrzywdzony pracownik nie chciał jednak, by sprawę zamieciono pod dywan i wystąpił do sądu pracy. Odpowiednie zawiadomienie trafiło też do prokuratury. Śledczy prowadzą dochodzenie o czyn kwalifikowany z art. 218, par. 1 Kodeksu karnego. Chodzi o złośliwe lub uporczywe naruszanie praw pracownika zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.
Od konfliktu po mobbing w Kancelarii Senatu
Świadek, który stawił się przed sądem 11 kwietnia, nakreślił sytuację, jaką zastał w Kancelarii Senatu. Ze względu na jego dobro, nie będziemy ujawniać personaliów - te są znane redakcji Interii. Według Krzysztofa (imię zmienione - red.) problemy z mobbingiem zaczęły się, bo Anna Godzwon, jako szefowa Działu Prasowego, próbowała dyskredytować pracę Działu Nowych Mediów w Centrum Informacyjnym Senatu.
Jak przyznał były urzędnik Kancelarii Senatu, ze względu na niedobory kadrowe i tempo pracy, zdarzały się błędy. A wicedyrektor CIS potrafiła je wykorzystać do swoich celów. - Liczba zatrudnionych istotnie nie korespondowała z nakładanymi obowiązkami. Oczekiwania były bardzo wysokie, co skutkowało wysoką liczbą nadgodzin - stwierdził Krzysztof.
Z wypowiedzi świadka wynika, że choćby przy wydawaniu poleceń Anna Godzwon wielokrotnie zasłaniała się autorytetem marszałka Tomasza Grodzkiego. Jednocześnie, nawet najdrobniejsze uwagi, miały być przekazywane najważniejszemu z ówczesnych senatorów PO.
- To było obliczone na dyskredytację naszego działu przy jednoczesnym budowaniu dobrego wizerunku Działu Prasowego. (...) Skala spowodowała już konkretny obraz w oczach marszałka, jeśli chodzi o Dział Nowych Mediów. Poziom tych uwag, ale też ich charakter, wskazywał na to, że nie były merytoryczne - podkreślił.
Jednocześnie zauważył, że statystyki były po stronie pracowników. - Sposób, liczba publikacji zdjęć, informacji w mediach społecznościowych, skala, były nieproporcjonalnie większa niż w stosunku do działu prasowego - zeznał Krzysztof.
Jak zeznał świadek, Godzwon od początku kierowała swoje uwagi do pracowników, którzy bezpośrednio jej nie podlegali. Miała również domagać się zwolnienia niektórych z nich. W tym gronie miał być fotograf pozywający Kancelarię Senatu.
- To były uwagi dotyczące m.in. zbyt głośno działającego aparatu. Powód działał na swoim sprzęcie. Uwaga, która do nas trafiała, dotyczyła np. migawki w aparacie. Wiem też, że odnosiły się do stroju, co wywoływało u niego rzeczywiście dosyć duży poziom stresu - wspominał Krzysztof.
Senaccy urzędnicy pod ostrzałem. Nie tylko fotograf
Jak zeznał Krzysztof, nie tylko fotograf, który poszedł do sądu, padł ofiarą nagannych praktyk: - Cała ta sytuacja dotknęła mnie osobiście. Po konsultacji z psychiatrą przeszedłem na zwolnienie. Z zaleceniem, aby aktywnie poszukiwać pracy - wyznał. Według świadka nie tylko on i powód mieli być narażeni na stres ze względu na współpracę z Anną Godzwon. Kiedy odpowiadał na pytania sądu oraz prawników, wymieniał kolejne nazwiska.
Pierwsze niepokojące sygnały miały pojawić się już na początku kadencji, w latach 2019-2020.
Krzysztof potwierdził m.in. wcześniejsze zeznania Justyny i Alicji (imiona zmienione - red.). Jak przekazał, ze względu na kontakt z wicedyrektor, obie panie musiały stosować środki uspokajające, a nawet antydepresyjne.
- Konsekwentnie powtarzały w formie "żartu" coś, co budziło mój niepokój. Kiedy szły do pracy, powtarzały, że szukały miejsca, w którym można ze sobą skończyć - usłyszał sąd. - To były szokujące słowa, które rodziły naszą reakcję i chęć takiego zaplanowania pracy, w której panie nie będą musiały uczestniczyć w spotkaniach z Godzwon czy Małgorzatą Daszczyk (była szefowa gabinetu marszałka - red.) - przekazał.
