Rozmowę podzielono na trzy bloki tematyczne: sprawy społeczne, gospodarka i polityka zagraniczna. Pytania politykom zadawały dziennikarki ze stacji TVP, TVN oraz Polsat News. Telewizję publiczną reprezentowała Joanna Lichocka, TVN - Monika Olejnik, a Polsat News Magdalena Sakowska. Starcie kandydatów nie miało jednak charakteru otwartego, ponieważ Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński nie mieli możliwości zadawania sobie pytań nawzajem. Społeczeństwo Kandydaci w pierwszej rundzie odpowiadali na pytania dotykające kwestii społecznych, w tym, m.in. legalizacji związków osób tej samej płci, rozdziału Kościoła od państwa i metody in vitro. - Nie należy zaglądać zbyt daleko w prywatność życia ludzkiego - tak Bronisław Komorowski (PO) odpowiedział na pytanie o legalizację związków osób tej samej płci. Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny - podkreślił zaś Jarosław Kaczyński (PiS). Podczas telewizyjnej debaty prezydenckiej obaj kandydaci pytani byli, co by zrobili gdyby pełniąc funkcję prezydenta na ich biuro trafiła ustawa legalizująca związki osób tej samej płci, dające możliwość wspólnego rozliczania podatku, dziedziczenia, ale w takiej ustawie wyraźnie byłoby zapisane, że takie związki to nie są małżeństwa, a osoby będące w tych związkach nie mają prawa do adopcji dzieci. - Jest wtedy pytanie, czy warto jest tworzyć nową ustawę. Na bazie polskiego prawa, obecnie obowiązującego, jest możliwość dziedziczenia, możliwość opieki nad osobami żyjącymi w tego typu związkach, które nie są związkiem małżeńskim - powiedział Komorowski. Jak oświadczył, nie wyobraża sobie, by w Polsce na biuro prezydenta wpłynęła kiedykolwiek ustawa umożliwiająca adopcję dzieci przez związki osób tej samej płci. Czym innym jest potrzeba stworzenia możliwości życia razem i opiekowania się sobą, także dziedziczenia, a czym innym pójście w kierunku zapisów dotyczących tradycyjnego modelu małżeństwa - podkreślił marszałek. Jak mówił kandydat PO, trzeba być przyzwoitym w stosunku do każdego i "nie należy zaglądać zbyt daleko w prywatność życia ludzkiego". - Ale można rozwiązywać sytuacje osób będących w tego typu związkach przyzwoicie, na bazie istniejącego prawa - dodał. Zaznaczył, że jeśli okazałoby się, że "czegoś brakuje i pewne mechanizmy są niedopracowane", to - zdaniem Komorowskiego - warto taką ustawę przeprowadzić, w imię przyzwoitości politycznej". - Nie należy tego mylić z problemem małżeństw, adopcji i innych zjawisk, które są ograniczone do małżeństwa osób różnej płci - powiedział marszałek Sejmu. - Konstytucja mówi wyraźnie, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, a różnego rodzaju próby obchodzenia tego nie powinny być przyjmowane, bo to jest w gruncie rzeczy łamanie prawa - odpowiedział na to pytanie krótko Kaczyński. Kandydaci byli także pytani, na ile opowiadają się za wyraźnym rozdziałem Kościoła od państwa. Kaczyński podkreślał, że stosunki między Kościołem a państwem uregulowane są na podstawie konstytucji przez konkordat i odpowiednie ustawy. Oświadczył, że nie widzi żadnych powodów, żeby to mogło być podważane. W kwestii in vitro kandydat PiS tłumaczył: - Rozumiem tragedię ludzi, którzy dzieci mieć nie mogą (...) Z jednej strony trzeba brać interesy tych