Jest czwartek, 29 sierpnia. Od rana 30-stopniowy upał. W małej salce przy ul. Wiejskiej wynajmowanej od Kancelarii Prezydenta zbiera się kilkanaście osób. Jest szefowa KBW Magdalena Pietrzak, dwóch dyrektorów merytorycznych KBW, dwoje przedstawicieli komitetu PiS, obserwator społeczny i protokolant. Pojawia się też dziewięciu panów w garniturach. Ktoś przez okno wystawia rurę od przenośnego klimatyzatora, który straszliwie huczy. Za chwilę ktoś skarży się na ból głowy - być może z powodu hałasu, a być może z powodu wyjątkowej natury sprawy. Dziewięciu panów w garniturach to członkowie PKW, którzy mają zdecydować o przyszłości największej partii politycznej w Polsce. To nie pierwsze takie spotkanie, bo kluczowe miało miejsce 31 lipca. Wówczas jednak nie zapadł werdykt, ale kierunkowe decyzje zostały podjęte. Jak udało nam się ustalić, to na poprzednim posiedzeniu wybrano sześć wydarzeń, które zdaniem większości tego grona, przesądziły o odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS. PiS traci pieniądze. Sześć kluczowych wydarzeń Te sześć wydarzeń, jak wynika z uchwały PKW, to: prowadzenie działań promocyjnych prezesa Rządowego Centrum Legislacji przez etatowych pracowników RCL, działalność NASK polegająca na dostarczaniu analiz na zlecenie Kancelarii Premiera i CIR, nieuprawnione wykorzystanie w kampanii wyborczej materiałów zamówionych i opłaconych przez Warmińsko-Mazurski Urząd Wojewódzki, prowadzenie agitacji wyborczej podczas finansowanych ze środków publicznych pikników wojskowych pod nazwą "Silna Biało-Czerwona" w Zawichoście i Uniejowie, produkcja i emisja filmu reklamowego z udziałem ministra sprawiedliwości, event wyborczy kandydatki PiS ("Spacer po zdrowie"), sfinansowany przez Kostrzyńsko-Słubicką Specjalną Strefę Ekonomiczną SA. - Wszystko, co najważniejsze, wydarzyło się na poprzednim posiedzeniu, gdzie dyskutowaliśmy o konkretnych wydarzeniach. Wcześniej nie dyskutowaliśmy o kwotach. Te były potrzebne teraz, bo są formalnie wymagane. Wszystkie te kwoty wynikają z dokumentów - słyszymy od jednego z członków PKW. Nie jest jednak tak, że czwartkowe posiedzenie obyło się bez zgrzytów. Każde z dyskutowanych wydarzeń było oddzielnie głosowane przez członków PKW. I niemal za każdym razem wynik głosowania był taki sam - zwolennicy odrzucenia sprawozdania finansowego PiS wygrywali 5:4. Miało to wynikać z odmiennych postaw prezentowanych przez członków PKW - część uważała, że PKW nie powinna iść tak daleko w swojej kontroli i powinna ograniczać się wyłącznie do minimum, które przez lata było praktyką w tej instytucji.- To pewna konsekwencja. Bo jeśli ktoś uważa, że PKW powinna bardzo wąsko badać sprawozdanie i odnosić się wyłącznie do tego, co napisał pełnomocnik finansowy, to będzie uważał, że te wydarzenia powinny być poza obszarem naszego zainteresowania. Tacy ludzie byli przeciw - uważa jeden z naszych rozmówców z PKW.Co za tym idzie druga strona, która uważała, że PKW powinna badać sprawozdanie możliwie szeroko, chciała, by kwota nieprawidłowości była wyższa i aby wliczały się do niej także inne rzeczy. Takie wnioski składał głównie Ryszard Kalisz, o czym sam mówił później w mediach. Komisja je jednak odrzuciła jako niewystarczająco udokumentowane, argumentując, że musi operować na tym, co ma szansę obronić się później w sądzie. Wiadomo bowiem, że od decyzji PKW przysługuje skarga do Sądu Najwyższego, z czego PiS zamierza skorzystać.