Liczba lekarzy pracujących bezpośrednio z pacjentem w Polsce wyniosła w 2022 roku 135 527 osób - wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego. Na tysiąc chorych mamy 3,51 lekarzy. Średnia europejska to 3,7. Największa liczba lekarzy (według stanu na 31 grudnia 2022 roku) ma od 50 do 59 lat - 32,1 tys. Z kolei 30,1 tys. lekarzy ma 60-69 lat. Ministerstwo Zdrowia oraz Edukacji i Nauki niejednokrotnie alarmowały o potrzebie szerszego kształcenia lekarzy oraz innych przedstawicieli zawodów medycznych. Bez własnego prosektorium Sposobem na demograficzny kryzys kadry medycznej mają być nowe kierunki lekarskie na kolejnych, niemedycznych uniwersytetach. Od października kształcenie w tym zakresie rozpoczęło 14 uczelni. Niektóre, jak alarmuje Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, bez odpowiedniego zaplecza i/lub z negatywną opinią Polskiej Komisji Akredytacyjnej - niezależnej instytucji, której celem jest dbałość o spełnianie standardów przyjętych dla szkolnictwa wyższego. To drugie tyczy się 11 uczelni, w tym m.in. Społecznej Akademii Nauk w Łodzi, Politechniki Wrocławskiej czy Akademii Nauk Stosowanych w Nowym Sączu. O tej ostatniej pisaliśmy w lipcu. Uczelnia uruchomiła kierunek lekarski, na którym naukę w październiku miało rozpocząć 50 studentów. Szkopuł w tym, że na zajęcia z anatomii jeżdżą aż do Radomia. Droga tam i z powrotem liczy 526 kilometrów. Pomimo tego zielone światło na rozpoczęcie wykładów dali ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski oraz minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Skąd nowe kierunki lekarskie na niemedycznych uniwersytetach? To możliwe dzięki zmianie przepisów, które wprowadzono pod koniec 2021 r. Zgodnie z nimi uczelnie zawodowe i nauk stosowanych mogą się starać o możliwość prowadzenia kierunków lekarskich. "Dramatyczny spadek jakości" Sprawie uważnie przygląda się Porozumienie Rezydentów OZZL. W stanowisku przesłanym Interii podkreśla, że "w przeciągu ostatniego roku doszło do dramatycznego spadku jakości nauczania na kierunkach lekarskich w Polsce. Doszło do zezwolenia na kształcenie przyszłych lekarzy w placówkach bez odpowiedniego zaplecza dydaktycznego i infrastrukturalnego. Skalę problemu pokazuje liczba 11 kierunków lekarskich działających mimo negatywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej". Młodzi medycy podkreślają, że niska jakość kształcenia będzie miała konsekwencje dla bezpieczeństwa i zdrowia pacjentów. "W związku z tym stanowczo sprzeciwiamy się wszelkim formom degradacji kształcenia" - czytamy. Z Sebastianem Goncerzem - przewodniczącym Porozumienia Rezydentów OZZL - rozmawiamy o anatomii, jednym z najważniejszych przedmiotów na medycynie. - Uczelnie z brakami infrastrukturalnymi, w tym m.in. nieposiadaniem własnego prosektorium z preparatami, nie powinny być dopuszczone do nauczania przyszłych lekarzy. Dojdzie do tego, że leczyć będą nas osoby, które nigdy nie pracowały na ludzkim ciele, tylko na slajdach i modelach. Wyobraźmy sobie pilota samolotu pasażerskiego, który nigdy nie latał na czymkolwiek innym niż symulator. Goncerz dodaje, że choć niektóre placówki mają w planach budowę własnego prosektorium, a inne podpisane umowy z uczelniami czy szpitalami dysponującymi takim miejscem, to nie rozwiązuje sprawy. - Jeśli otworzy się nowe prosektorium, skąd wezmą preparaty do nauki? Gromadzi się je latami. Ciało człowieka jest różnorodne. Dobrze więc mieć porównanie tych samych narządów od kilku donatorów. Do tego czasu studenci będą kształceni w gorszych warunkach. Chcę podkreślić, że absolwent kierunku lekarskiego odpowiada za ludzkie zdrowie i życie. Jeśli uczelnia kształci mimo skrajnych braków w kadrze i infrastrukturze, nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej jakości, to w konsekwencji naraża bezpieczeństwo przyszłych pacjentów. Kolejna kwestia to liczba uczących się studentów. - Dobrym