Rosja poszerza strefę wpływów. Gaz popłynie wartkim strumieniem do Europy
Od początku kwietnia znacząco wzrosną dostawy rosyjskiego gazu na Słowację. Transport odbywać się będzie za pośrednictwem gazociągu Turkish Stream z wykorzystaniem węgierskiej infrastruktury. O zwiększenie dostaw aktywnie zabiegał premier Słowacji Robert Fico, który kilkukrotnie spotykał się z przedstawicielami władz na Kremlu.

O porozumieniu słowackiej spółki SPP i rosyjskiego Gazpromu poinformował jej prezes Vojtech Ferencz. Jak przekazał, pierwsze dostawy rosyjskiego gazu Turkish Streamem rozpoczęły się 1 lutego. Od tego czasu trwały działania, które miały na celu znaczące zwiększenie przesyłu.
Nowe dostawy mają ruszyć od początku kwietnia. Przedstawiciele spółki nie podali jednak konkretnych liczb, określając jedynie, że będzie to "znaczący wzrost".
- Nie będziemy mieli problemu z dostawami, nie będziemy mieli problemu z rejestrowaniem magazynów - przekonywał dyrektor handlowy SPP Michal Lalik.
Słowacki kryzys gazowy. Węgry przyszły z pomocą
Problem z dostawami rosyjskiego gazu na Słowację spowodowany jest decyzją władz w Kijowie, które nie przedłużyły umowy z Gazpromem i wstrzymały tranzyt. Decyzja weszła w życie 1 stycznia.
Robert Fico zaledwie kilka godzin później określił działania Ukrainy jako "szantaż" wobec jego kraju. Polityk zagroził także podjęciem kroków odwetowych.
Od tego czasu rząd w Bratysławie starał się znaleźć alternatywne trasy, którymi mógłby otrzymywać gaz kupiony w Moskwie. Od lutego dostawy realizowane były przez gazociąg Turkish Stream z wykorzystaniem węgierskiej infrastruktury.
Słowacja i Węgry otwarcie domagają się od Ukrainy wznowienia tranzytu. Władze obydwu krajów regularnie grożą wetowaniem kolejnych pakietów pomocowych Unii Europejskiej dla Kijowie, jeśli stanowisko tamtejszych władz nie ulegnie zmianie.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!