Do Sejmu wpłynął poselski projekt uchwały "w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej". W dokumencie stwierdzono m.in., że Sejm wzywa Skarb Państwa, aby niezwłocznie podjął działania naprawcze w TVP, Polskim Radiu i PAP, aby funkcjonowały "w zgodzie ze standardami państwa prawa". Projekt skierowano do pierwszego czytania. Sejm zajmie się nim we wtorek, a potwierdza to w rozmowie z Interią Bogdan Zdrojewski, szef sejmowej komisji kultury i poseł wnioskodawca uchwały dotyczącej zmian w mediach publicznych. - Ta uchwała to fotografia stanu rzeczy. Jest przede wszystkim potrzebna wyborcom, społeczeństwu, by odczuli, że mamy wspólny pogląd na te sprawy. Z drugiej strony jest to przekazanie pewnego mandatu rządowi do działań, aby czas patologii zamknąć. Od tego momentu powinny się rozpocząć kroki naprawcze, które będą dotyczyć wielu elementów, dlatego są tak złożone. Chodzi o Radę Mediów Narodowych, KRRiT, wyrok TK z 13 grudnia 2016 roku i inne sprawy - wylicza Zdrojewski. Uchwała i "chwile hańby" TVP Uchwała liczy dziewięć stron i nie ma w niej konkretów. Wyliczone są - zdaniem wnioskodawców - chwile hańby Telewizji Polskiej, a także rekomendacje zmian. Politykom nowej większości zależy - jak podkreślają - by media znów stały się misyjne i służyły wszystkim obywatelom. Próżno natomiast szukać w dziewięciostronicowym dokumencie kolejnych działań, które nowa większość chce począć w sprawie mediów publicznych. Zdrojewski przekonuje, że ta uchwała jest w zasadzie aktem symbolicznym, który sprawia, że rząd będzie miał silniejsze umocowanie do przeprowadzania zmian. - To pierwszy krok, a potem pojawią się kolejne instrumenty niezbędne do tego, by wdrożyć plan naprawczy i zakończyć ten czas funkcjonowania mediów partyjnych - dodaje Zdrojewski. Wydaje się natomiast, o czym w Interii pisali red. Kamila Baranowska i red. Łukasz Rogojsz, że kolejnym krokiem powinno być odwołanie członków Rady Mediów Narodowych. W uchwale RMN została nazwana "podporządkowanym politycznie quasi-organem". "Słyszę, że w TVP przykuwają się do kaloryfera" - Są dwie rekomendacje dotyczące Rady Mediów Narodowych - zdradza poseł Zdrojewski. - Mamy przygotowaną przez Senat ustawę o likwidacji RMN, która przywracałaby ład korporacyjny związany z kompetencjami czysto personalnymi. Procedura takiej ustawy jest jednak dość długa i wymagałaby podpisu prezydenta. W odpowiedzialności obecnej ekipy jest to, by ten czas patologii ukrócić. Na stole leży też propozycja, by odwołać członków RMN: albo wszystkich tych, którzy nie byli powołani przez prezydenta, albo po prostu wszystkich. Nie wiem, który scenariusz zwycięży, bo to nie jest moja kompetencja. Są też rekomendacje prawników, by obie sprawy połączyć - tłumaczy w rozmowie z Interią. Wydaje się jednocześnie, że sprawy potoczą się szybko. By oszczędzić na czasie i przyspieszyć cały proces, nie zbierze się np. sejmowa komisja kultury, która jedynie opóźniłaby całą machinę. - Liczę, że kolejne kroki nastąpią bardzo szybko, tuż po przyjęciu przez Sejm tej uchwały. Tak, aby na Wigilię nie tylko zwierzęta mówiły ludzkim głosem, ale także media publiczne - uśmiecha się Zdrojewski. - Żartuję sobie, kiedy słyszę, że ktoś przykuwa się do kaloryfera. Jak chcą się to zrobić, niech to robią. Ważne jest, by w okienkach informacyjnych byli już dziennikarze a nie funkcjonariusze partyjni. Żyjemy w państwie prawa, a jeśli zostaną podjęte konkretne decyzje, to jedynie zdesperowani ludzie mogą ten stan rzeczy kwestionować - podkreśla Zdrojewski. Łukasz Szpyrka