Donald Tusk kontrasygnował postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego powołanego przez Krajową Radę Sądownictwa, zreformowaną przez PiS, na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Przez to sędzia Krzysztof Andrzej Wesołowski poprowadzi zgromadzenie, które dokona wyboru kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego, kierującego pracą Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Premier Donald Tusk na środowej konferencji prasowej nazwał to politycznym "błędem", do którego doprowadził jeden z jego współpracowników - szef KSRM Maciej Berek. - On jest jednym z naprawdę najwybitniejszych urzędników (...), tym bardziej jestem w środku rozgoryczony. Mam 100 procentowe zaufanie do moich najbliższych współpracowników, dziennie podpisuję wiele dokumentów, czasem liczących nawet kilkaset stron - tłumaczył Tusk. Donald Tusk a Krzysztof Wesołowski. "Cyrk na kółkach" Krótko po wystąpieniu szefa rządu głos zabrali internauci. "Kontrasygnata podpisana 'przez przypadek'. Cyrk na kółkach, premier nie wie co podpisuje, minister odpowiedzialny za legislację nie wie co przygotowuje do podpisu. Prawdziwy rząd fachowców. No i bardzo prawdomówni do tego" - ocenił były szef MSZ z PiS Szymon Szynkowski vel Sęk. "Jak powróci sprawiedliwość, to Tusk też będzie się tak tłumaczył? Że nie wiedział co podpisuje, jakie decyzje podejmuje i że to była wina urzędników lub innych ministrów. Dobra nauka dla pana Bodnara, Sienkiewicza et consortes" - wtórował kolega z prawicy Jan Kanthak. Decyzję premiera skomentował także Konrad Berkowicz z Konfederacji. "Nie, Panie premierze, to nie błąd nastąpił, to Wy jesteście jednym wielkim błędem, który nie tylko łamie swoje własne obietnice i oszukuje ludzi, ale nawet swoich wyborców ma za kretynów, wyborców, którzy teraz uprawiają bolesną gimnastykę, by wytłumaczyć sobie tę pomyłkę" - stwierdził polityk. Błąd Donalda Tuska? Były wiceminister wzywa do rezygnacji Głos zabrali także przedstawiciele większości rządzącej. "Mem na dziś" - napisała Anna Maria Żukowska. Szefowa KKP Lewicy dodała zdjęcie ze znanym nosaczem i podpisem "Pjoter, ja żem nie wiedzioł". Później dodała, że "nie wierzy w sekwencję zdarzeń" zaprezentowaną przez premiera. "Według mnie to to damaged control i reakcja po fakcie" - stwierdziła współpracowniczka Włodzimierza Czarzastego. W sieci prof. Wojciech Sadurski zasugerował, że w obliczu "błędu" premiera, wyznaczony do Sądu Najwyższego prawnik powinien "honorowo" zrezygnować. "Bo w tej sytuacji tylko tyle nam, którzy walczyliśmy o przywrócenie praworządnej Polski, pozostało" - odniósł się do tego wpisu były wiceminister sprawiedliwości, a obecnie europoseł Krzysztof Śmiszek. Wersję Donalda Tuska o "błędzie" podziela za to Waldemar Kuczyński. "Jako kiedyś osoba z bezpośredniego otoczenia premiera, a nawet dwóch, potwierdzam to, co mówi Donald Tusk. Premier nie może czytać wszystkiego, co wymaga jego podpisu. I zdarza się, że selekcjoner popełni błąd"- napisał w sieci były minister przekształceń własnościowych. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!