Diagnoza była dobra. Nie każdego stać na zakup własnego mieszkania, nie każdy chce wynajmować lokal na nieuregulowanym rynku prywatnym. Z pomocą miało przyjść państwo, które zadeklarowało, że zbuduje setki mieszkań na wynajem, by zaspokoić potrzeby społeczeństwa. Dla tych, którzy marzą o własnym M, przewidziano specjalną ścieżkę nazwaną dojściem do własności (z nieco wyższą opłatą miesięczną - red.). W ten sposób i jedni, i drudzy mogli czuć się usatysfakcjonowani. Tyle teoria. W praktyce okazało się, że państwo ma gigantyczne problemy ze znalezieniem odpowiednich gruntów, na których mogłyby powstać nowe osiedla. A jeśli już je znajduje, nie potrafi postawić czoła przeciwnościom. Co to za przeciwności? - (To) siła deweloperów, którzy zaczęliby przegrywać, gdybyśmy uruchomili duży program. Ich marże zaczęłyby spadać, choć one nie są już tak wielkie, jak kiedyś - tłumaczył w lipcu prezes PiS Jarosław Kaczyński w Gnieźnie. - Samorządy często dysponują dobrymi terenami, a to jest bardzo ważna sprawa. W Warszawie potknęliśmy się o to, że są tam duże tereny na Odolanach, na których można wybudować osiedle na 60 tys. mieszkań, ale one należą do kolei. I póki kolej myślała, że będzie budowała dla siebie, to było ok. Gdy się okazało, że nie dla niej, to już niekoniecznie - powiedział Kaczyński. Śpiewak nie zostawia suchej nitki na polityce rządu W te zapewnienia nie wierzy choćby warszawski aktywista Jan Śpiewak, który ostatnio w Polsat News wyśmiewał przeszkody, o których mówił Kaczyński. - Rząd miał problem, żeby przejąć działki, które należą do kolei. Z całym szacunkiem, kolej podlega rządowi. To, że Jarosław Kaczyński mówi, że przegrał z "układem deweloperskim", a potem okazuje się, że kolej nie chce przekazać tych gruntów, to znaczy, że ten układ deweloperski jest chyba w rządzie - mówił Śpiewak. Plany były ambitne, bo rząd PiS planował budowę 100 tys. takich mieszkań rocznie. Efekt? - To jest coś, co nam nie wyszło. 40 tys. mieszkań to zdecydowanie za mało, powinno być wielokrotnie więcej - przyznawał bezradnie Kaczyński. Druzgocący raport NIK Program krytykowali też politycy opozycji, a w marcu 2022 roku Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport, w którym nie zostawiła na nim suchej nitki. Przypomniała, że "rząd deklarował, że do końca 2019 roku wybuduje 100 tysięcy mieszkań - jednak do użytku oddano nieco ponad 15 tys. mieszkań, a 20,5 tys. znajdowało się w budowie (stan na koniec października 2021 r.). Głównymi przyczynami zmniejszającymi efektywność programu Mieszkanie Plus były: brak skutecznych i spójnych ze sobą rozwiązań prawnych, a także opieszałość we wdrażaniu aktów wykonawczych" - czytamy w raporcie NIK. Co ciekawe, mimo ogromnej krytyki niemal z każdej strony, program cieszy się dużym zainteresowaniem potencjalnych odbiorców. NIK podaje, że "dotychczas kierowana pomoc publiczna w tym zakresie jest niewystarczająca, co wynika ze zbyt małego udziału budownictwa społecznego czynszowego oraz spółdzielczego lokatorskiego przeznaczonego dla gospodarstw domowych o średnim i niskim poziomie dochodów". Mieszkanie Plus krytykowane, ale oblegane Sęk w tym, że liczba takich osób systematycznie się zwiększa, biorąc pod uwagę dynamicznie zmieniający się rynek nieruchomości i rynek kredytowy. Banki bardziej restrykcyjnie podchodzą choćby do wyliczenia zdolności kredytowej, która najczęściej jest o połowę niższa niż jeszcze rok temu. Na zaciągnięcie kredytu wciąż odstraszająco działa niepewność związana z wysokością stóp procentowych. Na efekt nie trzeba było długo czekać - "w lipcu udzielono o ponad 60 proc. mniej kredytów mieszkaniowych niż przed rokiem. Tak złego wyniku nie było od 12 lat, czyli od stycznia 2010 roku. Zwykły Kowalski nie ma szans na kupno mieszkania na kredyt" - pisała Monika Krześniak-Sajewicz w Biznes Interii. Problem w tym, że ludzie, którzy już nie zaciągają kredytów i nie kupują mieszkań od deweloperów, wciąż istnieją. Nie zniknęli z systemu, tylko zastanawiają się, jak w tej nowej sytuacji zaspokoić własne potrzeby mieszkaniowe. Jakie zainteresowanie lokalami z Mieszkania Plus? Jednym z kierunków ich poszukiwań jest program Mieszkanie Plus, który, jak się okazuje, cieszy się dużym zainteresowaniem. - We wszystkich lokalizacjach, w których organizowaliśmy nabory do mieszkań, chętnych było kilkukrotnie więcej niż oferowanych lokali. W ubiegłym - 2021 roku - odbyły się rekrutacje do 2,2 tysiąca mieszkań, do których aplikowało około 12 tysięcy wnioskujących - przekazała Interii Ewa Syta, z biura prasowego PFR Nieruchomości. Na dowód przedstawia dane. W Krakowie złożono ponad 2,5 tys. wniosków. W Katowicach i w Toruniu - ponad 2 tys. wniosków. W nieco mniejszych miastach, jak Radom czy Świdnik, ponad 1000 wniosków. - Co ciekawe - największym zainteresowaniem cieszyły się mieszkania oferowane w właśnie w tych miastach, gdzie odnotowano niemal 10 wnioskujących na jedno M. Ubiegający się o mieszkania najczęściej argumentują, że to dla nich szansa na przeprowadzkę z lokalu o gorszym standardzie do nowoczesnego mieszkania, zmianę wynajmującego z osoby prywatnej na bezpieczniejszą ofertę Funduszu lub po prostu szansa na uniknięcie konieczności wiązania się długoletnim kredytem hipotecznym - dodaje Ewa Syta. W Świdniku liczba chętnych na jeden lokal była najwyższa w skali kraju i wyniosła 9,5. W Radomiu było to 9 chętnych na miejsce, w Nowym Targu 7,5 chętnych, we Wrześni 6,7, a w Toruniu 6,4. Obecnie trwa weryfikacja wniosków w Zamościu i Oławie, a nabory startują w kolejnych lokalizacjach, takich jak Sianów, Zgorzelec i Nakło nad Notecią. Rekrutacja ma charakter dwuetapowy - w pierwszym samorząd wyznacza kryteria punktowe, a w drugim dochodzi do weryfikacji zdolności czynszowej w BIG i KRD. Słowem - nie można mieć zbyt niskich, ani zbyt wysokich dochodów. Jak się okazuje, takich ludzi jest naprawdę dużo. I prawdopodobnie, gdyby mieszkań było więcej, znalazłyby chętnych. "O dużym zainteresowaniu mieszkaniami na wynajem w naszych inwestycjach świadczy wysoki poziom ich wynajęcia, który sięga obecnie niemal 100 procent" - zapewnia Syta. Łukasz Szpyrka