"The Guardian": Powolny upadek Pokrowska
Zza horyzontu wyłaniali się kolejni Rosjanie. Przybywali piechotą, na motorach, a nawet w pick-upach. Na nagraniu z 10 listopada widać większą, choć nieregularną grupę nazwaną "konwojem Mad Maxa" wynurzającą się z mgły. Wyczerpująca, 18-miesięczna bitwa o Pokrowsk powoli dobiega końca.

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia bliżej świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Założony w 1821 r. brytyjski dziennik "The Guardian", z którego pochodzi poniższy artykuł, jest jedną z najstarszych gazet na świecie. Jego dziennikarze wielokrotnie zdobywali najbardziej prestiżowe dziennikarskie nagrody, w tym m.in. Pulitzera.
Przez pewien czas Pokrowsk był przystanią, kluczowym ukraińskim miastem w czasie wojny z uwagi na swoje strategiczne położenie na wschodzie, zaledwie 48 km od linii frontu. To było jednak przed latem 2024 roku, gdy szybkie postępy Rosjan wciągnęły centrum przemysłowe w niszczący konflikt. Ta walka zbliża się teraz do końca.
18-miesięczna bitwa o Pokrowsk uosabia obecny stan wojny: wyczerpujący wysiłek, z jakim Rosja stopniowo zdobywa przewagę ogromnym ludzkim kosztem. Chociaż widać, że Rosjanie nie są w stanie z łatwością zdobywać ośrodków miejskich, to walki wyczerpują również Ukraińców, a konsekwencje tego widać też w innych miejscach.
Poziom zniszczeń Pokrowska sprawia, że nie jest to już miasto o znaczeniu strategicznym. Populacja jest zdziesiątkowana, przemysł zniszczony, a drogi zaopatrzenia przekierowane gdzie indziej.
Zamiast tego Pokrowsk jest dziś krwawym drogowskazem przed ponownymi negocjacjami pokojowymi.

- Istnieją dosyć mocne argumenty militarne za poddaniem tego terenu przez Ukraińców - mówi Nick Reynolds, analityk wojen lądowych w think-tanku Royal United Services Institute.
- Jednak z politycznego punktu widzenia Ukraina wie, że oddanie terytorium wcale nie musi zakończyć wojny. Oddanie terenu oznacza, że trzeba będzie toczyć takie same bitwy, tylko gdzie indziej - dodaje.
Pokrowsk w 2022: Pulsująca baza na tyłach
Przed wojną Pokrowsk liczył 60 tys. mieszkańców. W centrum wznosiły się pięciopiętrowe komunistyczne bloki. Już przed inwazją miasto było istotne. Kopalnia zlokalizowana 10 km na zachód była największym dostawcą koksu, materiału niezbędnego w procesie wyrabiania stali, który był kluczowy dla Ukrainy po 2014 roku. W tej oraz siostrzanej kopalni wydobywano rocznie 6 mln ton węgla rocznie. Pracowało w nich 10 tys. osób.
Gdy w lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję, ludzie zaczęli szybko opuszczać miasto. Najeźdźcy przetoczyli się przez południowe i wschodnie krańce Ukrainy, ale przedwojenna linia ustanowiona 48 km na wschód w Awdijiwce się utrzymała.
Gdy linia frontu ustabilizowała się w innych rejonach kraju, lokalizacja Pokrowska sprawiła, że miasto stało się istotne ze strategicznego punktu widzenia.
Stacja kolejowa przeobraziła się w centrum dystrybucyjne dla całego regionu, a okoliczne drogi łączyły główne miasto regionu Dniepr z Kramatorskiem i pasem obronnym w obwodzie donieckim, co pozwalało na przywożenie żołnierzy i dostaw oraz wywożenie cywilów nocą.
Latem 2022 roku Pokrowsk był pełną życia bazą na tyłach. Godzina policyjna rozpoczynała się o godzinie 19, a populacja oscylowała na poziomie sprzed wojny. Hotel Drużba, z jego radzieckim podejściem do obsługi, pełen był żołnierzy mających przerwę w służbie, ich partnerek, pracowników humanitarnych, instruktorów wojskowych i dziennikarzy.
- Miasto zyskało dzięki wszystkim tym przyjezdnym - mówi Ołeksandr Nesterenko, aktywista społeczny z Pokrowska. Mieszkanie, które przed wojną mogło kosztować 100 dolarów za miesiąc, "w szczytowym momencie w 2023 roku kosztowało od 350 do 600 dolarów" - mówi. Sklepy sprzedające sprzęt wojskowy wyrastały "niemal co trzy metry".
Upadek Awdijiwki - początek końca Pokrowska
Wszystko zaczęło się zmieniać w sierpniu 2023 roku. Kilka tygodni wcześniej pojawiły się ostrzeżenia, że Rosjanie obierają za cel przyfrontowe hotele. 8 sierpnia dwa pociski Iskander w odstępie 40 minut uderzyły w blok obok hotelu Drużba. Drugi pocisk miał najwyraźniej na celu zabić lub okaleczyć tych, którzy przyszli z pomocą po pierwszym ataku. Zginęło siedem osób.

