Niedziela była kolejnym dniem nierównej walki służb, żołnierzy i wolontariuszy ze skutkami intensywnych opadów deszczu. Piętrząca się w rzekach woda przedzierała się przez zapory i zalewała kolejne miejscowości. Jak poinformowała Państwowa Straż Pożarna w ciągu ostatniej doby odnotowano ponad 15 tysięcy interwencji związanych z podtopieniami. Najwięcej w województwie śląskim - 6255, dolnośląskim - 5360 i opolskim - 1178. Powódź w Polsce. Dramatyczne sceny w Głuchołazach, Nysie i Kłodzku Od samego rana samorządowcy z kolejnych miast informowali o podnoszącym się szybko wzrastającym poziomie wody i wdzieraniu się jej do miejscowości. We wczesnych godzinach porannych woda w rzece Biała Głuchołaska przelała się przez wały na wysokości mostu tymczasowego. Natychmiast zalane zostały ulice w tym miejski rynek. - W tej chwili sytuacja jest bardzo poważna. Niestety, część osób wydaje się, że nie rozumie powagi i skali zagrożenia. Apeluję do wszystkich mieszkańców o ewakuację na wyżej położone tereny. Toniemy - mówił burmistrz Głuchołaz Paweł Szymkowicz. Urząd miasta poinformował, że w mieście nie ma dostępu do energii elektrycznej. Nie działają także telefony stacjonarne. W podobnej, dramatycznej sytuacji znaleźli się także mieszkańcy Nysy Kłodzkiej i samego Kłodzka. Już o godzinie 7 lokalne służby informowały, że poziom wody sięga prawie 6,5 metra, czyli przekracza ten z "powodzi stulecia" z 1997 roku. Występująca z rzeki woda zaczęła wdzierać się do kamienic. - Zalewane są ulice te najniżej położone m.in. ul. Skośna, Malczewskiego, Chełmońskiego. Mieszkańcy są zachęcani do ewakuacji - mówiła młodszy aspirant Natalia Przytarska, oficer prasowa Powiatowej Komendy Państwowe Straży Pożarnej w Kłodzku. Obecnie mieszkańcy Kłodzka oczekują kolejnej, drugiej fali powodziowej, która ma nadejść w ciągu najbliższych godzin. Jak mówił obecny na miejscu reporter Polsat News Stanisław Wryk, "dla Kotliny Kłodzkiej kluczowe będą najbliższe godziny, nadchodząca noc. Wszystko wskazuje na to, że dzisiaj zdecydują się losy mieszkańców". Powódź w Polsce. Lądek-Zdrój odcięty od świata Tragiczny obraz ukazał się po wycofaniu się wody z ulic Lądka-Zdroju. Infrastruktura miejska w wielu miejscach jest kompletnie zniszczona. Na ulicach leżą tysiące połamanych konarów, elementy blachy i wszystko co przyniósł ze sobą żywioł. O tym, w jak beznadziejnej sytuacji znaleźli się mieszkańcy miejscowości, na antenie Polsat News mówiła Karolina Sierakowska, dyrektor miejscowego centrum kultury. - Nie tylko woda była koszmarem, ale i to co z nią spłynęło. To jest niewyobrażalne, jak drzewa i inne przedmioty, spływające wezbraną, a małą na co dzień rzeką, mogą spowodować, że miasto przestało istnieć w tej formie, którą znaliśmy - relacjonowała. Równie tragiczne informacje przekazał także burmistrz miasta Tomasz Nowicki, który podkreślił, że Lądek-Zdrój jest "odcięty od świata", a jego rozmowa z telewizją Polsat News możliwa jest wyłącznie dzięki agregatowi prądotwórczemu. - Przeżyłem powódź w 1997 roku i czegoś takiego, jak dzisiaj, nie widziałem. Jesteśmy bez prądu i gazu. W mieście ulatnia się gaz. Potrzebujemy pomocy. Walczymy kolejną dobę, ciągniemy resztką sił. Potrzebujemy jedzenia i picia - apelował. Niestety powódź w mieście przyniosła także co najmniej jedną ofiarę śmiertelną. - Jedną ofiarę na pewno możemy już potwierdzić, ale nie wiemy, jak wygląda sytuacja w miejscach odciętych od naszego miasta - mówił Nowicki. Pogoda. Donald Tusk o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej W związku z ciągle pogarszającą się sytuacją w południowo-zachodnich regionach kraju premier Donald Tusk polecił przedstawicielom rządu przygotowanie rozporządzenia Rady Ministrów o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. Na poniedziałek zwołane zostało także nadzwyczajne posiedzenie rządu, które rozpocznie się o godzinie 9:00. Decyzję premiera na antenie Polsat News tłumaczył minister infrastruktury Dariusz Klimczak. - Decyzja zapadła. Zostanie przygotowane rozporządzenie Rady Ministrów, dotyczące wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. To usprawni wszelkiego rodzaju działania, szczególnie przy usuwaniu skutków klęski żywiołowej. Będzie można między innymi szybciej dostarczać pomoc materialną - stwierdził. Wcześniej szef rządu przekazał, że wydał ministrowi finansów i ministrowi ds Unii Europejskiej polecenie, dotyczące znalezienia środków finansowych na pomoc dla osób poszkodowanych przez powódź. "Zleciłem ministrowi finansów przygotowanie środków na pomoc doraźną i usuwanie skutków powodzi. Minister ds Unii Europejskiej wystąpi o pomoc europejską. Nie zostawimy nikogo samemu sobie. Ministra obrony poprosiłem o skierowanie na tereny zagrożone dodatkowych sił" - napisał na platformie X. Zgodnie z przepisami prawa pomoc doraźna może wynieść do 6 tysięcy złotych. Zaś w przypadku finansowania remontów domów i mieszkań mowa nawet o 200 tysiącach złotych. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!