W czasie składania przysięgi przez Adama Glapińskiego posłanka Koalicji Obywatelskiej Klaudia Jachira weszła na sejmowa trybunę i rozrzuciła stamtąd papiery przypominające banknoty. W tym czasie część posłów opozycji stała z kartkami z napisem: "PiS = drożyzna". Rozciągnięto też transparenty z napisem "Glapiński musi odejść". Marszałek Elżbieta Witek ukarała parlamentarzystkę. - Naruszyła pani powagę Sejmu - stwierdziła Witek. Jachira została wyproszona z sali obrad w asyście straży marszałkowskiej. Jachira: Bardzo miło mi się zrobiło, dziękuję władzom klubu Na sejmowym korytarzu posłanka rozmawiała z dziennikarzami. Mówiła o "dodrukowaniu 144 mld zł", politycznej współpracy Adama Glapińskiego z rządem PiS. Jej zdaniem to prezes NBP sprawił, że pieniądze tracą na wartości. - Widzimy to wszyscy na codziennych zakupach i będziemy z tego wychodzić latami - stwierdziła Jachira. Posłanka KO przyznała, że akcja na sejmowej trybunie była jej własną inicjatywą. Dopytywana, powiedziała, że nie wie, czy było to zaskoczenie dla władz klubu KO. - Bardzo mi się miło zrobiło, bo przyszła nawet taka liczna delegacja sześciu-siedmiu osób i chciała mnie podtrzymać na duchu, zapytać, czy wszystko okej, czy strażnicy nie naruszyli mojej nietykalności. To był bardzo miły gest ze strony władz klubu, za który bardzo dziękuję - powiedziała. Jachira tłumaczyła też powody swojego zachowania. - Nie ma na to mojej zgody, na psucie finansów państwa polskiego, nie zgadzam się na to. Tak właśnie teraz wyglądają te pieniądze, tak jak to konfetti - powiedziała. - Słyszałam oczywiście głosy posłów PiS-u, że to trzeba będzie posprzątać, ale ja bym ich chciała z tego miejsca zapytać, ile my lat będziemy sprzątać po tych rządach PiS-u i kiedy posprzątamy tę rozwaloną gospodarkę, tę najwyższą w historii inflację, to rekordowe zadłużenie państwa. Słuchajcie, to jest półtora biliona złotych. To 600 miliardów złotych tylko w ciągu ostatnich sześciu lat - mówiła do dziennikarzy w Sejmie. Sprzedaż detaliczna w maju 2022 r. wzrosła o 8,2 proc. - wolniej od prognoz. Polacy przestraszyli się inflacji? Banknoty spadły na premiera. "Może tak miało być" Jak dalej relacjonowała posłanka KO, straż marszałkowska próbowała nie dopuścić, by "reszta konfetti zleciała na ziemię, no ale jej się nie udało". - A później już mnie tak otoczyła, żebym czasem już niczego więcej nie zrobiła, chyba nawet, żebym nie wyciągnęła wody - opowiadała. Dziennikarze zwrócili uwagę, że w zasięgu konfetti był też premier Mateusz Morawiecki. - Nie zauważyłam tego - przyznała z uśmiechem. - Pieniądze z nieba... sam tak zrobił, że mamy pusty pieniądz, więc może tak miało być - dodała. Na uwagę, że w pandemii wiele krajów dodrukowało pieniądze, Jachira stwierdziła, że "nikt w takiej skali" i nie "łamiąc konstytucję". - Szef Narodowego Banku Polskiego w porozumieniu z rządem to dodrukował i to jest ominięcie konstytucji. No nie, taka osoba nie może być przysięgana przed Sejmem polskim w ciszy, w spokoju na drugą kadencję, bo wiemy do czego jego rządy i rządy PiS-u... przecież to jest polityczny kandydat. Nie ma na to mojej zgody. To było moje wewnętrzne, obrazowe pokazanie, co się dzieje z polską złotówką, gdy jej się nie szanuje, gdy się napędza inflację - tłumaczyła. Fogiel: Bezdennie głupi happening Do sprawy odniósł się na Twitterze Radosław Fogiel, rzecznik PiS. "Efekt bezdennie głupiego happeningu pani Jachiry. Kto ma to sprzątać? Pracownicy Sejmu, bo jaśnie pani poseł ma taką fanaberię? Może Borys Budka wyznaczy chętnych ze swojego klubu?" - pytał. "Należy pamiętać, że wszystkie mniej lub bardziej wyszukane 'eventy' w Sali Posiedzeń Sejmu RP najczęściej kończą się w ten sam sposób - pracą innych. Naprawdę z niektórych form ekspresji można zrezygnować" - napisał później Andrzej Grzegrzółka, szef Centrum Informacyjnego Sejmu. Do wpisu dołączył zdjęcia kobiet sprzątających sejmowe ławy.