przykładem jest prosektorium Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Będą tam odbywać zajęcia kierunki lekarskie z czterech uczelni. A przecież z ciałem zmarłego pacjenta muszą mieć kontakt nie tylko przyszli lekarze, ale też pielęgniarki, stomatolodzy, fizjoterapeuci. Pytanie, kiedy będą zaplanowane ćwiczenia tak, by wszyscy mogli skorzystać - wieczorami, weekendami? Sebastian Goncerz wspomina też o "rekordzistach" w czasie dojazdu do prosektoriów. Oprócz wymienianego wcześniej Nowego Sącza, dodaje też Akademię Nauk Stosowanych im. Księcia Mieszka I w Poznaniu. - Studenci zajęcia odbywają w Radomiu, 370 kilometrów od miasta, w którym studiują. Warto dodać, że tamtejszy Uniwersytet Technologiczno-Humanistyczny do niedawna posiadał negatywną ocenę PKA. Problem 17 kierunków Z danych zebranych przez PR OZZL na 1 sierpnia tego roku wynika, że brak własnego prosektorium to problem nie tylko Poznania czy Nowego Sącza, a jeszcze 15 innych kierunków. Część uczelni na ten moment kształci z użyciem wirtualnych stołów wyświetlających zdjęcia ludzkiego ciała. Są to między innymi: Akademia Kaliska, Politechnika Wrocławska i Akademia Mazowiecka w Płocku. Narzędzia - według PR OZZL - tego typu są bardzo dobrym dodatkiem do nauczania, "jednak z uwagi na dwuwymiarowość i niedokładność anatomicznych szczegółów, nie jest w stanie zastąpić nauki z użyciem preparatów szczątków ludzkich". - Jeśli już teraz aż tyle kierunków nie jest w stanie zapewnić podstawowych warunków do kształcenia, to powstaje pytanie, co dalej? Podczas kolejnych lat studenci mają zajęcia kliniczne z pacjentami. Czy te uczelnie zapewnią dostęp do szpitali? Czy uczyć się będą z prawdziwymi pacjentami, czy na symulacjach? Czy wystarczy kadry, by prowadzić zajęcia w maksymalnie sześcioosobowych grupach, czy też wywiad z pacjentem będzie zbierać 15 studentów? - zastanawia się Goncerz. Nowe standardy jakości Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz Ministerstwo Zdrowia stworzyły nowe standardy kształcenia na kierunku lekarskim. Mają one za zadanie stać na straży jakości nauczania, jednak i tu Porozumienie Rezydentów OZZL ma wątpliwości. - Zakładają, że na szóstym roku studiów praktyczne zajęcia kliniczne mogą się odbywać w maksymalnie ośmioosobowych grupach. Dla porównania, ja miałem zajęcia w parach. Na wcześniejszych latach nie ma w ogóle górnego limitu, więc można by mieć i 16 osób w grupie, spełniając te standardy. Jaka to jakość nauki i jaki komfort pacjenta? - mówi przewodniczący PR OZZL. Inną jego obawą jest to, czy zajęcia z pacjentami w ogóle się odbędą. - Mamy coś takiego, jak zajęcia symulacyjne, czyli nauka medycyny z aktorami udającymi pacjentów albo na fantomach. Jest to bardzo istotny dodatek do kształcenia, jednak nie zastąpi rozmowy z prawdziwym pacjentem. Tymczasem w tych standardach określono minimalną liczbę godzin zajęć, jaką należy odbyć w tej formie, ale o maksymalnej zapomniano. Obawiam się, że tak jak wirtualne prosektoria zastępują anatomię, tak i te zajęcia symulacyjne zastąpią kontakt z pacjentem - dodaje Goncerz. Opisywane normy weszły w życie w mocy rozporządzenia 2 października tego roku. Lekarz stażysta z propozycją wysokiego stanowiska Inną kwestią budzącą wątpliwości jest proponowanie objęcia katedry na nowo otwartych kierunkach lekarskich lekarzom tuż po albo w trakcie stażu. Jedna z młodych lekarek dostała taką ofertę od uczelni z negatywną opinią PKA. - Odmówiłam, choć naciskano na mnie w uprzejmy, ale jednak nietaktowny sposób. Gdy podzieliłam się tym z kolegami i koleżankami po fachu, spotkało się to z dużą aprobatą. Gratulowano mi odwagi w jasnym postawieniu granic i sprzeciwieniu się niskiej jakości kształcenia - mówi w rozmowie z Interią. "Opinia PKA nie była wiążąca" Jak te argumenty kontrują uczelnie? "Opinia PKA nie była wiążąca. Zgodę wydaje minister edukacji i nauki. Polska Komisja Akredytacyjna opierała