- Mówiłem również o Telewizji Polskiej i "Wiadomościach", chciałem żeby wyliczyć ekwiwalent reklamowy, który mi wyszedł za kampanię na poziomie 4 mln zł. Chciałem też, żeby jeszcze te pikniki 800 plus zostały doliczone, ale tych naruszeń PKW nie uwzględniła - powiedział w TVP Ryszard Kalisz. Decyzja PKW. "Przewodniczący? Zawsze w rozkroku na barykadzie" Posiedzenie PKW zostało podzielone na dwie części. W pierwszej dyskutowano i głosowano na temat wspomnianych wyżej sześciu wydarzeń, a po przerwie podjęto uchwałę o odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS. Wcześniej jednak doszło do małego incydentu. Po podjęciu uchwały jeden z członków PKW wstał i odczytał przygotowane wcześniej swoje stanowisko w tej sprawie. Uważa on, że ta uchwała odbiega od standardu badania sprawozdań, który był przez lata prezentowany przez PKW. Tym członkiem PKW był wiceprzewodniczący Wojciech Sych. Do jego stanowiska przychylili się trzej inni członkowie PKW. Czy był wśród nich przewodniczący Sylwester Marciniak? Nasz rozmówca pozostaje tajemniczy. - Przewodniczący jak to przewodniczący, zawsze w rozkroku na barykadzie - opowiada. Tymczasem to zdarzenie zapewne było "swoistym votum separatum", o którym mówił w mediach mec. Ryszard Kalisz. Zresztą, jeden z członków PKW mówił nam, że wewnątrz tego gremium zawiązało się nieformalne porozumienie, z którego miało wynikać, że w mediach na te tematy wypowiadają się wyłącznie przewodniczący i rzecznik prasowy PKW. Z ustaleń miał się wyłamywać Kalisz. - Przez większość członków PKW jest oceniany negatywnie. Zgrzytają zębami jak on się wypowiada. W mediach natomiast bryluje - opowiada nam jedna z osób związanych z PKW. - Wszystko ogarnął Ryszard Balicki na tym posiedzeniu, był bardzo dobrze przygotowany, merytoryczny, miał wszystko wyliczone. To on wykonał najwięcej pracy - słyszymy. Klucz do decyzji - sześć wydarzeń najlepiej udokumentowanych Z czego wynika ostateczny werdykt PKW? Jeden z członków tego gremium tłumaczy Interii, że członkowie oparli się wyłącznie na sześciu wydarzeniach, bo były one najlepiej udokumentowane. - Zgłoszeń było bardzo dużo, ale mogliśmy się oprzeć na tych, które były kompletne. Przyjęliśmy, że co do sześciu wydarzeń mamy przekonanie, że one naruszały zasady prowadzenia kampanii. Jednocześnie nie oceniamy pozostałych. Mówiliśmy, że nie mamy ustaleń śledczych i nie jesteśmy w stanie wszystkiego wyjaśnić, więc pozostałe sprawy powinny być przedmiotem badania przez kompetentne organy, np. prokuraturę - tłumaczy. Jak słyszymy od członka PKW w tej sprawie nie czuje on ani satysfakcji, ani niedosytu, ani ulgi. Zwraca uwagę, że cała ta kwestia musiała w końcu znaleźć swój finał. Skutek jest natomiast taki, że PKW pokazuje, że pewne formy aktywności funkcjonariuszy publicznych są niedozwolone. - Zawsze osoba pełniąca funkcje ma pewną przewagę. Tej przewagi nie można w nieskończoność zwiększać. A w tej kampanii została ona bardzo zwiększona przez wykorzystanie środków publicznych na różne sposoby - słyszymy. Co dalej? Prawo i Sprawiedliwość ma ścieżkę odwoławczą i może wystosować skargę na decyzję PKW. Sprawą zajmie się Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. Nasi rozmówcy nie chcą natomiast spekulować, jak sprawa pieniędzy dla PiS może potoczyć się dalej. Kamila Baranowska, Łukasz Szpyrka