ludzi, a także opinię ludzi, którzy nie traktują zarodka jak człowieka. Ja jestem katolikiem i uważam, że zarodek jest człowiekiem. Materiał dzięki uprzejmości TVP1 - Nie tylko rozumiem problem ojcostwa, ale także 5 razy zostałem ojcem. Jestem osobą, która jako ostatnia chciałaby pozbawić rodziców nie mogących mieć dzieci tego szczęścia - mówił Bronisław Komorowski. - Nie można nakazać stosowania tej metody, ale nie można też innym zabierać nadziei. Tu każdy powinien się kierować swoim sumieniem - argumentował kandydat PO. - Byłem zawsze, jestem i będę za życiem. Nikomu nie odmówię prawa do szczęścia. Katolik musi sam decydować. Nie wiem, czy bym się zachował heroicznie w takiej sytuacji. Jako polityk nie mogę odmówić ludziom tego prawa - podsumował. - Polityka społeczna musi polegać na tym, żeby państwo nie odwracało się tyłem do obywatela. Widziałem premiera Tuska, jak tłumaczył na wałach, że to powodzianie są winni, że wybrali złego wójta (...). Musimy się odnosić do rzeczywistości. Polska jest jedna, nie powinno się jej dzielić. Państwo musi prowadzić więc bardzo aktywną politykę społeczną - mówił w podsumowaniu rundy "Społeczeństwo" Jarosław Kaczyński. - Nie ma Polski A i B. Jest jedna Polska. Liczy się praktyka dbałości o słabszych, dlatego z dumą mogę mówić, że udało się zwiększyć najniższe pensje i tylko przez rozwój gospodarczy możemy zmierzać do wyrównania szans. Tylko wspólne działanie może przynieść Polsce rozwój. Na fundamencie wolności i solidarności możemy rozwiązywać sprawy polskie - podsumował Bronisław Komorowski. Gospodarka W tej rundzie politycy odpowiadali na pytania dotyczące podniesienia wieku emerytalnego, likwidacji przywilejów emerytalnych i negocjowanej przez Donalda Tuska umowy gazowej z Rosją. - Bronisław Komorowski uważa, że w Polsce nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego. W ocenie Jarosława Kaczyńskiego prywatyzacja polskiego majątku poprzez fundusze emerytalne może oznaczać w przyszłości niebezpieczeństwo dla polskich emerytur. Kandydaci na prezydenta byli pytani podczas niedzielnej debaty o to, czy wiek emerytalny w Polsce należy podwyższyć. Odpowiadając na to pytanie Bronisław Komorowski stwierdził, że nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego. - Można stworzyć możliwość wyboru - na przykład łącznie z wyższą emeryturą. Nic na siłę - dodał Komorowski. Ocenił, że Polska nie ma problemu podwyższania wieku emerytalnego. Według niego, dotyczy on krajów, które przeżywają głęboki kryzys gospodarczy. - My zdołaliśmy uratować polski wzrost gospodarczy. Byliśmy w zeszłym roku jedynym krajem w Europie, który miał dodatni wzrost gospodarczy. W tym roku mamy ponad 3-procentowy. Udało się uchronić Polskę przed kryzysem - mówił Komorowski. - Jak Polska by wyglądała, gdybyśmy zrealizowali oczekiwania opozycji PiS-owskiej, żeby wydać więcej pieniędzy. Byśmy byli dzisiaj Grecją. Ale jesteśmy na szczęście Polską, krajem, który cały czas się rozwija i to coraz szybciej - dodał. Zdaniem Komorowskiego, nie ma sensu straszyć Polaków wizją koniecznych oszczędności. - Udało nam się poprzez uniknięcie niedobrych propozycji opozycji uratować polski wzrost gospodarczy. I teraz trzeba go umocnić - powiedział. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego dzięki obniżkom podatków, które wprowadził rząd PiS, Polska mogła uniknąć kryzysu. - Gdyby Platforma Obywatelska potrafiła w 2008 roku wydawać środki z funduszy europejskich - i nie wydała tylko 1 mld zł (...) - to nasza sytuacja byłaby jeszcze lepsza. Te wyniki byłyby jeszcze bardziej imponujące na tle europejskim - dodał. Kandydat PiS na prezydenta ocenił, że "nie wszystkie rozwiązania związane z funduszami emerytalnymi są właściwe". - W szczególności bardzo ryzykowne są te plany, które snuje polski rząd, jeżeli chodzi o prywatyzację. Również części polskiego majątku, na razie jeszcze państwowego, poprzez te fundusze (emerytalne - red.). To naprawdę może w przyszłości stworzyć różnego rodzaju bardzo poważne niebezpieczeństwa dla polskich emerytur - podkreślił. Zaznaczył, że "Polki mają prawo pracy do 65 roku życia, a nie obowiązek ". Kandydaci byli pytani, czy są zwolennikami negocjowanej umowy gazowej z Rosją w sytuacji, kiedy Polska może być potęgą jeśli chodzi o wydobycie gazu łupkowego. - Jeśli się okaże, że jest gaz w wielkich ilościach, będziemy wszyscy szczęśliwi (...), ale trzeba mieć świadomość, że to dopiero za parę miesięcy będzie zakończony pierwszy odwiert - powiedział Komorowski. Dlatego - jego zdaniem - należy równolegle prowadzić negocjacje z dostawcami gazu klasycznego i "budować szanse na pozyskanie gazu łupkowego". - Jak się okaże, że jest jedno i drugie, to musimy zrobić to, co zrobili Niemcy: mieć możliwość renegocjacji umowy ze stroną rosyjską, albo będziemy mieli szansę jej niepodpisywania" - mówił kandydat PO. Przekonywał, że trzeba mieć "elastyczne relacje z Rosją". Zapewnił, że jeśli się okaże, że w Polsce jest gaz łupkowy w wystarczającej ilości, to rząd na pewno zadba o to, aby "sprzedaż zgody na eksploatację obwarować wystarczającymi przepisami i decyzjami, które by dawały naszemu budżetowi duże zyski". Z kolei zdaniem Jarosława Kaczyńskiego podpisywanie umowy gazowej z Rosją, sięgającej 20 lat w przyszłość, jest ryzykowne, bo - jak mówił - wiele w tym czasie może się zmienić. - Nawet gdyby tego gazu łupkowego nie było, ja byłbym przeciwnikiem podpisywania tak długotrwałych umów i w ogóle dziwię się, że rząd, obecna władza tego rodzaju rozwiązanie bierze pod uwagę - mówił kandydat PiS. Zaznaczył, że ważne jest, by Polska miała z gazu łupkowego "rzeczywiste korzyści". - Ale przede wszystkim musimy pamiętać o kwestiach bezpieczeństwa i tych spraw nie wolno zaniedbywać, nie wolno iść w jednym określonym tylko kierunku, bo już wielu się przekonało, że to jest niebezpieczne - podkreślił. Podsumowując blok tematyczny dotyczący gospodarki, Kaczyński powiedział, że - jako prezydent - będzie robił wszystko, by popierać polski kapitał. - Chodzi o to, by zamiast jakiejś komisji (Janusza) Palikota rzeczywiście ułatwić zakładanie przedsiębiorstw ich funkcjonowanie i ich nie prześladować - mówił. Komorowski mówił, że poprzedni rząd nie potrafił wykorzystać w stopniu wystarczającym wzrostu gospodarczego. - Nam się udało pomimo kryzysu w całej Europie uratować wzrost gospodarczy, dzisiaj go rozwijamy - mówił. Zdaniem kandydata PO, obecnie trzeba się skoncentrować na podtrzymaniu procesów rozwoju wzrostu gospodarczego. Materiał dzięki uprzejmości TVP1 Polityka