się o dokumentację, która zgodnie z ustawą musiała być złożona do końca marca. W tym czasie były już podpisane priorytetowe umowy ze szpitalami, zaś filia była dostosowywana do nauki studentów. Do wszystkich uwag odnieśliśmy się na piśmie. Spełniliśmy wszystkie wymagania" - czytamy w oświadczeniu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego przesłanym Interii. Chodzi o filię uczelni w Bielsku-Białej z negatywną opinią PKA. Dodano, że baza kliniczna działa w oparciu o umowy z czterema miejscowych szpitalami. Są to: Szpital Wojewódzki w Bielsku-Białej, Szpital Pediatryczny w Bielsku-Białej, BCO-Szpital Miejski w Bielsku-Białej oraz Szpital Reumatologiczny w Ustroniu. "Zakład anatomii stworzony został w oparciu o prosektorium. Znajduje się w Beskidzkim Centrum Onkologii - Szpitalu Miejskim im. J. Pawła II" - podkreślono. Politechnika Wrocławska podkreśla, że nie rezygnuje z tradycyjnej formy nauczania anatomii. - Robimy to w formie hybrydowej. Uczymy w sposób nowoczesny, wykorzystując m.in. interaktywne stoły do nauki anatomii 3D. Będziemy również uczyli anatomii z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości. Poza tym studenci od drugiego semestru pierwszego roku studiów będą mieli zajęcia w prosektoriach naszych partnerskich szpitali we Wrocławiu - słyszymy podczas rozmowy z dziekanem dr hab. n. med. Dariuszem Jagielskim, profesorem PWr. Dodaje, że sam Uniwersytet Oksfordzki zrezygnował z tradycyjnego nauczania anatomii, z wykorzystaniem sekcji zwłok. - Zresztą nie tylko on. To ogólny trend w przypadku brytyjskich i wielu innych uczelni. Powody? Na pewno trudności z dostępem do ludzkich zwłok, a także problemy natury etycznej, koszty, efekty zapachowe działające "odstraszająco" na niektórych studentów. Istnieją również dowody naukowe dotyczące niekorzystnego wpływu formaliny, w której przechowywane są zwłoki, na układ oddechowy. Wymienia się nawet działanie karcynogenne (rakotwórcze - przyp. red.). Odpowiada nam również Katolicki Uniwersytet Lubelski. "Nie jest prawdą sugestia, że 'KUL przechytrzył potrzebę korzystania z prosektoriów', choć rzeczywiście prosektorium wirtualne jest wykorzystywane do zajęć jako infrastruktura wspomagająca kształcenie. Studenci będą mieli zajęcia w prosektorium ('tradycyjnym'), począwszy od trzeciego semestru zajęć z anatomii" - czytamy. Jak doprecyzowano, KUL, przed złożeniem wniosku o uruchomienie kierunku, zawarł odpowiednie porozumienie z Uniwersytetem Medycznym w Lublinie i "do czasu ukończenia budowy Centrum Edukacji Medycznej każdy student kierunku lekarskiego odbędzie jeden semestr ćwiczeń z przedmiotu 'Anatomia i anatomia zintegrowana' w prosektorium UM w Lublinie". Z kolei Społeczna Akademia Nauk w Łodzi zapewnia nas, że prosektorium przy ulicy Gdańskiej 121 - wraz z pełnym wyposażeniem - planuje udostępnić na przełomie stycznia/lutego 2024 roku. Aktualnie jest ono w trakcie budowy. - Uczelnie, otwierając kierunek lekarski, powinny mieć pełnię infrastruktury i kadry koniecznej do prowadzenia go. Te niespełniające tego wymogu nie powinny dostać zgody na kształcenie lekarzy. To tak, jakby ktoś chciał otworzyć szkołę nauki jazdy i z dumą mówił, że za rok będą mieli samochody - kontruje przewodniczący PR OZZL. Potrzebny audyt Jaki więc sposób na rozwianie wątpliwości części środowiska lekarzy w sprawie nowych kierunków lekarskich widzi Sebastian Goncerz? - Naprawa zdegradowanych w ostatnich latach ustaw i rozporządzeń regulujących kierunki lekarskie, wstrzymanie rekrutacji w placówkach niezapewniających odpowiedniej jakości kształcenia i audyt. Porządny, kompleksowy audyt wykonany przez organizacje zajmujące się jakością kształcenia, lekarzy oraz resortów zdrowia i edukacji. Takie działanie pozwoliłoby na zamknięcie kierunków niespełniających odpowiednich kryteriów - puentuje. Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: aleksandra.cieslik@firma.interia.pl