"Le Monde": Osiedle komunalne marzeń. Basen, sauna i kort tenisowy dla wszystkich
Osiedle Wohnpark Alt-Erlaa w Wiedniu nie zostało zaprojektowane dla osób zamożnych. Mimo tego wprowadzono w nim wiele udogodnień, jak ogólnodostępne baseny na dachach czy korty tenisowe. Koncepcja do dziś jest przykładem udanej realizacji budownictwa komunalnego, której Austriakom zazdroszczą na całym świecie.
Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Dziennik "Le Monde", z którego pochodzi poniższy artykuł, założono pod koniec 1944 r. Od tego czasu gazeta należy do najchętniej czytanych przez Francuzów i stanowi wiodący głos w debacie publicznej.
Wjeżdżając wygodną windą na 27. piętro budynku na wiedeńskim osiedlu Alt-Erlaa, położonym na południu miasta, można niespodziewanie natknąć się na parę emerytów w szlafrokach.
Zaskoczenie? Nic z tych rzeczy. Prawdopodobnie udają się do położonego na dachu centrum wypoczynkowego, gdzie można skorzystać z ogrodu, basenu oraz sauny.
Wiedeń: Alt-Erlaa, czyli osiedle jak hotel
Na osiedle Alt-Erlaa składa się ponad 3 tys. mieszkań, centrum handlowe, szkoły, przedszkola, place zabaw, ogólnodostępny park, kilkanaście basenów i sauny zlokalizowane w budynkach na obrzeżach austriackiej stolicy.
Osiedle wybudowane w latach 70. XX wieku miało być miejscem, gdzie ludzie będą nie tylko mieszkać, ale i spełniać inne potrzeby. I wydaje się, że autorom nietuzinkowej koncepcji udało się zrealizować zamierzenie. Osiedle do dziś cieszy się ogromnym zainteresowaniem, a w Austrii do kin wszedł właśnie film dokumentalny na jego temat.
Z najwyższych budynków osiedla - mają od 23 do 27 pięter; około 90 metrów - rozpościera się spektakularny widok na dawną stolicę państwa Habsburgów. Podziwiając Wiedeń, około 9 tys. mieszkańców, jeśli tylko dopisze pogoda, może opalać się w ogrodach na dachu, gdy akurat nie skusi ich sauna...
- Tu jest jak w hotelu - żartuje Stephan Palecek, jeden z zadowolonych mieszkańców. I rzeczywiście trudno uwierzyć, że Alt-Erlaa jest osiedlem komunalnym.
Czytaj także: Austria w objęciach rosyjskiego niedźwiedzia
Budynki jak piramidy dumą Wiednia
A jednak gigantyczny kompleks zabudowy w trzech liniach, o długości 400 m każda, o oryginalnym, bo przypominającym piramidę kształcie, a do tego otoczony bujną zielenią, rzeczywiście narzuca takie porównania.
- Mam mieszkanie o powierzchni 100 m2 i płacę czynsz w wysokości 1 080 euro (około 4,7 tys. zł), w tym media. Obejmuje to ogrzewanie, basen, ogrodników, a nawet 24-godzinny serwis ślusarski, jeśli tego potrzebuję - mówi 45-letni inżynier oprogramowania.
Stephan Palecek dorastał w jednym z tutejszych mieszkań i wrócił na stare śmieci w 2010 r., po zaledwie pięciu latach spędzonych w innym miejscu.
- Płaciłem więcej i nie miałem basenu na dachu - przyznaje. Jako członek rady lokatorów jest jednym z bohaterów filmu dokumentalnego "27 pięter - Alterlaa Forever".
Film, którego premiera miała miejsce 2 czerwca, opowiada historię życia w ogromnych blokach, które cieszą się międzynarodową sławą w kręgach architektonicznych i są dumą Wiednia.
Czytaj także: O czym myślą zwierzęta? Przełomowe ustalenia naukowców
Luksus dostępny dla wszystkich
Reżyserka i zarazem główna bohaterka filmu, 33-letnia Bianca Gleissinger, wspomina swoje szczęśliwe dzieciństwo spędzone w mieszkaniu C3.01.05.
Co kryje się za tym ciągiem cyfr i liter?
Blok C, klatka schodowa 3, 1. piętro, mieszkanie nr 5. Gleissinger musiała opuścić mieszkanie po rozstaniu rodziców, gdy miała 18 lat. Jednak po przeprowadzce do Berlina zdecydowała się nakręcić film o miejscu dorastania.
- Kiedy powiedziałam w Niemczech, że dorastałam w mieszkaniu komunalnym, ale miałam dostęp do basenu i kortu tenisowego, wszyscy byli naprawdę zaskoczeni - wyjaśnia. A gdy to mówi, siedzi w pięknym, ogólnodostępnym ogrodzie, prowadzonym przez jedno z wielu stowarzyszeń mieszkańców.
