- Moim najważniejszym, najmocniejszym pragnieniem i marzeniem jest to, żebym wiedział, że ta piątka maleństw będzie dorastała w kraju, gdzie będzie mniej nienawiści, łajdactwa, mniej agresji. Żeby to codzienne życie, które niewiele ma wspólnego z wielką polityką, to nie było życie wśród ludzi, którzy nie mogą na siebie patrzeć - mówił Donald Tusk. Lider PO dodał, że nawet w czasie stanu wojennego w latach 80. miał poczucie, że "jest mniej opresji i jadu w polityce niż w tej chwili". - Jak ktoś ukradł, jak ktoś skrzywdził kogoś, jak ktoś złamał prawo, złamał konstytucję, będzie go czekał uczciwy proces i jak będzie trzeba uczciwa odsiadka - powiedział Tusk. "Oni będą siedzieć" Lider PO - w nawiązaniu do słów o ukaraniu winnych - był pytany, czy uruchomiony zostanie Trybunał Stanu dla osób, "które na to zasługują". - Trybunał Stanu to jest pieszczota, oni będą siedzieć, a nie że odbierze im się prawo kandydowania - odparł Tusk. W kontekście ewentualnej wygranej w wyborach parlamentarnych i koniecznych sojuszy politycznych w celu zapewnienia odpowiedniej większości, lider PO mówił, że ma nadzieję, iż "w tych sprawach fundamentalnych, tych które domagają się albo Trybunału Stanu, albo sądu i prokuratora, będzie mógł liczyć także na inne partie polityczne z dzisiejszego obozu demokratycznego". "Kurski? Na to są paragrafy" Tusk mówił, że nawet NIK pod kierownictwem Mariana Banasia przygotowała materiały na kilkadziesiąt procesów karnych, a nie Trybunał Stanu. - No taki Kurski, (...) można powiedzieć, że on działa nieustannie czy działał na niekorzyść swojej spółki. Na to są paragrafy, nie trybunały stanu - powiedział Tusk. Mówił, że nie ma żadnych wątpliwości, że "media publiczne w rękach PiS-u tak naprawdę zajmują się działalnością przestępczą". - Bo szerzenie kłamstwa, nienawiści i pogardy w przestrzeni publicznej przez media publiczne moim zdaniem jest polityczną zbrodnią, ale też w sensie karnym, procesowym też jest to łamanie w sposób oczywisty przepisów począwszy od zasad konstytucyjnych - powiedział Tusk. Plan na pierwsze 100 dni Z sali skierowano do Tuska pytanie, jak zamierza "posprzątać bałagan po PiS-ie". - My nie mamy czasu, żeby pięć lat czy cztery lata zajmować się sprzątaniem po PiS-ie. Nie chcę tutaj epatować jakimiś tajemnicami, ale robię to w dyskrecji, pracuje duży zespół ludzi; ja nazywam ten zespół roboczo "Sto dni". Będziemy mieli do wyborów przygotowaną rozpiskę na każdy dzień po wyborach, w ciągu stu dni wszystko będzie wyczyszczone, ja przed wyborami publicznie przedstawię ten harmonogram stu dni (...). Te sto dni musi wystarczyć, żeby te najbardziej bulwersujące złogi z tej stajni Augiasza usunąć - powiedział Tusk. Dodał, że nie trzeba będzie ustaw, by usunąć złe decyzje rządu PiS. - Siła w polityce nie jest wadą, ja nie mam żadnych wątpliwości, że będzie potrzebna siła. Jeśli chcemy mieć sprawny, efektywny rząd, także rząd i władzę, która jest zdolna wyczyścić bałagan po PiS-ie, to oczywiście siła jest absolutnie niezbędna. Tak, ja chcę zbudować bardzo silną władzę, ja chcę zbudować bardzo silną partię, ja chcę dysponować taką siłą, która pozwoli nam ten porządek zrobić - mówił Tusk. "Pomóżcie kontrolować te wybory" Lider PO był też pytany o to, jak zabezpieczyć przyszłoroczne wybory parlamentarne. - Jeśli chcecie naprawdę na serio uczestniczyć w tym zwycięstwie, które jest na wyciągnięcie ręki, to ja bym zaapelował do wszystkich bez wyjątku - zapiszcie się do społecznej kontroli wyborów. Mamy przygotowaną aplikację, program, przygotowana będzie lista adresów, gdzie brakuje mężów, dam zaufania, tych którzy będą mieli możliwość kontrolowania wyborów jeden do jeden - mówił Tusk. - Gdyby im coś strasznego strzeliło do głowy, że chcieliby sfałszować wybory albo unieważnić, albo ogłosić stan wojenny czy wyjątkowy pod jakimś pretekstem, to wtedy trzeba też być gotowym postawić się, nic za darmo. Ale ja nie sądzę, żeby do tego doszło - powiedział Tusk.