zagraniczna W trzeciej rundzie politycy odpowiadali na pytania dot. polskiej armii i polityki, jaką należy podjąć wobec Białorusi. - Białoruś to jest bardzo trudny problem. Nie można podejmować decyzji, które mogą stworzyć wrażenie, że twardość Białorusi jest traktowana jako skuteczna siła nacisku. (...) Wiem, że z tego rodzaju reżimami rozmowa ma sens tylko wtedy, gdy dysponuje się argumentami zarówno typu naciskowego, jaki argumentami typu "zachętowego". To wielki problem. My musimy chronić Polaków na Białorusi - mówił Jarosław Kaczyński. - To jest sprawa, o której warto rozmawiać także z Moskwą. Jeżeli będziemy mieli tutaj (w Polsce-red.) prezydenta Miedwiediewa, a ja będę prezydentem, to z całą pewnością tę kwestię postawię - podkreślił. - To niebywały pomysł polityczny, żeby z Moskwą rozmawiać o Białorusi. Zupełnie się z tym nie zgadzam - odpowiadał na to Komorowski. Zaznaczył, że jest to sprzeczne z polskimi interesami. - To jest tak, jakby Białorusini mieli rozmawiać o sprawach Polski z Rosją czy z Berlinem - dodał. - Trzeba się szanować w polityce zagranicznej. Polska ma swoje miejsce w świecie zachodnim. Polska musi się integrować w Europie, bo to jest nasz interes. Polska powinna budować jak najlepsze relacje z sąsiadami, stawiać na pojednanie. Tak jak się to udało z Niemcami, częściowo z Ukrainą. Tak powinno się udać z Rosją - podsumował kandydat PO. Kwestia katastrofy smoleńskiej Kandydaci PO i PiS na prezydenta odpowiadali na pytania, czy polski rząd zrobił wszystko, aby wyjaśnić katastrofę smoleńską, co jeszcze powinien w tej sprawie zrobić prezydent i kto zostanie po wyborach szefem BBN. Kaczyński - który odpowiadał jako pierwszy - podkreślił, że od początku był zwolennikiem takiego rozwiązania, które prowadziłoby do zwrócenia się na podstawie konwencji chicagowskiej do Rosji o przekazanie śledztwa. - Rosja nie miała obowiązku przekazać (śledztwa), ale to zwrócenie się w moim przekonaniu było absolutnie konieczne albo przynajmniej skorzystanie z porozumienia z 1993 roku, czyli śledztwa wspólnego - zaznaczył kandydat PiS. Zapowiedział, iż będzie zabiegał jako prezydent, żeby w tym kierunku jednak pójść. - To, co w tej chwili się dzieje, w żadnym przypadku nie może być satysfakcjonujące - ocenił prezes PiS. Zapewnił, że nie chce ze sprawy katastrofy czynić problemu w kampanii wyborczej. - Ale jeżeli pani (Monika Olejnik) była łaskawa mnie o to zapytać, to chcę to bardzo mocno podkreślić, że mamy tutaj do czynienia z sytuacją, w której jest coraz więcej różnego rodzaju wątpliwości, postępy tego wszystkiego są naprawdę niewielkie, nie otrzymujemy potrzebnych materiałów - wymieniał Kaczyński. - Ta sprawa w najwyższym stopniu - można to tak określić, i to jest określenie dosyć łagodne - kuleje - dodał. W jego ocenie, "to jest kwestia polskiego honoru, bo to jest największa tragedia - jak to uchwalił Sejm i Senat - po 1945 roku, gdyż zginął prezydent RP i wielu ludzi znaczących w polskim życiu publicznych z bardzo różnych opcji". Dopytywany, co konkretnie jako prezydent będzie chciał w tej sprawie wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, Kaczyński powiedział, że będzie mógł się zwrócić do rządu o podjęcie odpowiednich działań. Natomiast - jak mówił - co rząd w tej