Katastrofy naturalne stawiają ludzi wobec wyboru zasadniczych zachowań. Heroizm czy tchórzostwo? Cwaniactwo czy solidarność? Wielkość czy małość? W normalnych warunkach to terminy ze słownika patosu. Często niemiłosiernie nadużywane. W sytuacji kataklizmu przywrócone zostaje jednak podstawowe znaczenie słów takich, jak: "pomoc", "przyjaźń", "Polska". Docierają do nas obrazy zalanych miast, zniszczonego dobytku, ofiar śmiertelnych. Powódź, która jest jak najdalsza od zakończenia, to także lustro naszej moralności. Portret naszego społeczeństwa. Z jednej strony, mamy dowody niewątpliwego poświęcenia, wręcz wielkości polityków samorządowych, oddziałów ratunkowych, zwykłych obywateli. Z drugiej jednak strony, szokujący wydaje się powrót słowa "szabrownictwo". Oto okazało się, że, gdy jedni opuszczają domostwa, inni postanawiają skorzystać z okazji do złodziejstwa. Nic ich nie obchodzi elementarna przyzwoitość, jedność narodowa czy przykazania. Po prostu włamują się do domów czy mieszkań, by wzbogacić się na ludzkim nieszczęściu. Podobno Żandarmeria Wojskowa wraz z żołnierzami wojsk operacyjnych oraz policją zatrzymały niektórych złodziei. To zwraca uwagę, że nie tylko właściciele zastosowali się do zaleceń ewakuacji, ale także o tym, że w czasie katastrofy normalne struktury państwowe i samorządowe ulegają zawieszeniu. Wówczas dokonuje się to, co opisał angielski filozof polityki Tomasz Hobbes, następuję powrót do stanu natury. W tej sytuacji w 2024 roku - parafrazując słynne zdanie - niektórzy Polacy innym Polakom "wilkiem". Szabrują, bo mogą. Nie powstrzymuje ich przed złymi uczynkami nic zupełnie - ani katolickie wychowanie, ani ogólnoludzka przyzwoitość. Warto to zachować w pamięci. Powódź w Polsce. Najnowsze informacje NA ŻYWO Lekcja roku 1997? W sytuacji powodzi widzimy także zaniedbania wielu lat. Okazuje się, że rozmaite inwestycje przeciwpowodziowe wykonano byle jak lub w niedostatecznej jakości. "Mądry Polak po szkodzie"? A gdzie tam. Lekcja roku 1997 przecież była dostatecznie bolesna i kosztowna. Heroicznych zachowań nie brakowało. Po powodzi także wiele mówiono o koniecznych inwestycjach na przyszłość, o wyciąganiu wniosków. W niektórych miejscach udało się przygotować na dramat, niestety, w przeważającej większości Powódź 2024 prezentuje się tak, jakby po raz pierwszy mierzono się z żywiołem. Od 1997 roku rządziły wszystkie możliwe opcje polityczne: lewica, prawica, centrum, Miller, Kaczyński, Tusk i wielu innych. Pewnych rzeczy nie można było przewidzieć, ale zwalanie dziś winy na rząd, który jest kilka miesięcy u władzy, zamiast bicia się w piersi za własne zaniedbania - to kolejny przyczynek do zadumania nad nieprzyzwoitością w czas kataklizmu. Co powodzian obchodzi obwinianie jednych polityków przez innych polityków? To przecież dzieje się na bieżąco, 24 godziny na dobę - w normalnych warunkach - bez dramatu powodzi. Może lepiej któryś z polityków raczej uderzy się w piersi? I przeprosi za własne zaniedbania pracy w czasie, gdy sprawował latami władzę? A potem - jako osoba publiczna - niech weźmie się do roboty i pomoże rodakom w potrzebie. Specjalnie nie wymieniam żadnych nazwisk. W dobie mediów społecznościowych nadprodukcja pustych słów i zwalanie winy na innych - to przecież wulgarny sposób zwracania uwagi na siebie. Czas powodzi to także czas, gdy widzimy, kto powinien być polskim politykiem, a kto nie. Reasumując: w czas Powodzi 2024 nie dawajmy naszej uwagi ani satysfakcji tym egoistom, udającym polityków, wszystko jedno z którego obozu. Nasze oczy muszą być zwrócone na potrzebujących, tym bardziej, że końca dramatu daleko. Pomagajmy. Wpłacajmy na wiarygodne zbiórki. Piętnujmy szabrownictwo i małość. Niech Polska w lustrze powodzi wygląda odrobinę lepiej, a nie gorzej. To przecież zależy od nas. Jarosław Kuisz ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!