Czytaj także: Dziki świat rzadkich roślin. Ceny zwalają z nóg
Architektura "szczęścia"
Osiedle zbudowane w latach 1973-1985 r. zaprojektował austriacki architekt Harry Glück. Jego nazwisko w języku niemieckim oznacza szczęście.
W kontekście realizacji odważnej wizji uczynienia z osiedla komunalnego miejsca wręcz luksusowego, które zapewnia bardzo wysoki standard mniej zamożnym mieszkańcom, nazwisko twórcy Alt-Erlaa nabiera dodatkowego znaczenia.
"Chodziło o to, by zapewnić mieszkańcom dostęp do światła słonecznego, przestrzeń, tereny zielone, dobrą komunikację z miastem" - wyjaśnił architekt w jednym z ostatnich wywiadów udzielonych w 2015 r.
W wywiadzie Glück jednocześnie odpierał zarzuty dotyczące wykorzystania betonu na taką skalę oraz realizacji tak wielkich inwestycji mieszkaniowych. Przekonywał, że jeżeli są dobrze zrealizowane, umożliwiają "uczynienie luksusu dostępnym dla wszystkich". I dodawał, że "w przeciwnym razie nie jest to opłacalne pod względem przestrzeni i zasobów".
Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata"
"Baseny dla proltariatu"
Jedna z austriackich gazet po inauguracji osiedla kpiła, że "proletariat właśnie otrzymał mieszkania z dostępem do basenów". Slogan ten posłużył jako wprowadzenie do filmu Bianki Gleissinger.
- Myślałam, że jesteśmy bardzo bogaci, podczas gdy w rzeczywistości byliśmy klasą średnią - mówi reżyserka, która w filmie pokazała swoje wspomnienia z dzieciństwa w tym "raju wspólnego życia", zaledwie 30 minut metrem od centrum Wiednia.
W filmie występuje wielu obecnych mieszkańców, którzy mówią, że za nic w świecie nie opuściliby Alt-Erlaa. Taka postawa ma praktyczne konsekwencje. Czas oczekiwania na mieszkanie na osiedlu wynosi około pięciu lat.
Czytaj także: Amerykanom może zabraknąć soku pomarańczowego
Kooperatywa mieszkaniowa na dużą skalę
Alt-Erlaa nie jest typowym osiedlem mieszkań socjalnych, ale spółdzielczym kompleksem mieszkaniowym. Administracja prosi nowych lokatorów o zainwestowanie niewielkiej kwoty, w zamian za co mogą wynająć mieszkania po kosztach.
Firma jest zobowiązana do reinwestowania wszelkich zysków w utrzymanie lub budowę nowych mieszkań.
Potencjalnie chętni nie muszą obawiać się przekroczenia pułapu zarobków, po którym stracą szanse na zamieszkanie.
Odróżnia to "osiedle marzeń" od innych tego typu inwestycji komunalnych w Wiedniu, gdzie czynsze są jeszcze niższe, ale lokale mają gorszy standard.
Czytaj także: Amerykański fizyk stworzył prototyp wehikułu czasu
Budownictwo socjalne w Austrii
Bardzo rozpowszechnione w Austrii mieszkalnictwo spółdzielcze przyczynia się do dużego odsetka osób, które zajmują mieszkania komunalne. W Wiedniu około połowa mieszkańców mieszka w lokalach z niskim czynszem.
Taka konstrukcja rynku ma bardzo konkretne skutki. Prywatni deweloperzy nie mogą pozwolić sobie na dyktowanie cen, a to przekłada się także na wysokość czynszów. Te w Wiedniu należą do najniższych wśród europejskich stolic.
A to wszystko udaje się osiągnąć przy zachowaniu zróżnicowanej tkanki społecznej. - W Alt-Erlaa może zamieszkać prezes sądu i kasjer w supermarkecie - podkreśla Palecek.
Na terenie osiedla znajduje się nawet małe muzeum poświęcone austriackiej gwieździe pop Freddy'emu Quinnowi (Franz Eugen Helmut Manfred Nidl - red.), który cieszył się największą sławą w 30-leciu po II wojnie światowej.
I w lokalizacji muzeum chyba nie ma przypadku. Wielu mieszkańców zestarzało się wraz z miejscem zamieszkania, a średnia wieku jest znacznie większa niż wtedy, gdy Bianka Gleissinger dorastała w Wiedniu w latach 90.
Czytaj także: Nowa, rewolucyjna technologia. Niemcy zacierają ręce
- Ludzie mówią, że to największy dom spokojnej starości w Austrii. To krzywdzące. Chciałam pokazać, dlaczego mieszkańcy lubią się tutaj zestarzeć - mówi.
Czy reżyserka wróci kiedyś do Alt-Erlaa?
Mimo całej sympatii do miejsca, prawdopodobnie nie, "mimo że w Berlinie czynsz za 50-metrowe mieszkanie dla dwóch osób wynosi około tysiąc euro miesięcznie i to bez basenu".
---
Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Par Jean-Baptiste Chastand
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł oraz skróty pochodzą od redakcji
---
CZYTAJ TAKŻE: