Komorowski: Kaczyński i Bielan - mam ich w nosie
Nie jestem człowiekiem, którego będzie ustawiał Jarosław Kaczyński i pan Bielan. Mam ich w nosie pod tym względem. Nie ma tak, że mogą proponować z dnia na dzień co innego - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Bronisław Komorowski.
Konrad Piasecki: Obudził się pan z poczuciem triumfu?
Bronisław Komorowski: - Z poczuciem dobrze wykonanej pracy i satysfakcją.
Jarosław Kaczyński też mówi, że wygrał. Taki rytuał debat, prawda?
- Ja się sam nie chwalę. Powiedziałem, że obudziłem się z poczuciem dobrze wykonanej pracy...
Ale jak pan wyszedł z debaty, to...
- ...ale rozumiem, że pan Jarosław Kaczyński musi twierdzić, że wygrał. Zostawiam ocenę państwu i ekspertom.
Pan nie mówi: "wygrałem"? Pan nie mówi: "byłem lepszy"?
- Jestem zadowolony, bardzo nawet zadowolony z tego, co miało miejsce wczoraj - zarówno z punktu widzenia efektów politycznych, ale przede wszystkim z tego, że była to okazja do pokazania debaty, która jednak ujawniła parę istotnych różnic, ale - na czym mi szczególnie zależało - wskazała parę obszarów możliwej współpracy.
A uważa pan, że przed drugą debatą czy w czasie drugiej debaty należy coś zmienić w jej formule? Czy ta formuła była idealna?
- Ta formuła była taka, jaką wymusił sztab PiS-u. Dlatego że... pragnę przypomnieć, że poprzednio pan Jarosław Kaczyński w ogóle nie chciał uczestniczyć w debacie sam na sam ze mną i parę razy był nieobecny na debatach w szerszej formule. Ja, raz jeden jedyny zgodziłem się na formułę, którą wymusił PiS i telewizja publiczna PiS-owska. I wczoraj miało miejsce to samo. Ja rozumiem, że pan pije do interakcyjności.
Kto twoim zdaniem wygrał debatę?
Interakcji, bo mam wrażenie, że najciekawiej robiło się wtedy, gdy panowie zaczynaliście wymieniać między sobą poglądy.
- Ja się w tym w pełni zgadzam z panem, tylko tyle, że jeżeli pan Bielan...
Ja rozumiem, że formuła, że trudne negocjacje...
- ...że się nie zgadza na żadną debatę, bezpośrednie rozmowy między kandydatami...
Ostatni, który to powiedział, to był Sławomir Nowak.
- Nie, nie... A po dwóch dniach zmienia zdanie, to ja bardzo przepraszam, ale ja nie jestem człowiekiem, którego będzie ustawiał Jarosław Kaczyński i pan Bielan. Więc oczekuję od nich jakiejś elementarnej konsekwencji.
Jeśli dzisiaj zaproponują...
- ...mam ich w nosie, proszę pana, pod tym względem. Nie ma tak, że mogą proponować z dnia na dzień co innego.
Ale to nie z dnia na dzień. Mówimy o środzie. Czyli pytań nie?
- A pytanie... to niech sobie rozmawiają sztaby, ale na takie traktowanie, że jeśli Jarosław Kaczyński chce, to ja muszę, a jak ja się zgadzam, to on może albo nie może - nie ma mowy o takiej rozmowie.
"Mam ich w nosie"? A zgoda buduje, panie marszałku.
- Tak, tak.
Buduje cały czas?
- Tak, buduje. Ale to na tym polega, że ja się właśnie cały czas zgadzam na ich formułę.
Zgoda buduje, a Tusk rujnuje... zgodę?
- Nie, proszę pana.
Jeśli mając na ustach hasło o zgodzie, mówi, że Jarosław Kaczyński zrobi wszystko dla zdobycia władzy, że jest kłamcą, że się przebiera za owieczkę... Czy to są wszystko hasła, pod którymi pan się podpisuje?
- Nie, wie pan... Ja się zgadzam i będę się zgadzał ciągle na dyskusję, bo uważam, że ona może posuwać sprawy Polski, ale na tego rodzaju - no powiedziałbym - na nieeleganckie zachowywanie się w stosunku do mnie ze strony sztabu Kaczyńskiego się nie zgadzam.
Ale ja nie mówię teraz...
- Nie, ale ja mówię o czymś bardzo poważnym.
Ja nie mówię teraz tylko o debatach.
- Jak ja mówię, jak się zgadzam... Jeżeli jest tak: ja się zgadzam na debatę, a pan Jarosław Kaczyński mówi, że on nie przyjdzie, to jest przez niektóre stacje telewizyjne kasowany program. Tak było, pan dobrze to pamięta.
No bo ciężko prowadzić debatę, jak nie ma drugiego kandydata.
- A jeżeli Jarosław Kaczyński... ma być debata taka czy inna, to ja mam się ciągle zgadzać na zmienne nastroje pana Jarosława Kaczyńskiego i jego sztabu? No to jest niepoważne.
Za chwilę pan powie, że pan w środę też nie siądzie do debaty, bo już ta wystarczyła.
- Nie, już powiedziałem, że siądę. Tylko po prostu jest to według mnie jakieś niepoważne traktowanie poważnych spraw.
