"Pisowska minister Fotyga podpisała dokument o zrzeczeniu się przez Polskę reparacji, nasz rząd załatwia z Niemcami zadośćuczynienie (...)" - napisał w środę Donald Tusk. Premier odniósł się do odpowiedzi na interpelację poselską z 2006 roku, kiedy Anna Fotyga jako szefowa MSZ stwierdziła, że "rząd polski wielokrotnie stwierdzał, że problem realizacji uprawnień reparacyjnych Polski od Niemiec jest zamknięty". We wtorek, po wspólnych konsultacjach rządu Polski i Niemiec, Olaf Scholz powiedział, że jego rząd będzie starał się realizować wsparcie dla wciąż żyjących ocalałych z okupacji. Nie podał konkretów. Natomiast premier Polski podkreślał, że to krok w dobrą stronę. Dzień po konsultacjach skrytykował też PiS. "Oni psują, zrzucają na innych odpowiedzialność, tupią nóżkami i stroją patriotyczne miny, my naprawiamy, co się da. A niektórzy wciąż dają się na to nabierać" - pisał. Innego zdania jest Arkadiusz Mularczyk, który w rządzie PiS odpowiadał za raport o stratach wojennych. - Nie byłoby tej konferencji i w ogóle dyskusji, gdyby nie nasze bardzo intensywne działania dyplomatyczne na przestrzeni kilku ostatnich lat. To przede wszystkim publikacja raportu o stratach wojennych, który jest pewnym rachunkiem za wojnę. Nie został przez nikogo podważony - powiedział w rozmowie z Interią. Reparacje. "Presja podważa wizerunek Niemiec" - Wywarliśmy olbrzymią presję międzynarodową na Niemcy. Dyplomaci niemieccy byli w różnych stronach o to pytani, zaczepiani. Pojawiły się publikacje międzynarodowe, opisujące to, że Niemcy nigdy Polsce nie zapłaciły za skutki II wojny światowej - uważa Mularczyk. Zdaniem posła PiS, Niemcy taką presję "traktują bardzo poważnie, bo podważa ich wizerunek międzynarodowy". W jego ocenie zapowiedź Scholza o zadośćuczynieniu, wygłoszona bez konkretów, była "żenującym spektaklem". - Z drugiej strony Donald Tusk, w ogóle o to nieproszony stwierdził, że sprawa reparacji jest zamknięta. Scholz dał niewiele, a Tusk dał wszystko. Skala dysproporcji była porażająca. W ogóle zachowanie Tuska ociera się o zdradę stanu. Wyrażał struktury, do których nie ma podstaw ani prawnych, ani faktycznych - podkreśla Mularczyk. Niemcy i galimatias prawny Dokładnie podczas konferencji z Scholzem Tusk powiedział, że usłyszał deklaracje, które "potwierdzają powszechne przekonanie w Polsce, że wymuszone historią zrzeczenie się reparacji nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec". Teoretycznie w 1953 roku rząd Bolesława Bieruta zrzekł się reparacji wojennych od NRD, ale po pierwsze oświadczenie było wymuszone przez władze na Kremlu, które chciały uspokoić sytuację w bloku wschodnim, a po drugie NRD już nie istnieje. - Nie ma żadnego dokumentu, z którego wynikałoby, że Polska się reparacji zrzekła. Powstały dwie uchwały Sejmu w 2004 i 2022 roku, ale również uchwała Rady Ministrów z kwietnia ubiegłego roku, gdzie w sposób jednoznaczny stwierdzono, że sprawa reparacji nie została uregulowana - mówi nam Mularczyk. Donald Tusk i "plan na najbliższy rok" Arkadiusz Mularczyk w rządzie PiS był wiceministrem spraw zagranicznych. Podkreśla, że sprawa reparacji pozostaje otwarta, a pomoc dla ofiar okupacji nie zamyka tematu. - Niemcom oczywiście to pasuje, że rzucą ochłap i będą chcieli sprawę zamknąć. Natomiast uważam, że to się Tuskowi i Scholzowi nie uda, bo do tego potrzebna jest umowa międzynarodowa w sytuacji, kiedy wiemy jaki jest rachunek strat. Więc przyjęcie jakichś ochłapów, koralików to absolutnie tematu nie zamyka. Za rok nie będzie rządu Scholza, za trzy lata pewnie nie będzie też rządu Tuska. A temat zostanie i będziemy ten temat kontynuować - zaznacza poseł PiS. - To jest bezczelność ze strony Tuska czy Scholza, że oni mówią o jakichś świadczeniach dla grupy kilku tysięcy osób za jakiś czas, czyli tak naprawdę nikt już tych świadczeń nie dostanie, ci ludzie odejdą w perspektywie kilku lat. Z drugiej strony nie mówi się o odszkodowaniach za zniszczone miasta, wsie. Nie mówi się o restytucji dóbr kultury, o zwrocie zrabowanych rezerw bankowych, odszkodowaniach za pracę przymusową - wymienia Mularczyk. Co więcej, były wiceminister uważa, że zamknięcie tematu reparacji ma drugie dno. - W tle oczywiście są stanowiska dla Tuska, o które za chwilę będzie się ubiegał i będzie mu potrzebna pomoc Niemiec. Być może jest też tak, że Tusk chce poparcia Niemców i dobrego wizerunku w Unii Europejskiej, bo będzie się ubiegał o prezydenturę w Polsce. Ursula von der Leyen będzie go chwaliła, klepała po plecach i jakieś tam środki przeznaczy. Zakładam, że jest to dłuższa gra Tuska albo o stanowisko w Unii, albo o prezydenturę. Chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby Tusk miał wsparcie i zielone światło establishmentu Unii Europejskiej. To jego plan na najbliższy rok - mówi Arkadiusz Mularczyk w rozmowie z Interią. Jakub Krzywiecki --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!