Z zeznań Krzysztofa wynika, że wśród kierownictwa Centrum Informacyjnego Senatu byli jednak ludzie, którzy próbowali się sprzeciwić domniemanemu prześladowaniu pracowników. To Maciej Berek - wcześniej dyrektor CIS, a obecnie minister-członek Rady Ministrów, Grzegorz Furgo - niegdyś poseł jak również były szef CIS oraz Jakub Stefaniak - obecnie rzecznik ministra rozwoju, w poprzedniej kadencji Senatu wicedyrektor CIS.
Kancelaria Senatu. Co zrobił Tomasz Grodzki?
Faktem jest, że zarówno Maciej Berek jak i Grzegorz Furgo zrezygnowali z kierowania CIS w zasadzie po kilku miesiącach. Jak pisaliśmy w Interii, w kuluarach mówiło się o konflikcie personalnym. Dymisję Furgo miały wymusić osobiście Anna Godzwon i Małgorzata Daszczyk. Co z Berkiem?
- Wcale nie planował tego odejścia. Nie do końca odpowiadał mu sposób pracy gabinetu, który delikatnie można określić jako nietypowy. Miał po prostu dosyć. Trzeba umieć zgodzić się z wizją człowieka, dla którego się pracuje. A on nie mógł się dogadać z marszałkiem Tomaszem Grodzkim - zdradzali nasi informatorzy. Odejście byłych szefów CIS, w kontekście mobbingu w Senacie, miało mieć przełomowe znaczenie.
- Zarówno Grzegorz Furgo, jak i Maciej Berek przekazywali szefowi Kancelarii Senatu lub marszałkowi Grodzkiemu uwagi (odnośnie do mobbingu - red.) w osobistych rozmowach - powiedział Krzysztof. - Mieliśmy poczucie, że mamy zawsze przełożonych, do których możemy pójść i zgłosić uwagi o nieprawidłowości, które nie zostaną bez odpowiedzi - podkreślił.
Jednak nawet działania Berka i Furgo nie skutkowały zmianą zachowania Anny Godzwon. - Nie przypominam sobie żadnej rozmowy z Adamem Niemczewskim (do niedawna szef Kancelarii Senatu - red.) i z marszałkiem Tomaszem Grodzkim, w której jakkolwiek panowie zareagowaliby na zgłaszane nieprawidłowości - zeznał Krzysztof. - Nie było w ogóle reakcji, przynajmniej my o nich nie wiedzieliśmy - podkreślił.
Po odejściu obydwu dyrektorów, według świadka, było już tylko gorzej. Dlaczego? Kiedy szefową CIS została Anna Paradowska-Naturska, nie chciała ingerować w sprawy między Anną Godzwon i podległymi sobie pracownikami. - Stwierdziła, że w tej sytuacji w ogóle nie chce się mieszać, nie chce w żaden sposób reagować - zeznał Krzysztof. - Nastąpił dosyć duży spadek chęci do pracy. Pojawiały się coraz trudniejsze momenty - stwierdził. Potem miały zacząć się "dobrowolne" zwolnienia kolejnych urzędników.
Dlaczego, po odejściu Furgo i Berka, kierownictwo Senatu nie zareagowało na alarmujące sygnały płynące z CIS? Według Krzysztofa obawiano się konsekwencji. - Minister (Adam Niemczewski - red.) chciał być nadal szefem Kancelarii Senatu, a pani dyrektor, jak już została dyrektorem CIS-u, stwierdziła, że jakakolwiek potencjalna reakcja mogłaby wywoływać zwolnienie jej z funkcji dyrektora - uważa świadek.
Kancelaria Senatu: Zarzuty się nie potwierdziły
Kancelaria Senatu konsekwentnie zaprzeczała, aby dochodziło do mobbingu. Jeszcze na początku marca 2022 r. gremium przekazało PAP, że Anna Godzwon została oczyszczona z zarzutów. "W postępowaniu wyjaśniającym nie potwierdziły się zarzuty o mobbing pod adresem wicedyrektor Centrum Informacyjnego Senatu" - stwierdzono.
Anna Godzwon odeszła z Senatu tuż po rozpoczęciu kolejnej kadencji parlamentu, w połowie listopada 2023 r. Adam Niemczewski zrezygnował ze stanowiska Szefa Kancelarii Senatu na początku marca, ale oficjalnie wciąż pozostaje pracownikiem izby wyższej. Małgorzata Daszczyk pracuje jako starszy sekretarz w Biurze Prac Senackich. Anna Paradowska-Naturska jest dyrektorem Biura Edukacji, Promocji i Wydawnictw. Tomasz Grodzki, po raz kolejny, został senatorem PO. Od 20 grudnia 2023 r. jest przewodniczącym klubu koalicji w Senacie.
Jakub Szczepański
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!