Co z tym Tuskiem, który o Jarosławie Kaczyńskim mówi tak ostre rzeczy?
- Jakie "ostre"? Jakie "takie"?
No że zrobi wszystko dla zdobycia władzy, że jest kłamcą. To są poważne oskarżenia polityczne.
- To, że jest kłamcą, zostało udowodnione przed sądem. Jarosław Kaczyński za kłamstwo mnie przeprasza. Co prawda, po cichutku, żeby nikt tego specjalnie nie zauważył, ale formalnie, zgodnie z wyrokiem, musiał przeprosić.
Czyli pan też dzisiaj mówi, że zgoda buduje, a Kaczyński jest kłamcą?
- To powiedział sąd. Sąd jest od tego, żeby wyrokować w takich sprawach.
Sąd powiedział, że musi sprostować. Od stwierdzenia, że trzeba coś sprostować, do powiedzenia, że jest się kłamcą, jest jednak pewien obszar niedopowiedzenia.
- To co - pan Jarosław Kaczyński mówił prawdę, tylko tyle że musi ją sprostować? No można i tak. Rozumiem, że pan uważa, że należy Jarosława Kaczyńskiego traktować na jakiś ekstra zasadach, że nawet jak kłamie, to znaczy, że mówi, że się pomylił?
Nie, tylko uważam, że jeśli się mówi, że zgoda buduje, to należy szukać wspólnoty.
- A ja proponuję nie kłamać, nie budować polityki opartej o kłamstwo i wtedy nie trzeba się ani przepraszać, ani ciągać po sądzie.
Czyj to pomysł z tymi pięciuset dniami spokoju? Pański czy Donalda Tuska? Razem wymyśliliście?
- Życia, bo tyle jest do wyborów parlamentarnych. Ale to jest pięć lat kadencji prezydenckiej. Zgoda, pokój polityczny jest potrzebny do budowania w ciągu całych pięciu lat.
Pan wie, że trochę to pobrzmiewa generałem Jaruzelskim z '81 roku. On też prosił, tyle że o sto dni spokoju.
- Tylko jednocześnie sam wprowadził czołgi na ulice.
Właśnie obawiam się, żeby nie było powtórki.
- Tu raczej wojnę wywołał obóz Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Leppera i Romana Giertycha.
Panie marszałku, trzy rzeczy, które zrobicie w ciągu tych pięciuset dni? Trudnych reform, które przeprowadzi marszałek, prezydent już wtedy Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk.
- Po pierwsze będzie to odbudowa terenów zniszczonych przez powódź. To jest najważniejsze i na to najbardziej Polacy czekają. Po drugie to będzie rozpoczęcie procesu wycofywania z Afganistanu. Po trzecie, w moim przekonaniu, powinno to być pięćset dni poświęcone na złapanie kompromisu w sprawie służby zdrowia i właśnie reformy służby zdrowia.
Tylko, że to nie są trudne reformy. Służba zdrowia - trudna. Odbudowa terenów powodziowych, wycofanie wojsk z Afganistanu - to są rzeczy oczywiste i łatwe.
- Tylko na nie trzeba znaleźć sporo pieniędzy i mieć odwagę podjęcia decyzji o wycofaniu polskich żołnierzy z Afganistanu, której do tej pory nikt nie miał. To nie jest reforma, to jest decyzja, ale bardzo trudna i potrzebna Polsce. Natomiast reforma służby zdrowia, gdyby była łatwa, to mielibyśmy już inne szpitale, inną służbę zdrowia od paru lat, a niestety mają zablokowaną reformę od paru lat.
A propos Afganistanu - czy, gdy polscy żołnierze są de facto na wojnie, gdy walczą i giną, czy w oficjalnym dokumencie powinno pojawiać się zdanie, że zadania ich przerastają, a wrogowie rosną w siłę?
- To są przykre fakty.
Pytanie czy trzeba wypowiadać je głośno?
- Pytanie czy warto było je zamieszczać na stronie internetowej.
Warto było?
- Wszyscy o tym wiedzą, że są to tezy do dyskusji. Taka była dyskusja na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Dyskusje się także troszeczkę prowokuje, dając ostre tezy.
Tylko, że to dobrze takie ostre tezy napisać w jakiejś formule, która jest zamknięta dla świata.
- Uważałem, że pan generał nie powinien publikować tego na stronie internetowej. Aczkolwiek on pewnie miał swoją rację. Mówił, że jak dałem 10 osobom te tezy, w tym politykom opozycji, to na sto procent i tak one wyjdą na zewnątrz.
Po tym, co napisał generał Koziej, nie stracił szansy na nominację?
- Nie, absolutnie.
Pozostanie szefem BBN, jeśli pan wygra?
- Napisał prawdę, smutną, bolesną prawdę, o której mówią wszyscy wyżsi dowódcy w Afganistanie, amerykańscy, angielscy i polscy.
Jest pan już umówiony z Aleksandrem Kwaśniewskim na wspólną konferencję?
- Nie, nie jestem.
A chciałby pan jego poparcia?
- Każde poparcie mnie cieszy, szczególnie w tej sytuacji, która jest, kiedy jest walka o głosy wyborców, których kandydaci nie przeszli do drugiej tury, ale nie umawiałem się w tej sprawie.