sprawie postanowi, to już będzie kwestia negocjacji. - Mam nadzieję, że weźmie pod uwagę głos prezydenta - podkreślił. Kandydat PiS powiedział, że nie potrafi poinformować w tej chwili, kto będzie szefem BBN, ponieważ nie wygrał jeszcze wyborów. "Jak wygram, to się nad tym zastanowię" - zapowiedział Kaczyński. Natomiast Komorowski podkreślił, że w katastrofie smoleńskiej zginęło bardzo wiele osób ważnych z punktu widzenia funkcjonowania państwa, zginęli ludzie z wszystkich środowisk politycznych, także i jego przyjaciele. - Wydaje mi się, że państwo polskie zrobiło wszystko, co powinno, aby sprawę wyjaśnienia okoliczności katastrofy, także jej skutków, jakoś zbadać i uzyskać odpowiedzi - ocenił. Mówił, że nie tylko strona rosyjska prowadzi śledztwo, bo śledztwo prowadzi także polska niezależna prokuratura. - I trzeba dać szansę i Rosjanom, ale przede wszystkim dać szansę na zbadanie wszystkich okoliczności przez prokuraturę polską. Nie można budować atmosfery nieufności do dwóch prokuratur jednocześnie i rosyjskiej i polskiej, bo w końcu komu uwierzymy, tak nie wolno postępować - mówił kandydat PO. Jego zdaniem, katastrofa smoleńska "jest tylko cząstką, istotną, ale cząstką relacji polsko-rosyjskich". - Ja mogę powiedzieć z zadowoleniem, że pan prezydent Rosji (Dmitrij) Miedwiediew przyjął moje wstępne zaproszenie - które powinno być potwierdzone po wyborach przez każdego prezydenta, bez względu kto nim zostanie - do kraju, co jest bezprecedensowym, od dłuższego czasu oczekiwanym wydarzeniem - mówił Komorowski. Według niego, to będzie odpowiednie miejsce także do rozmawiania o katastrofie smoleńskiej. - Ale warto rozmawiać z Rosjanami także o perspektywie dalszej - ocenił kandydat PO. Która - jak zaznaczył - "powstaje po przełamaniu kłamstwa katyńskiego, po spotkaniu premierów w Katyniu, atmosferę, która powstała także w wyniku działań i zaangażowania strony rosyjskiej po katastrofie smoleńskiej. - Tę atmosferę trzeba umocnić i iść w kierunku przyszłości relacji z Rosją - mówił Komorowski wymieniając m.in. umowę o wymianie młodzieży, współpracę kulturalna, pogłębienie współpracy gospodarczej. Poinformował też, że w wypadku jego zwycięstwa w wyborach, gen. Stanisław Koziej pozostanie szefem BBN. Finał Jarosław Kaczyński: "Jako kandydat na prezydenta, chcę zdeklarować, że chciałbym być prezydentem wszystkich Polaków. Będę dbał o ochronę miejsc pracy, prawa pracy; żeby ceny były właściwe i Polacy mieli takie same dopłaty do hektara. Jeżeli chodzi o seniorów będę bronić praw i funduszy emerytalnych przed zabiegami prywatyzacyjnymi. Jeśli chodzi o inteligencję będę zabiegał o większe fundusze na polska kulturę i naukę. Młodzież spotyka się ze szklanym sufitem. Młodzi ludzie po studiach nie mają żadnej pracy. Będę zabiegał, by Polska była narodem, społeczeństwem, a nie by obowiązywała zasada, że każdy radzi sobie sam, że kto silniejszy, ten lepszy." Bronisław Komorowski: "Wbrew sporom, jakie toczymy, ta debata wskazała kilka bardzo istotnych kwestii. Nie rozmawialiśmy jednak o służbie zdrowia, choć paradoksalnie widzę w tym szansę na współpracę. Czas przerwać te niepotrzebne wojny, a czas zacząć pracować i budować. Te 5 lat spokoju po prostu się Polakom należy." Materiał dzięki uprzejmości TVP1