Ambasador RP w Pradze Mirosław Jasiński udzielił wywiadu "Deutsche Welle", w którym był pytany m.in. czy spór o Turów uda się rozwiązać polubownie. Mówiąc o genezie sporu o Turów, Jasiński ocenił, że "to był brak empatii, brak zrozumienia i brak chęci podjęcia dialogu - i to w pierwszym rzędzie z polskiej strony". - W końcu podobne rzeczy zdarzały się i w Bełchatowie czy Koninie i nikt tam z tego nie robił afery - powiedział. Jego słowa wywołały poruszenie w polskiej polityce. W czwartek premier Mateusz Morawiecki zdecydował o rozpoczęciu procedury odwołania Jasińskiego. Odnosząc się do tej sytuacji, Zgorzelski zauważył w Interii, że "wyglądało na to, że pan Jasiński stwierdził prawdę". - Jednak nie powinien tego powiedzieć, takie jest moje stanowisko, choć jako opozycja mógłbym zacierać ręce. Ambasador powinien reprezentować poglądy zgodne z linią państwa - dodał. Piotr Zgorzelski: Nie będzie takiego projektu, jak Koalicja Europejska Prowadzący program Marcin Fijołek nawiązywał też do atmosfery w opozycji. - Są normalne relacje i rozmowy. Teraz w Senacie mamy uzgodnionych kandydatów do Rady Polityki Pieniężnej. Do wyborów dwa lata, jeśli nie będzie sytuacji nadzwyczajnej to odbędą się w terminie - podkreślił. Polityk PSL zaznaczył, że "dzisiaj opozycja jest przygotowana do wyborów. By wygrać, nie może być więcej niż dwóch bloków". - Z pewnością nie będzie takiego projektu jak Koalicja Europejska, gdzie obok siebie znaleźliby się Marek Sawicki, Barbara Nowacka czy Klaudia Jachira. Poszukujemy centroprawicowej formuły - ujawnił. Zgorzelski podał, że "aktualnie w Polsce są trzy miliony niezdecydowanych wyborców. Z kolei w topniejących zasobach PiS-u dwa miliony wyborców się waha". - Do tych pięciu milionów może trafić tylko PSL, nie Donald Tusk - mówił.