Dla dziennikarzy Pokrowsk stał się miejscem przejazdu. Gospodarka miasta zaczęła się zmieniać, a niektóre kobiety zaczynały podejmować się prac w kopalniach węgla, tradycyjnie zarezerwowanych dla mężczyzn. Jednak dopiero upadek Awdijiwki w lutym 2024 roku (częściowo spowodowany wstrzymaniem pomocy wojskowej przez amerykański Kongres) doprowadził do gwałtownej zmiany.
Stosunkowo szybkie postępy Rosjan przedzierających się przez słabo bronione linie na tyłach w ciągu kolejnych sześciu miesięcy sprawiły, że w sierpniu najeźdźcy byli już 11 km na południe od miasta. Cywilom nakazano ewakuację. Gdy w sierpniu 2024 roku dziennikarze "Guardiana" odwiedzili miasto, pakowano książki z bibliotek i ściągano szyldy ze sklepów. Mieszkańcy stopniowo opuszczali swoje domy i dotychczasowe życie.
Spodziewano się, że Pokrowsk upadnie w ciągu kilku tygodni, ale tak się nie stało. Część presji została złagodzona dzięki zaskakującemu wtargnięciu Ukraińców na teren Rosji latem 2024 roku. W tym czasie obrońcy lepiej się zorganizowali. Rosyjskie wojsko nie było w stanie bezpośrednio przejąć miasta, dlatego zamiast tego rozpoczęło coś w stylu stopniowego otaczania Pokrowska. Ostatecznie sprawiło to, że stosunek żołnierzy rosyjskich do ukraińskich zaczął wynosić 8 do 1 - przyznał w listopadzie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Rosyjskie siły skupiły się przede wszystkim na namierzaniu i eliminowaniu ukraińskich oddziałów dronowych za pomocą własnych oddziałów dronowych Rubikon. Latem osiągnęły przewagę w powietrzu i uderzyły w pozostałe drogi zaopatrzenia na północy, chronione przez siatki antydronowe. Wymiana żołnierzy i ewakuacja rannych stawały się coraz bardziej niebezpieczne, co wyczerpywało siły obrońców. Pozycje obronne dodatkowo osłabiły braki artyleryjskie Ukraińców.
Kompletna ruina. Brakuje gazu, wody, prądu i ogrzewania
Ołeksandr Nesterenko opuścił swoje mieszkanie w Pokrowsku jesienią 2024 roku, ale pomimo rosnącego ryzyka kilka miesięcy później wrócił, by pomagać osobom w mieście. Jego ostatnia wizyta miała miejsce w marcu bieżącego roku. Najbezpieczniej było dostać się do miasta piechotą, ponieważ samochód był zbyt łatwym celem dla dronów. Odgłosy wybuchów słychać było cały czas - dodaje.
- W tamtym czasie nadal działał jeden ogólny sklep, który miał dostęp do internetu i generator, więc nadal można było płacić kartą - wspomina.
- Nikt młody nie został. Wszyscy klienci mieli ponad 50 lat i żaden z nich nie wzdrygał się ani nie kucał, gdy w pobliżu dochodziło do eksplozji. Przyzwyczaili się do tego i nie reagowali w żaden sposób - mówi.

Kopalnię węgla zamknięto w styczniu. Została zalana, ponieważ nikt już o nią nie dba. Ostatni sklep zamknięto w sierpniu.
W Pokrowsku nadal mieszka ok. 1200 cywilów, a w pobliskim Mirnogradzie ok. 900. Większość z nich czeka na Rosjan. Nesterenko twierdzi, że miasto "jest w kompletnej ruinie. Nie ma gazu, wody, elektryczności ani ogrzewania".
Bitwa dobiega końca. Pokrowsk upada
Rosyjscy żołnierze w październiku zaczęli wykorzystywać deszczową i mglistą pogodę, by pojedynczo, parami lub niewielkimi grupami infiltrować miasto. Dzięki temu mogli unikać ataków dronami. Ich celem było zamknąć miasto, chociaż pod koniec października śmigłowiec ukraińskich sił specjalnych przeprowadził dramatyczny rajd, który pozwolił odblokować drogę ucieczki.
Pojawiali się jednak kolejni Rosjanie. Przybywali piechotą, na motorach, a nawet w pick-upach. Na nagraniu z 10 listopada widać większą, choć nieregularną grupę nazwaną "konwojem Mad Maxa" wynurzającą się z mgły. Ich celem było zgromadzenie się w Pokrowsku, a następnie znajdowanie i atakowanie ukraińskich pozycji.
Według Zełenskiego w październiku 25 tysięcy Rosjan zostało zabitych lub rannych, głównie w okolicach Pokrowska. W styczniu według ukraińskich szacunków było to 15 tysięcy. To oznacza, że zdobycie pozostałej części obwodu donieckiego oraz miast takich jak Kramatorsk i Słowiańsk, czego domaga się Władimir Putin w negocjacjach pokojowych, będzie jeszcze bardziej krwawe.

Tymczasem być może z powodu upartej wielomiesięcznej obrony Pokrowska problemy pojawiły się w innych miejscach. Front przesuwa się w okolicach miasta Hulajpole znajdującego się ok. 96 km na południowy zachód. W listopadzie Ukraińcy stracili tam ok. 10 km linii frontu.
- Ukraina jest w bardzo trudnej pozycji. To duży kraj, który powoli traci terytorium - mówi Reynolds.
- Tymczasem nawet jeśli Rosjanie będą robić dalsze postępy, nie wiadomo, do jakiego stopnia rosyjskie społeczeństwo będzie w przyszłości tolerować liczbę mobilizowanych i ginących żołnierzy - dodaje.
Tekst przetłumaczony z "The Guardian" - www.theguardian.com
Autor: Dan Sabbagh
Tłumaczenie: Krzysztof Ryncarz
Tytuł, śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji









