Podczas posiedzenia senackiej komisji nadzwyczajnej ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, Marian Banaś był pytany przez senatorów czy uważa, że był inwigilowany. - Uważam, że tak, padłem ofiarą inwigilacji i to nielegalnej - stwierdził prezes NIK. Wymienił przy tym dwa zdarzenia. - Po raz pierwszy taka sytuacja miała miejsce w 2017 roku, kiedy podczas remontu mieszkania, służby Krajowej Administracji Skarbowej zauważyły, że znajdują się tam kable, które służą do ew. podsłuchu mojego mieszkania - oświadczył Banaś.- Drugi incydent miał miejsce w 2018 roku, kiedy podjęto próbę włamania się do mojego prywatnego telefonu, by przejąć z niego wszystkie treści. Oczywiście ten telefon został całkowicie zniszczony. Moi informatycy z KAS stwierdzili w sposób jednoznaczny, że to była próba włamania się do mojego telefonu przez specjalne służby - dodał.Banaś zaznaczył jednocześnie, że jego zdaniem najważniejszy przejaw inwigilacji dotyczy wniosku o uchylenie mu immunitetu. - Wniosek wskazuje na fragmenty pociętych i zmanipulowanych wiadomości, które miałem wysyłać. Według mnie to najpoważniejszy przykład nielegalnej inwigilacji - stwierdził prezes NIK. "Celem pozbawienie mnie funkcji prezesa NIK" Banaś dodał, że dane z wniosku o uchylenie mu immunitetu pochodzą z 2019 i 2020 roku, czyli z okresu w którym pełnił już funkcję szefa NIK. Prezes był pytany czy inwigilowanie go może mieć charakter polityczny. - To jest jednoznaczne. Uważam, że cała akcja, która jest przeciwko mnie przeprowadzona, to akcja zmierzająca do tego, żeby pozbawiać mnie funkcji prezesa, aby na moim stanowisku znalazł się komisarz polityczny, który będzie wygodny dla władzy - stwierdził Banaś. Banaś zapowiada kontrolę i wezwanie Kaczyńskiego - Mając na uwadze ostatnie wydarzenia związane z bezpieczeństwem państwa i obywateli, po głębokiej analizie dokumentów NIK, podjąłem decyzję o niezwłocznym wszczęciu pilnej kontroli doraźnej w zakresie nadzoru państwa nad służbami specjalnymi. W pewnym sensie pan Jarosław Kaczyński jest inicjatorem tej kontroli - powiedział szef NIK. Odniósł się do wywiadu prezesa PiS, w którym przyznał on, że polskie służby posiadają system Pegasus. Banaś zapowiedział, że kontrola zacznie się wkrótce. - Osobiście uważam, że pan Jarosław Kaczyński jako wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien na wezwanie na wezwanie kontrolerów stawić się w siedzibie NIK i złożyć obszerne zeznania jako świadek po rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien odpowiedzieć na pytania dotyczące nielegalnej, masowej inwigilacji Polek i Polaków - mówił. Oskarżenia wobec Kamińskiego Banaś został także zapytany przez członków komisji czy jego zdaniem, w świetle ujawnionych faktów, inwigilacja oraz próba podważenia jego uczciwości były efektem rozgrywek wewnątrz obozu władzy. - Oczekiwano, że na fotelu prezesa (NIK) zasiądzie człowiek posłuszny i bez ambicji pozostania przyzwoitym. Ja na taki scenariusz się nie zgodziłem. A pan Mariusz Kamiński nie miał odwagi powiedzieć wcześniej, nim ta decyzja została podjęta, że on się nie zgadza aby Banaś był kandydatem na prezesa, więc trzeba było mnie skompromitować przy pomocy spreparowanego materiału dowodowego - oznajmił szef NIK. Sprawa Pegasusa Sprawa podsłuchów stała się głośna po upublicznieniu informacji kanadyjskiej grupy Citizen Lab. Przez system Pegasus służby miały mieć dostęp do informacji w telefonach mecenasa Romana Giertycha, prokurator Ewy Wrzosek czy też senatora Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Emocje budzi szczególnie ostatnio wymieniony przypadek, ponieważ Brejza miał być podsłuchiwany w 2019 roku, kiedy był szefem sztabu wyborczego PO w wyborach parlamentarnych. Opozycja zażądała wyjaśnienia sprawy. PO chciała powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie. Powołanie komisji w Sejmie wymaga jednak większości bezwzględnej, co przy obecnym układzie sił w parlamencie byłoby trudne do osiągnięcia. Dlatego politycy opozycji stworzyli komisję nadzwyczajną w Senacie, gdzie opozycja parlamentarna ma większość. W poniedziałkowym posiedzeniu senackiej komisji brał udział John Scott-Railton, ekspert z Citizen Lab. - Mamy pewność, że senator Brejza był bardzo szeroko monitorowany - stwierdził. Dodał również, jego organizacja posiada dowody na to, że z telefonu Brejzy zostały wykradzione dane. We wtorek Marian Banaś dopytywany o to przez senatorów zapewnił, że przekaże swój telefon do zbadania Citizen Lab.