Rafał Trzaskowski tak się zapędził w hołdzie dla Bronisława Geremka, że w pewnym momencie trudno stwierdzić, czy to hołd złożony Geremkowi czy własnej erudycji. O wpisie Trzaskowskiego można wiele powiedzieć, ale z całą pewnością nie można powiedzieć, że jest to wpis bezpretensjonalny. No, ale nie przedłużając, prosimy o włożenie koszuli do spodni, poprawienie spinek do mankietów i wysłuchanie, co do powiedzenia miał dziś monsieur Trzaskowski: "Bronisław Geremek uczył mnie Cywilizacji europejskiej w Kolegium Europejskim w Natolinie, po francusku. Był poważny, zadumany i srogi. Dostałem najwyższą notę na roku, bo mój ówczesny francuski nie pozwolił na oratorskie popisy i zmusił do wypowiedzi chłodnej, precyzyjnej i oszczędnej. Profesor lubił konkret. Pamiętam, że referowałem credo Edgara Morina z "Penser l’Europe". Czułem się, jakbym zdawał egzamin życia u biblijnego patriarchy z obrazów Rembrandta. Książkę zrozumiałem 10 lat później. A kiedy w 2015 roku wręczałem Edgarowi Morinowi nagrodę na szczycie ministrów europejskich Trójkąta Weimarskiego w Paryżu, miałem nieodparte wrażenie, że z obrazów zawieszonych na ścianie pałacu przy Quai d’Orsay spogląda na mnie lekko rozbawiony profesor. A jednak warto było czytać Morina" - napisał Trzaskowski. Jeśli professeur rzeczywiście był swoim étudiant "lekko rozbawiony", to my się profesorowi w najmniejszym stopniu nie dziwimy. (mim)